Kiedy 17 listopada 2008 r. Alior Bank oficjalnie rozpoczął działalność z 16 czynnymi oddziałami i garstką klientów, mało kto wróżył mu sukces. Trudno o gorszy moment debiutu, bo świat finansów, po plajcie Lehman Brothers ogłoszonej pod koniec września, błyskawicznie pogrążał się w kryzysie. Mimo to Alior przeżył, wyrastając na zadziornego trzylatka. Obchodząc urodziny, Wojciech Sobieraj, ojciec założyciel i akuszer projektu, chwalił się wczoraj osiągnięciami: prawie milion klientów, 398 oddziałów, ponad 13,5 mld depozytów, 10 mld zł udzielonych kredytów, 3,5 tys. pracowników, 100 mln zł zysku po trzech kwartałach. Tyle miał bank zarobić w całym 2011 r. Zarobi o 50 mln zł więcej. — Skorygowaliśmy też prognozę zysku za 2012 r. Strategia na cztery lata przewidywała 350 mln zł. W budżecie na przyszły rok zapisaliśmy 397 mln zł — mówi Wojciech Sobieraj.
Nie ma decyzji o sprzedaży
Szef banku wyjaśnia, że zatrzymując zyski za 2011 r. oraz kwartalne za 2012 r., bank nie będzie potrzebował dodatkowego kapitału w 2012 r. Odniósł się w ten sposób do pytań, czy Alior poszukuje partnera finansowego lub czy pracuje nad debiutem giełdowym. Współczynnik adekwatności kapitałowej banku w przyszłym roku ma wynieść jednak 10 proc. — znajdzie się więc blisko regulacyjnego wymogu 8 proc.
— Nie zapadła decyzja o sprzedaży banku ani o stworzeniu joint venture. Nadal na równi rozpatrywane są znalezienie inwestora i debiut giełdowy — mówi Helen Zaleski, szef rady nadzorczej banku, reprezentująca właściciela — fundusz Carlo Tassara. Wojciech Sobieraj zapewnia, że Alior chce być aktywnym graczem na konsolidującym się rynku bankowym w Polsce.
— Robimy wszystko, żeby w tym procesie nie być małą rybką, która zostanie połknięta przez większą rybę — mówi szef banku.
Sieć dla wkurzonych
Alior wypływa obecnie na nowe wody. W połowie przyszłego roku uruchomi internetowy, a właściwie wirtualny bank — Alior Synec. Na razie opis projektu brzmi jak bajka o żelaznym wilku. Wojciech Sobieraj mówi, że będzie to bank z wirtualnymi oddziałami, wykorzystujący wizualizacje 3D, ze
zdalną obsługą za pośrednictwem połączeń wideo, mocno wkomponowany w środowisko internetowe: sieci społecznościowe, porównywarki cenowe, serwisy aukcyjne, zarabiający nie tylko na produktach bankowych, ale też usługach okołobankowych i z bankowością niezwiązanych. Wszystko ma być oczywiście dostępne za pomocą smartfonów.
— Nie ma podziału na bankowość internetową i mobilną. W ogóle bankowość czekają radykalne zmiany w ciągu najbliższych lat. Banki zastanawiają się obecnie nad oddziałem przyszłości, a my pytamy o przyszłość oddziału. Polacy przez pokolenia nie przyzwyczaili się do chodzenia do oddziałów bankowych. Cała ta rozległa sieć jest jak sieć wypożyczalni kaset wideo, które znikną — mówi Wojciech Sobieraj.
Synec ma przyciągać młodą klientelę w wieku 25-35 lat, którą „wizyta w oddziale bankowym wkurza”. W pierwszym roku bank chce zdobyć 250 tys. klientów, do 2016 r. — 1 mln zł. Koszt internetowego projektu szacowany jest na 50 mln zł.