InPost oświadcza się Poczcie Polskiej

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2014-07-29 00:00

Prywatni listonosze chcą zostawiać przesyłki awizowane w placówkach państwowego konkurenta. Poczta nie mówi „nie”

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje, a w przestrzeni między nimi panuje zamieszanie. Tak jest na rynku pocztowym, gdzie InPost, prywatny operator z grupy giełdowego Integera.pl, od lat próbuje podgryzać państwowych listonoszy i odbierać im rynek. Jednocześnie kusi go ogólnopolska sieć placówek konkurenta — niemal 8 tys. punktów w całym kraju — z której chciałby skorzystać. Dlatego proponuje Poczcie Polskiej mariaż z rozsądku.

List listonoszy

W ubiegłym tygodniu na biurko Jerzego Jóźkowiaka, prezesa Poczty Polskiej, trafił list od Sebastiana Anioła, dyrektora zarządzającego InPostu. To „propozycja nawiązania na warunkach biznesowych współpracy w obszarze wykorzystania infrastruktury pocztowej”. InPost chciałby tworzyć w placówkach państwowej spółki swoje punkty awizacyjne — sprowadzałoby się to do przyjmowania, przechowywania i wydawania przesyłek, których prywatni listonosze nie zdołali doręczyć np. z powodu nieobecności adresata. Szacuje, że dzięki temu do kasy Poczty Polskiej wpływałoby „kilkadziesiąt milionów złotych” rocznie, i przedstawia jej „konkretne stawki, jakie mógłby zaoferować”. Proponuje także Poczcie udostępnianie własnej sieci, od początku tego roku opartej przede wszystkim na kioskach Ruchu [patrz ramka].

— Klientom na pewno najwygodniej byłoby odbierać w jednym miejscu wszystkie przesyłki — niezależnie od operatora pocztowego. Możemy na wielu frontach współpracować z Pocztą Polską — w niektórych obszarach nasza infrastruktura jest bardziej efektywna kosztowo i z powodzeniem moglibyśmy być kluczowym podwykonawcą Poczty, jednocześnie po rozsądnych cenach korzystając z jej placówek. Na rynku telekomunikacyjnym udostępnianie infrastruktury przez Telekomunikację Polską wszystkim wyszło na dobre — mówi Rafał Brzoska, prezes InPostu i Integera.pl.

Udostępnianie placówek Poczty Polskiej konkurentom było już sugerowane przez nadzorujący ten rynek Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE). W „Raporcie o stanie rynku pocztowego w roku 2013” UKE podkreśla, że ogólnopolska sieć jest „ogromnym atutem” państwowego doręczyciela i mogłaby stać się dla niego istotnym źródłem przychodów, gdyby udało się ją udostępnić innym operatorom — oczywiście za odpowiednią opłatą. „Jednak w sytuacji, kiedy Poczta Polska nie umożliwiała innym operatorom dostępu do swojej sieci i w związku z tym nie czerpała z tego korzyści, utrzymanie sieci w całości obciążało koszty przedsiębiorstwa i zmuszało do działań reorganizacyjnych, np. przekształcania nierentownych placówek pocztowych w agencje” — głosi raport UKE.

Rwane negocjacje

Co na to Poczta Polska? Jej prezes wielokrotnie deklarował, że jest gotowy do rozmów o udostępnianiu infrastruktury — i takie rozmowy już się toczyły. Najczęściej jednak InPost i Poczta Polska wzajemnie obwiniały się o ich fiasko. Prywatni listonosze twierdzą, że już 1,5 roku temu prosili państwowego konkurenta o przedstawienie konkretnej oferty ze stawkami za korzystanie z infrastruktury, ale do dziś jej nie otrzymali. Druga strona przypominała m.in., że miała już gotową umowę z InPostem w sprawie użytkowania skrytek pocztowych, ale ten jej w końcu nie podpisał. Czy teraz jest szansa na happy end? Przedstawiciele Poczty Polskiej podkreślają, że udostępnili już innym operatorom wszystkie elementy infrastruktury, które zgodnie z prawem mieli udostępnić, a cenniki i regulaminy w tych sprawach zatwierdził UKE.

— Nie oznacza to, że współpraca nie może być szersza. Jesteśmy gotowi rozmawiać ze wszystkimi operatorami pocztowymi i innymi podmiotami na temat korzystnego dla wszystkich stron wykorzystania potencjału biznesowego infrastruktury Poczty Polskiej. W tym konkretnym przypadku jesteśmy w trakcie analizy i rozmów. Jeśli uda się znaleźć satysfakcjonującą obie strony płaszczyznę współpracy, takie porozumienie może dojść do skutku — mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.

Rafał Brzoska liczy na to, że w tej sprawie uda się odłożyć na bok emocje.

— Daliśmy konkretną propozycję i czekamy na konkretną odpowiedź. Nie chcemy zastępować Poczty Polskiej, ale z nią koegzystować — mówi Rafał Brzoska.

OKIEM EKSPERTA
Poczcie opłacą się dodatkowe przesyłki

PAWEŁ DOBROWOLSKI, ekspert Instytutu Sobieskiego i WEI

Tradycyjnych listów jest z roku na rok coraz mniej i Poczta Polska musi szukać nowych źródeł przychodów. Naczelnym pomysłem kolejnych zarządów jest rozwój usług finansowych i Banku Pocztowego, ale wzrost liczby klientów i aktywów w tym segmencie nie jest imponujący. Tymczasem Poczta nie wykorzystuje swojego głównego atutu, jakim jest potężna, dobrze zorganizowana machina logistyczna i ogólnokrajowa sieć.

Państwowy doręczyciel powinien stać się operatorem logistycznym, otworzyć swoje placówki na inne firmy, które mogłyby korzystać z jego systemów i uruchamiać punkty odbioru osobistego. Inaczej, przy zmniejszającym się wolumenie przesyłek, koszty olbrzymiej organizacji mogą szybko stać się dla Poczty zbyt wysokie. Trzeba się spieszyć, bo dla rozbudowującego własną sieć InPostu kontrakt z Pocztą nie jest dziś tak atrakcyjny, jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu — a za dwa, trzy lata może już zupełnie nie być mu potrzebny.

 

Krajobraz po liberalizacji

Rynek pocztowy od 1 stycznia 2013 r. jest zliberalizowany. Oznacza to, że Poczta Polska nie działa już na nim jako monopolistyczny państwowy doręczyciel, ale do końca 2015 r. przyznano jest status „operatora wyznaczonego", zobowiązanego do utrzymania ogólnopolskiej sieci i świadczenia usług powszechnych. Poczta nadal obsługuje większość instytucji publicznych, ale coraz częściej musi o ich kontrakty ostro walczyć w przetargach z „prywaciarzami" — i czasem przegrywa. Najgłośniejszy był wart prawie 500 mln zł (w ciągu dwóch lat) kontrakt na obsługę korespondencji sądów i prokuratur, który zdobyła Polska Grupa Pocztowa (PGP). By spełnić warunki przetargu — m.in. posiadanie placówki w każdej gminie — PGP zawiązała sojusz z InPostem, a ten sprzymierzył się z Ruchem, a także SKOK-ami, a w niektórych miejscowościach pojedynczymi sklepami, tworząc alternatywną wobec Poczty Polskiej ogólnopolską sieć.

 

Telekomunikacyjna ścieżka

Pod koniec poprzedniej dekady rynkiem telekomunikacyjnym wstrząsały spory Telekomunikacji Polskiej (dziś Orange) z operatorami alternatywnymi, którzy chcieli dostępu do jej infrastruktury na jasnych warunkach. Zakończyło je podpisane w październiku 2009 r. porozumienie z Urzędem Komunikacji Elektronicznej. „Tepsa”, nad którą wisiał wtedy kij urzędowego podziału na część detaliczną i hurtową, zgodziła się m.in. na wydzielenie w strukturach osobnego pionu hurtowego, który zobowiązany został do „niedyskryminacyjnego świadczenia usług tak spółkom z grupy TP, jak i operatorom alternatywnym" i zadeklarowała duże inwestycje w sieć. Stworzono także „chińskie mury", tak by detaliczny pion byłego monopolisty nie mógł korzystać z przewagi informacyjnej, dawanej przez wiedzę o działalności konkurentów na infrastrukturze spółki. Eksperci oceniali, że dzięki temu porozumieniu spadły ceny dla klientów końcowych (głównie za internet) i przyspieszył proces modernizacji sieci w całej Polsce.