Inteligencja w śmietniku

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2017-01-26 22:00

Poznańscy przedsiębiorcy Jakub Luboński i Marcin Łotysz sprzedali swoje firmy, by stworzyć kosz, który sam segreguje odpady. Niebawem rozpoczną jego testy.

Kamikatsu to miasteczko z około 1,7 tys. mieszkańcami w prefekturze Tokushima w Japonii. Nie wyróżniałoby się niczym szczególnym, gdyby nie specyficzne podejście do segregacji odpadów. W 2003 r. przyjęło ambitny plan, by do 2020 r. całkowicie zrezygnować ze składowania śmieci. W 2015 r. aż 80 proc. odpadów trafiało do przetworzenia.

Przyszłość segregacji.
Przyszłość segregacji.
Jakub Luboński (na zdjęciu) i Marcin Łotysz są blisko wprowadzenia na rynek inteligentnego kosza na śmieci. Ich marzeniem jest, by w przyszłości takie urządzenia znalazły się w domach i mieszkaniach. Na razie skupiają się jednak na rynku biurowym.
ARC

Najciekawsze jest jednak to, jak segreguje się tam śmieci. Mieszkańcy Kamikatsu muszą je myć i sortować na 34 kategorie: plastikowe korki składują osobno od plastikowych butelek, a papier dzielą na tekturę, gazety i ulotki. Wydaje się, że sortowanie na pięć kategorii, które w Polsce określa rozporządzenie ministra środowiska, nie powinno być trudne wobec standardów z Kamikatsu, ale nie jest to takie oczywiste. Według badania przeprowadzonego w marcu 2016 r. na zlecenie Fundacji ProKarton u nas 23 proc. mieszkańców wsi i 40 proc. miast ma czasem wątpliwości, gdzie wrzucić odpad, a odpowiednio 5 i 8 proc. w ogóle nie rozumie zasad segregacji.

Oczywiście w sortowaniu śmieci często przeszkadza nie brak wiedzy, lecz zwykłe lenistwo. Problemy z segregacją odpadów mieli pracownicy firm Jakuba Lubońskiego i Marcina Łotysza, którzy prowadzili wspólnie agencję reklamową i spółkę tworzącą oprogramowanie. Jako zagorzali zwolennicy sortowania śmieci, swoje domowe zwyczaje postanowili przenieść do firmy.

— Chociaż nasi pracownicy w swoich domach często segregowali śmieci, to w pracy nie przychodziło im to łatwo. Dlatego zwróciliśmy uwagę na ten problem — mówi Jakub Luboński, współzałożyciel i prezes Bin-e.

Początkowe rozwiązania

Aby nieco ułatwić sortowanie, przedsiębiorcy postanowili stworzyć aplikację, która po przeskanowaniu kodu kreskowego produktu będzie informowała, do jakiej grupy odpadów należy opakowanie.

— W firmie pracowało wielu inżynierów, więc chcieliśmy wykorzystać ich umiejętności i nieco rozwinąć ten pomysł, tworząc urządzenie, które dzięki sensorowi rozpoznawałoby rodzaj materiału. Było to realizowane po godzinach i bardziej z ciekawości niż z zamiarem tworzenia innowacji. Później jednak zaczęliśmy się bardziej interesować tym zagadnieniem, analizować rynek. Aplikacja nie rokowała nadziei na komercyjny sukces, ale urządzenie, które samo segreguje odpady — już tak — opowiada Jakub Luboński.

W 2015 r. obaj panowie postanowili stworzyć taki produkt. Zrezygnowali z prowadzonych biznesów i skupili się tylko na rozwoju firmy Bin-e, która od roku pracuje nad inteligentnym koszem na śmieci. Jak twierdzi Jakub Luboński, popyt na takie rozwiązanie jest bardzo duży.

— Wiele firm jest zainteresowanych takim urządzeniem. Udało się nam nawiązać sporo kontaktów biznesowych. Chcemy, by takie kosze docelowo znajdowały się w biurowcach, na dworcach i lotniskach — dodaje Jakub Luboński.

Firma finalizuje negocjacje z inwestorem, ale na razie nie zdradza, o kogo chodzi. Prezes Bin-e zaznacza, że prowadzone są też rozmowy z kolejnymi partnerami.

— Chcemy wybrać takich, którzy wniosą do firmy nie tylko kapitał, ale również wartość dodaną — mówi.

Technologia segregacji

Ich urządzenie do sortowania śmieci wykorzystuje m.in. technologie przetwarzania obrazu i sensory, które wykrywają, do jakiej grupy odpadów należy produkt i umieszczają go w odpowiednim pojemniku. Plastiki i papiery są kompresowane. Urządzenia będą miały wspólny system informatyczny, który na podstawie analizy wrzucanych śmieci i zbieranych danych będzie się „uczył” rodzajów produktów i ich segregowania (np. rozpoznając charakterystyczny kształt butelek po napojach). Sieć koszy ma w przyszłości posłużyć także do zbierania informacji o śmieciach wyrzucanych w konkretnych miejscach.

— Te dane będziemy chcieli wykorzystywać do wykonywania analiz, chociażby marketingowych — zapowiada Jakub Luboński.

Właściciele Bin-e planują też udostępnienie API, czyli interfejsu programistycznego swojego systemu, dzięki czemu klienci firmy (np. gospodarujący odpadami komunalnymi) będą mogli wykorzystywać go do optymalizowania własnych procesów logistycznych. Rozwiązanie otrzymało już m.in. nagrodę specjalną Intela który został też partnerem technologicznym Bin-e.

Zwycięstwo zagwarantowało spółce udział w ChallengeUp!, czyli akceleratorze innowacji skupionym na przedsięwzięciach z zakresu internetu rzeczy. Firma trafiła też do dwunastki zakwalifikowanych do piątej edycji programu WARP, organizowanego przez Hub:raum, czyli inkubatora i akceleratora innowacji, a także brała udział w akceleratorze Startup Bootcamp IoT w Londynie, Hardware.co w Berlinie i Startup ScaleUP IoT w Holandii.

Domy muszą poczekać

Niebawem Bin-e zacznie pilotaż inteligentnego kosza. Pomoże w tym firma zarządzająca infrastrukturę biurową. Właściciele szacują, że testy potrwają około roku i na początku 2018 r. wprowadzą urządzenie na rynek.

— Na początku chcemy się skupić na biurowcach i na rynku niemieckim, gdzie zainteresowanie takimi rozwiązaniami przekracza nasze możliwości produkcyjne. Oczywiście będziemy współpracowali z klientami z różnych części świata. W krajach zachodnich łatwiej zaadaptować innowacje, bo na przykład samorządy mają własne departamenty zajmujące się wdrażaniem nowych technologii. Będzie to szczególnie ważne dla naszych planów umieszczania inteligentnych koszy w obiektach infrastruktury publicznej i w całych miastach. W Polsce na razie brakuje takiego podejścia, co nie znaczy, że nie chcemy realizować tu żadnych działań. Obecność wielu zagranicznych deweloperów w naszym kraju może to ułatwić — ocenia Jakub Luboński.

Początkowo firma będzie oferowała jeden model kosza, ale z czasem właściciele planują go rozwijać. Prezes Bin-E wyjaśnia, że chodzi np. o dołączanie lub odłączanie — zależnie od potrzeb klientów — dodatkowych modułów rozwijających funkcjonalności bazowej wersji urządzenia.

— W trakcie prac zorientowaliśmy się również, że jest wiele elementów mechanicznych, które możemy w przyszłości zminiaturyzować — dodaje Jakub Luboński.

To z kolei może być krok do zastosowania inteligentnych koszy także w domach jednorodzinnych i mieszkaniach (teraz urządzenie ma wielkość mniej więcej dwóch pralek).

— To nasze największe wyzwanie i marzenie zarazem. Chcielibyśmy rozpocząć prace nad tym segmentem w przyszłym roku i wdrożyć je za trzy lata. Na razie jednak koncentrujemy się na rynku B2B i dotarciem do inteligentnych budynków komercyjnych — sumuje Jakub Luboński.