Światowe indeksy rosną już od sześciu dni, mocno oddalając się od dna. Wzrost jest silny. Jest nadzieja, że tym razem to coś więcej niż tylko odbicie, jakich od 10 sierpnia było wiele. WIG20 od dna z 4 października (w cenach zamknięcia) wzrósł o ponad 10 proc.
Zachodnie indeksy rosną jeszcze szybciej. DAX w pięknym stylu odbił się od dna. Od 22 września, gdy na koniec sesji był wart 5164,21 pkt, wzrósł o ponad 15 proc., do prawie 6000 pkt w trakcie wczorajszej sesji. Początek nowego trendu?
— Spokojnie, to tylko odbicie. Wzrost o 15 proc. nie ma większego znaczenia. Do 50-procentowego zniesienia spadków od szczytu do dna z września jeszcze trochę zostało. Te 50 proc. to 6250 pkt. Do zniesienia 61,8 proc. spadków, czyli do około 6590 pkt, droga daleka. Jest co odrabiać — mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
Na fali poprawy nastrojów wzmacnia się euro do dolara. Złoty na tym korzysta. Wczoraj rósł do dolara prawie o 2 proc., a do euro o 0,7 proc. Inwestorzy liczą, że najgorsze za nimi. Liczą, że do listopada powstanie wiarygodny plan wyjścia strefy euro z kryzysu i rozwiązania problemu Grecji. — Inwestorzy widzą, że politycy posuwają się do przoduz porządkowaniem spraw w Europie.
Wizja recesji w USA też się nieco oddaliła. Ogólnie sytuacja wygląda lepiej niż przed dwoma tygodniami — mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. — Rynek zaczyna żyć nadziejami, że europejscy liderzy poradzą sobie z problemem. Pomoc Francji i Belgii udzielona Dexii to był sygnał, że politycy nie pozwolą upaść bankom w Europie. Rynkom pomogły dobre dane z rynku pracy w USA — mówi Adam Antoniak, ekonomista Banku BPH.
Ernest Pytlarczyk dodaje, że zywżki i poprawa nastrojów na rynkach to także efekt zamykania krótkich, spekulacyjnych pozycji na spadek.
— Widać to dobrze w notowaniach EUR/USD. To korekta techniczna w stronę umocnienia euro — mówi Ernest Pytlarczyk. Argumentów do kupna akcji przybywa. — Październik powinien być dobry dla rynków. Listopad pewnie też. Ruszył sezon wyników w USA, więc inwestorzy pod to grają. Grają też pod zapowiedzi, że przed listopadowym szczytem G20 pojawi się plan ratowania strefy euro — mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
Jego zdaniem, do kontynuowania dobrej passy na rynkach potrzebne są trzy warunki. Pierwszy to załatwienie sprawy Grecji, czyli redukcja długu o 50 proc. Drugi to dokapitalizowanie europejskich banków, by wytrzymały redukcję greckich długów. Trzeci to zlewarowanie Europejskiego Funduszu
Stabilizacji Finansowej (EFSF) do 1,5-2 bln EUR. — Do tego, by indeksy rosły do końca roku, potrzebna jest realizacja dwóch pierwszych warunków. Dłuższy oddech rynkom zapewni podniesienie kapitału EFSF — twierdzi Piotr Kuczyński. — Europy nie uzdrowi się z dnia na dzień. To będzie proces rozciągnięty w czasie. Banki muszą się do tego przygotować — mówi Ernest Pytlarczyk.
— Politycy chcą wypracować konkretny plan dla Europy, bez dziur. Z kolei inwestorzy żyją nadziejami, że się uda. Działają na zasadzie kupuj plotki, sprzedawaj fakty — mówi Adam Antoniak. Jeśli politycy przekonają rynek, że panują nad sytuacją w strefie euro, zwyżki powinny być kontynuowane. Na poprawienastrojów powinien zyskać też złoty.
— Na wykresie USD/PLN widać podwójny szczyt. To zapowiada kontynuację spadku notowań dolara — mówi Piotr Kuczyński. Dolar słabnie też do euro. Kurs EUR/USD w sześć dni wzrósł o prawie 6 proc. Gdy euro rośnie do dolara, złoty też zyskuje. Najszybciej do amerykańskiej waluty, wolniej do euro. Jeśli zyskuje do euro, to także do franka szwajcarskiego, co kredytobiorcy już zaczynają odczuwać.
Na początku października frank kosztował na rynku 3,64 zł, wczoraj nawet 3,48 zł. Jeśli najbliższe miesiące na rynkach akcji będą dobre, osłabnie także frank, a raty kredytów będą istotnie niższe.