Inflacja wzrosła po raz pierwszy od lipca 2000 r.
Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów, inflacja roczna wzrosła w kwietniu do 6,6 proc. z 6,2 proc. w marcu. Wszyscy są jednak zgodni, że to tylko chwilowy wzrost, a od maja inflacja znów będzie spadać. Zdaniem analityków, wzrost inflacji jest sezonowy i nie wyklucza kolejnej redukcji stóp procentowych.
Inflacja mierzona wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu wzrosła do 6,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku — podał GUS. Oznacza to pierwszy wzrost inflacji po kilku miesiącach mocnych i systematycznych spadków. Jeszcze w lipcu 2000 roku inflacja wynosiła 11,6 proc. Po marcu było to już tylko 6,2 proc.
W porównaniu z marcem inflacja wzrosła o 0,8 proc., a więc zgodnie z oczekiwaniami rynku. Ekonomiści wierzą jednak, że był to jednorazowy wzrost inflacji, a od maja będzie ona nadal spadać.
Wyłom w trendzie
— Kwietniowe dane to jedyny wyłom z trendu spadkowego. Od maja inflacja nadal będzie spadać — zapewnia Ewa Limańska, ekonomista Merrill Lynch w Londynie.
— Sytuacja właściwie się nie zmienia. Wciąż realizacja celu wyznaczonego przez Radę Polityki Pieniężnej na ten rok jest poza wszelką wątpliwością — wtóruje Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.
Rada Polityki Pieniężnej założyła, że na koniec 2001 r. inflacja roczna znajdzie się w przedziale 6-8 proc. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepiej.
— Uważam, że na koniec roku inflacja spadnie poniżej dolnej granicy celu, czyli poniżej 6 proc. — mówi Ewa Limańska.
Ekonomiści są zgodni, że wzrost inflacji w kwietniu do 6,6 proc. miał charakter typowo sezonowy.
— Na wiosnę ceny żywności zawsze rosły. Podobnie jest i w tym roku. Dodatkowo na kwietniowej inflacji odbiły się jeszcze marcowe podwyżki cen energii. To wszystko spowodowało, że mieliśmy do czynienia z wyłamaniem się z trendu spadkowego — tłumaczy Mirosław Gronicki.
— Wydawało się, że wzrost cen energii został uwzględniony w marcu. Ale jego wpływ na kwietniową inflację nie był duży. Zaważyła żywność, która na pewno już nie podrożeje — zakłada Ewa Limańska.
Rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że już w maju ceny żywności spadną, głównie ze względu na coraz tańsze warzywa i owoce. Nie powinno też drożeć mięso, gdyż minął już szok podażowy związany z zagrożeniem pryszczycą i chorobą szalonych krów. Nic nie wskazuje także, by nadal drożała energia. Analitycy szacują, że po maju inflacja roczna wyniesie 6,2-6,4 proc.
Co zrobi rada
Jedyna obecnie wątpliwość to dalsze decyzje RPP w sprawie poziomu stóp procentowych. Ich wysokość powoduje bowiem przewartościowanie złotego, co bije w eksport. Z kolei słabnący popyt wewnętrzny dławi wzrost gospodarczy.
— Rada Polityki Pieniężnej powinna się zastanowić nad jak najszybszą kolejną redukcją stóp. Nie powinna zwracać uwagi na pojedyncze dane, tylko na trend, a ten jest wciąż spadkowy — twierdzi ekonomista Merrill Lynch.
Z opinią tą zgadza się Mirosław Gronicki.
— Inflacja będzie spadać, a zatem utrzymywanie obecnego dysparytetu stóp procentowych jest nieuzasadnione. Co prawda popyt wewnętrzny delikatnie odżył, ale to wciąż za mało, by znacznie pobudzić wzrost gospodarczy — mówi ekonomista BIG BG.
Problem jednak w tym, że rada może nie zgadzać się z tezą, że inflacja będzie spadać tak szybko, jak prognozują ekonomiści.
— Jeśli członkowie rady uznają, że możliwe są dalsze wzrosty cen energii, a sytuacja budżetu państwa oraz planowane wypłaty rekompensat stworzą silny impuls inflacyjny, może nie obniżyć stóp procentowych — obawia się Ewa Limańska.