Informatycy mogą być chałupnikami
Umowy o świadczenie pracy chałupniczej są nadal w Polsce traktowane po macoszemu. Zasługują jednak na więcej uwagi, gdyż coraz częściej tę formę pracy podejmują wysoko wykwalifikowani specjaliści, którzy przy domowym komputerze świadczą na rzecz firm profesjonalne usługi.
W dobie komputeryzacji, dostępu do baz danych zakładów pracy, teletransmisji, przepływu strumieni informacji, jest szansa na renesans pracy chałupniczej, świadczonej w domu na rzecz pracodawcy nakładcy. Większość funkcji nowoczesnych przedsiębiorstw może być z powodzeniem wykonywana przez wysoko wykwalifikowane osoby bez opuszczania domu i odwiedzania firmy, odległej nawet o tysiące kilometrów.
Niezbędne inwestycje
— Nie bez znaczenia jest potrzeba maksymalizowania zysku i minimalizowania kosztów firmy. Dla osoby pracującej chałupniczo nie trzeba tworzyć i wyposażać miejsca, czyli wynajmować dodatkowej powierzchni, kupować narzędzi, stawiać biurka, sprzątać, a przede wszystkim tworzyć kosztownego etatu —wyjaśnia Waldemar Gujski, adwokat prowadzący jedną z warszawskich kancelarii.
Dodaje, że mimo tego, iż nakładca nie ponosi kosztów tworzenia tzw. skorupy inwestycyjnej, związanej np. z ubezpieczeniem majątku czy kosztami eksploatacji, nie może zakładać, że nie poniesie żadnych wydatków. Z reguły bowiem wykonawcy nie będzie stać na nabycie np. nowoczesnego komputera, a w takiej sytuacji nakładca byłby zmuszony skredytować lub poręczyć pożyczkę na stosowny zakup. Jednak można przyjąć, że łączny koszt i efektywność tworzenia miejsca pracy u wykonawcy będzie znacznie niższy niż u nakładcy.
— Zwrot kredytów otrzymanych przez wykonawcę będzie wymagać ewolucji dotychczasowej umowy o pracę nakładczą, umożliwiającej bezpieczny rozwój długoterminowej współpracy. Konieczne będzie wprowadzenie gwarancji prawnych dla nakładów poczynionych przez pracodawcę na tworzenie lub modernizację miejsca pracy wykonawcy. Może to mieć szczególne znaczenie przy przechodzeniu na system umowy o pracę nakładczą całych zespołów ludzkich, np. w ramach restrukturyzacji przedsiębiorstw — tłumaczy Waldemar Gujski.
Bez patrzenia na ręce
— Za pracą nakładczą przemawiają również względy społeczne. Niepełnosprawni nie muszą opuszczać domu, aby świadczyć wysoko kwalifikowaną pracę. Kobiety wychowujące dzieci i prowadzące dom mogą wykonywać pracę godząc tradycję z nowoczesnością. Jest to także dobre rozwiązanie dla tych, którzy z różnych przyczyn nie mogą się pogodzić z wewnątrzzakładową dyscypliną, dziennym rozkładem czasu pracy jednostronnie wyznaczonym przez pracodawcę — zapewnia Waldemar Gujski.
Praca nakładcza jest też szansą dla studentów. Waldemar Gujski dodaje, że prosta, niezmechanizowana fizyczna praca, jaka była świadczona dawniej w ramach chałupnictwa, na pewno może nadal spełniać swoją rolę, szczególnie w regionach objętych strukturalnym bezrobociem. Jednak na rynku pojawiły się nowe, nie spotykane dotąd możliwości świadczenia usług na rzecz nowoczesnych firm.
Koniec dyskryminacji
Chałupnik, wykonujący przeważnie najprostsze prace, w hierarchii społecznej pozostawał daleko za pracownikiem.
— W chwili obecnej, osoba pracująca w domu przy komputerze, bez problemów poruszająca się w przestrzeni wirtualnej, instrumentalnie traktująca najnowsze zdobycze techniki z całą pewnością nie da się zdystansować pracownikowi — twierdzi mecenas Gujski.
Przyznaje, że ta forma zatrudnienia może mieć ogromną przyszłość, należy ją jedynie maksymalnie uwspółcześnić. Dodatkowymi argumentami są zyski społeczne, polegające np. na zaoszczędzeniu w skali kraju miliardów godzin przeznaczonych przez pracowników na codzienne dojazdy do miejsca świadczenia pracy.
Aneta Królak