Intercity żali się na śledczych

Piotr Nisztor
opublikowano: 2014-06-04 00:00

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przetargów na czyszczenie wagonów pasażerskiej spółki.

To miała być jedna z największych afer kolejowych w ostatnich latach. Tadeusz Matyla, jeden z członków zarządu PKP Intercity (odwołany ze stanowiska w związku z tą sprawą), miał uczestniczyć w rzekomym ustawianiu przetargów na sprzątanie i czyszczenie wagonów kolejowych oraz lokomotyw. Na początku kwietnia, po dwóch i pół roku śledztwa, Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola umorzyła sprawę. Powód?

— Brak znamion czynu zabronionego — mówi Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

— Od „PB” dowiaduję się, że nastąpiło umorzenie. Cieszę się z tej decyzji — mówi Tadeusz Matyla.

Jednak w uzasadnieniu umorzenia śledczy wskazali, że osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie przetargu działały „w sposób nienależyty lub niestaranny”.

— Dlatego ta decyzja jest dla nas niezrozumiała — mówi osoba związana z PKP Intercity.

— W maju złożyliśmy na nią zażalenie — dodaje Tomasz Kruk, dyrektor zarządzający ds. audytu wewnętrznego i kontroli grupy PKP.

W liczącym 13 stron dokumencie prawnicy spółki przekonują, że śledczy popełnili rażące błędy, umarzając śledztwo. Z audytu wewnętrznego spółki, który w styczniu 2012 r. ujawnił „PB”, wynikało, że wartość tych usług w latach 2012-14 wynosiła około 160 mln zł. Przetarg był podzielony na 15 rozproszonych geograficznie zadań. Spółka uważa, że firmy, które wygrały przetargi, musiały znać budżet przeznaczony na te usługi.

— Wartości ofert złożonych przez cztery zwycięskie firmy są zbieżne niemal w 100 proc. z planowanym przez nas wydatkiem — podkreśla nasz rozmówca, który zastrzegł anonimowość. W poszczególnych przypadkach różnica przy wartości usługi za jeden miesiąc wynosiła: 128 zł — przy kwocie ponad 380,5 tys. zł, 12 zł — przy kwocie ponad 647,2 tys. zł i 452 zł (przy kwocie 519 tys. zł).

PKP Intercity podkreśliły, że były członek zarządu spółki odpowiedzialny za nadzór nad postępowaniem był związany z Izbą Gospodarczą Transportu Lądowego, której certyfikat był niezbędny do wystartowania w przetargu (zasiadał tam w komisji rewizyjnej), co rodzi obawy o konflikt interesów. Prokuratura nie komentuje sprawy zażalenia.

— Tego rodzaju zażalenie rozpoznaje sąd. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, kiedy do tego dojdzie — mówi prokurator Przemysław Nowak.