Rynek widzi już, jak kolejne państwa po Grecji wyciągają rękę po pomoc. Dlatego spadają giełdy i traci złoty. Europa musi zdusić kryzys
Zamieszki w Grecji i możliwe ścięcie ratingu Portugalii przyspieszyły spadki i dobiły rynki. Emocje wzięły górę.
Czegoś takiego nie było od apogeum globalnego kryzysu z przełomu 2008 i 2009 r. Grecki kryzys i eskalacja zamieszek w Atenach dały inwestorom do myślenia. Zapikowały giełdy, ale prawdziwy rollercoaster rozgrywa się na rynku walutowym.
— Bankructwo Lehman Brothers z września 2008 r. to jeszcze świeże wspomnienie — mówi Tomasz Niemiec, diler walutowy Banku Millennium.
Grecja zaczęła
Teraz wielu ludzi na rynku spodziewa się nawet czegoś gorszego. Problemy Grecji nie były tajemnicą, ale przez Hiszpanię i Portugalię może rozpaść się strefa euro.
— Trwa ucieczka kapitału do walut uznawanych za bezpieczne. W przypadku franka do akcji bardzo mocno wkroczył szwajcarski bank centralny, który nie chce zbyt szybkiego wzrostu wartości tamtejszej waluty. We wtorek kupił za franki 5,5 mld EUR, a wczoraj — już 9 mld EUR — dodaje Tomasz Niemiec.
— Ruchy na rynku walutowym stały się tak znaczne, że zaczęły pękać stop lossy. Zmiany notowań przyspieszyło wciągnięcie przez agencję ratingową Moody’s Portugalii na listę obserwacyjną z negatywną perspektywą — relacjonuje Marcin Olszewski, diler walutowy z Invest Banku.
Stąd o krok do dużych kłopotów w większej Hiszpanii.
— Hiszpania jest zaangażowana kapitałowo w Portugalii, więc jeśli Portugalia przestałaby obsługiwać swój dług, to kostki domina będą dalej upadać — wyjaśnia ekspert Invest Banku.
Trend spadku notowań EUR/USD przybrał na sile. Złoty porusza się w takt ruchów eurodolara, więc teoretycznie może się jeszcze wiele wydarzyć.
— Bardzo mocno bym się jednak zdziwił, gdyby złoty znów był tak słaby, jak na początku 2009 r. (euro doszło do 4,9 zł, a dolar do 3,9 zł). Choć trend zwyżki wartości złotego został przełamany, to mamy obecnie krótkoterminową okazję do korzystania ze słabego złotego, do sprzedawania obcych walut — ocenia Tomasz Niemiec.
Wiele zależy jednak od tego, co wydarzy się poza Polską.
— Możliwe jest przecież, że Hiszpania i Portugalia również wystąpią z prośbą o pomoc, tak jak Grecja — mówi Marek Cherubin.
Jeśli złoty jeszcze osłabnie, to przejściowo.
— Do końca miesiąca powinno być już po wszystkim, a kurs euro powinien zejść do co najwyżej 4 zł. W dłuższym okresie złoty musi się umacniać — uważa Marcin Olszewski z Banku BPH.
Europa musi działać
W dół szły również giełdy. W trakcie dnia WIG20 spadł poniżej bariery 2400 pkt. Ostatecznie indeks blue chipów zakończył dzień przy 2414,46 pkt (-1,6 proc.). Przedwczoraj WIG20 spadł o 3,7 proc.
— Obawiam się, że mamy zmianę średnioterminowego trendu. Spadki mogą być naprawdę mocne. Dla WIG20 istotna będzie wartość 2173 pkt z 11 lutego, gdy zakończyliśmy pierwszą korektę trendu wzrostowego. Przebicie tej bariery będzie oznaczało możliwość dalszych istotnych spadków —mówi Mirosław Saj, analityk BM DnB Nord.
— Jesteśmy w trakcje najmocniejszej korekty ponad rocznego trendu wzrostowego. Spadki wynikają głównie z tego, że rynki nie do końca wierzą w uratowanie Grecji. Jednak powodów do paniki nie ma. Sądzę, że jesteśmy na półmetku korekty. Później powinny wrócić spokojne wzrosty — uważa Jacek Radziwilski, prezes Unicredit CA IB.
W najbliższych dniach zmienność i nerwowość na rynkach będzie jeszcze duża. Spokojniej będzie, gdy wyklaruje się sytuacja Grecji (na udzielenie pomocy muszą zgodzić się parlamenty państw eurolandu) i kondycja finansów Hiszpanii i Portugalii.
— Rynek jest mniej płynny, dużo łatwiej go przesunąć — mówi Marek Cherubin z Banku BPH.
Nerwowo będzie na rynkach akcji.
— W najbliższych tygodniach WIG20 może testować 2100 pkt. Ten rok dla indeksów nie będzie spokojny. Trwają spekulacje czy przypadek Grecji nie jest odosobniony. Dane makro poprawiają się, ale jest problem deficytów budżetowych, który wcześniej czy później będzie wymagał restrukturyzacji zadłużenia — mówi Michał Marczak, dyrektor działu analiz w DI BRE Banku.
Katarzyna Zajdel-Kurowska: Spokojnie, to nie jest drugi Lehman
Rynki finansowe nerwowo reagują na niepewną i niestabilną sytuację w Europie Południowej, ponieważ program pomocowy Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej dla Grecji nie został jeszcze formalnie zaakceptowany. Skala nerwowości jest jednak mniejsza niż po upadku banku Lehman Brothers, bowiem problem ma raczej skalę lokalną, a nie — jak wtedy — globalną. Nie sadzę, żeby obecne wydarzenia miały istotny wpływ na gospodarkę Polski. Kłopoty z pewnością odczuje Grecja i jej partnerzy handlowi, jednak wpływ tych problemów na gospodarkę całej strefy euro i Polski będzie niewielki. Dlatego wydaje się, że bezpośredniego zagrożenia dla wzrostu gospodarczego nie ma. Choć oczywiście powinniśmy zachować ostrożność i monitorować przepływy na rynkach finansowych.
Piotr Kuczyński: Kryzys przeniósł się z firm na państwa
1Indeksy lecą w dół, notowania złotego się załamały. Co się dzieje na rynkach?
Przechodzimy do drugiego etapu kryzysu. W pierwszym mieliśmy problem z zadłużonymi firmami, chylącymi się ku upadkowi. Teraz mamy problem z zadłużonymi nadmiernie państwami. Firmom na początku kryzysu pomagały państwa. Teraz inwestorzy zadają sobie pytanie, kto pomoże państwom-bankrutom. Na razie nie znajdują na nie odpowiedzi, więc panikują.
2Z jakim wydarzeniem z ostatnich dwóch, trzech lat można porównać ten kryzys zaufania na rynkach. Z upadkiem Lehman Brothers?
Trudno to z czymś porównać Jeżeli nikt nie znajdzie lekarstwa to będzie nawet gorzej niż z Lehman Brothers. Najgorsze nastąpi, jak kryzys zaufania przeniesie się na kolejne państwa, n. p. na Portugalię, Włochy itd. Wtedy będzie jasne, że doszło do drugiej fali kryzysu. Nikt tego nie chce, ale na razie nikt nie ma pomysłu, jak tego uniknąć. Dlatego na rynkach jest tak nerwowo.
3Co z Polską, zieloną wyspą na recesyjnej mapie świata? Dlaczego złoty tak traci na wartości, skoro nasza sytuacja jest stabilna?
Jakie to ma znaczenie dla globalnych inwestorów? Jak jest bessa to nawet super spółki tracą na wartości. Gdy jest panika na rynkach to inwestorzy sprzedają wszystko co mają w portfelu. Wtedy to gotówka jest królem i amerykańskie obligacje. Dlatego drożeje dolar. Złoty mocno ucierpiał, ale w panice wszystko jest możliwe. Dla pocieszenia — jeśli spojrzymy na cały wykres od dna złotego to ostatni spadek wartości naszej waluty jest tylko małą korektą.