Ilu gra pracodawców: duet, tercet, kwartet?

Jacek Zalewski
opublikowano: 2002-04-15 00:00

Tytuł ustawy o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych powinien zostać jak najszybciej zmieniony. Dzisiaj komisja jest już sześciostronna, być może będzie siedmiostronna, a zatem — aby uniknąć kolejnych nowelizacji — najlepiej od razu przyjąć rozwojowy wariant: n-stronna.

Przypomnijmy, że stronę pracodawców z mocy ustawy reprezentują w komisji trzy organizacje (Konfederacja Pracodawców Polskich, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych i Związek Rzemiosła Polskiego), czwarta zaś (Business Centre Club) prowadzi postępowanie sądowe i chce uzupełnić tę listę. Po stronie pracowników mamy dwie centrale (NSZZ Solidarność i OPZZ). Tylko strona rządowa stanowi jeden zwarty podmiot, pod przewodem ministra pracy.

Rozwój sytuacji potwierdza słuszność fortelu przewodniczącego OPZZ Macieja Manickiego, który jako poseł poprzedniej kadencji poparł wpisanie do ustawy jak najwięcej organizacji pracodawców. Doskonale wiedział, że liczba dumnych prezesów jest odwrotnie proporcjonalna do możliwości uzgodnienia przez nich wspólnego stanowiska — w sprawie kodeksu pracy, budżetu i każdej innej.

Naprawdę trudno znaleźć jakikolwiek merytoryczny sens w niedawnym porozumieniu dwóch podmiotów pracodawczych (PKPP i ZRP) z jednym podmiotem pracowniczym (OPZZ). Zawarte ono zostało w Centrum Dialogu Społecznego, które jest regulaminowym miejscem spotkań KOMPLETNEJ komisji trójstronnej. Uczestnicy owego kadłubowego spotkania handlowali ustawowymi zapisami niczym sienkiewiczowskimi Niderlandami. Przecież sejmowa komisja nadzwyczajna, pracująca nad dwoma projektami nowelizacji kodeksu pracy, może wszelkie protokoły — sporządzone przez nieformalne i nieuprawnione gremia — potraktować jak zwyczajną makulaturę.

Następnego dnia po wspomnianym spotkaniu Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych spokojnie wyprowadziło na ulice demonstrantów, w pełnej harmonii z drugim podmiotem pracowniczym z komisji, czyli Solidarnością. Historycznie skłóconym centralom związkowym udało się całkiem zgodnie skandować wspólne hasła. Ciekawe, czy w jakimś dającym się przewidzieć horyzoncie czasowym organizacjom pracodawców uda się może nie wykrzyczeć, ale przynajmniej wyszeptać podobnie zgodnie stanowisko wobec konkretnych propozycji zmian w kodeksie pracy.

Poza tym chcielibyśmy wiedzieć na pewno, czy pana wkomponowanego na powyższym zdjęciu z prawej strony mamy na stałe dokleić, czy też na stałe oderwać od pozostałej trójki. A także — czy troje prezesów, których za wspólnym stołem usadził sakrament ustawy, nadal chce go przestrzegać. W tym wypadku zdradę oznacza akurat nie trójkąt, lecz para lub nawet... singel.