Do trzech razy sztuka. PKO BP znowu próbuje podnieść internetowe ramię.
Młodszy o kilka miesięcy rywal mBanku dorósł, by ponownie rzucić mu wyzwanie. Kiedyś była to mocna marka, z czasem pokrył ją kurz zapomnienia. Dwa lata temu próbował ją odświeżyć Rafał Juszczak, szef PKO BP do 2008 r., który chciał pozycjonować Inteligo jako osobny bank internetowy. Zanim wcielił pomysł w życie, stracił posadę. Został jednak Jacek Komaracki, szef bankowości elektronicznej PKO BP, który wszystko przetrwał i dawnych projektów nie zarzucił. Teraz zacznie znowu je realizować, bo znów dostał zielone światło.
Na początek wielkiej rewolucji nie będzie. Od dzisiaj, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Inteligo znosi opłaty za przelewy krajowe oraz zlecenia stałe dla klientów indywidualnych. Biznesowym bank nie policzy też za przelewy do ZUS i skarbówki. Za inne obniżył opłatę do 1 zł. Dla wszystkich za darmo będzie karta debetowa, jeśli posiadacz zrobi transakcję za minimum 100 zł miesięcznie.
Wszystko to w sumie nic wielkiego, rynkowy standard. Zresztą samo Inteligo wraca do korzeni, bo przed laty przelewy w banku były za darmo. Przebudowa tabeli opłat i prowizji ma być jednak punktem wyjścia do dalszych zmian. Inteligo dostało nie tylko zielone światło od PKO BP, ale też pieniądze na działalność. W bankowej kuchni przygotowywane są produkty, których "nie powstydziłby się BZ WBK", jeden z najbardziej innowacyjnych banków na rynku. Inteligo ma 700 tys. klientów. Niewiele, ale wiąże go z nimi umowa ramowa, która pozwala na oferowanie dodatkowych produktów usług bez spisywania aneksów. Inteligo przygotowuje się do mocnej ofensywy kredytowej.