Infrastruktura jest nadal zbyt droga

Wojciech Kowalczuk
opublikowano: 1998-12-15 00:00

Infrastruktura jest nadal zbyt uboga

Spedytorzy rzadko wożą ciężarówki koleją

Zbyt uboga sieć terminali i wysokie ceny przewozu kontenerów koleją sprawiają, że — zdaniem firm spedycyjnych — transport kombinowany nie ma szans zyskać w najbliższych latach na popularności. Ich przedstawiciele twierdzą, że sytuacji nie zmieni również włączenie Polski do struktur UE.

Kryzys rosyjski odbił się wyraźnie na kondycji działających w Polsce terminali kontenerowych. Wschód był do niedawna głównym kierunkiem transportu kontenerowego.

— Powód jest prosty. W krajach byłego ZSRR są miejsca, do których nie sposób dotrzeć ciężarówką, pozostaje tylko kolej. Teraz, gdy drastycznie zmalała wymiana handlowa z sąsiadami ze Wschodu, nie wykorzystujemy w pełni możliwości naszych terminali. Dla ładunków przemieszczanych w obrębie kraju transport kombinowany stosuje się natomiast bardzo rzadko — mówi Andrzej Podsiadły, dyrektor terminalu kontenerowego w Łodzi, jednego z sześciu należących do firmy Spedkont.

To się nie opłaca

Zdaniem Andrzeja Belki, kierownika działu przewozów międzynarodowych w spółce Pekaes Transport z Błonia, przewoźnicy korzystają z transportu kombinowanego tylko w sytuacjach awaryjnych.

— Z takim przypadkiem mamy do czynienia np. na wiodącej przez Austrię trasie do Włoch. Władze austriackie wydają bardzo mało zezwoleń na przejazdy tranzytowe polskich ciężarówek. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest załadowanie samochodów na wagony w Czechach i przetransportowanie ich w ten sposób przez terytorium Austrii. Jadąc na własnych kołach ciężarówka pokonywałaby kilometr trasy za blisko 2 DM. Przewóz pociągiem jest dwukrotnie droższy, ale to jedyne wyjście — twierdzi Andrzej Belka.

Na terenie Polski transport kombinowany okazuje się podobno nieopłacalny z powodu niewydolności PKP.

— Z terminalu pod Poznaniem pociągi do Niemiec odchodzą tylko raz dziennie. Pojazd musi od rana stać w terminalu, aby po załatwieniu odprawy i załadunku wyruszyć w drogę wieczorem. W tym czasie o własnych siłach jest w stanie pokonać połowę trasy np. do Hamburga — podsumowuje Andrzej Belka.

Zdaniem Andrzeja Podsiadłego opieszałość w przygotowaniu ciężarówek i kontenerów do drogi nie wynika z nieudolności właścicieli terminali czy kolei, lecz przede wszystkim z obowiązujących w Polsce procedur celnych.

Do odprawy trzeba wzywać celników i czekać na ich przyjazd. Sam załadunek i rozładunek trwa bardzo krótko.

Znów ta Austria

Zdaniem Piotra Sztajerwalda z firmy Taurus Spedycja, na niektórych trasach, np. do Czech i Austrii, przewożenie ciężarówek koleją jest znacznie szybsze. Ponadto dopuszczalna masa całkowita pojazdów przekraczających granicę Austrii wynosi 26 ton. W przypadku przekroczenia tego limitu przewoźnik płaci wysokie kary. Transport kombinowany znów okazuje się jedyną metodą obejścia austriackiego prawa.

— Trzeba jednak zaznaczyć że wożenie ciężarówek koleją opłaca się jedynie tym firmom, które mają zapewnione stałe kursy na wspomnianych trasach i dużą masę towarową do przewiezienia — dodaje Piotr Sztajerwald.

Przedstawiciele branży transportowej nie oczekują znacznego zwiększenia ilości ładunków kombinowanych po przyjęciu Polski du Unii Europejskiej.

— Co z tego, że tam transport mieszany jest popularniejszy. Samo wstąpienie do UE nic nie zmieni. Zdecydują czynniki ekonomiczne. Polska infrastruktura jest zbyt uboga, aby z dnia na dzień zwiększyć intensywność tego typu przewozów. Osiągniecie takiej sytuacji jak na zachodzie Europy będzie wymagało przede wszystkim olbrzymich nakładów na rozbudowę sieci terminali — podsumowuje Leszek Andrzejewski, dyrektor naczelny firmy spedycyjnej Kőhne und Nagel.