Z dnia na dzień ubywa chętnych do kupna akcji. Inwestorzy nie chcą, by wojna zastała ich z portfelami pełnymi walorów spółek.
We wtorek większość światowych indeksów spadała. Główne indeksy rynków we Frankfurcie i Amsterdamie traciły 3 proc., a w Londynie i Paryżu ponad 2 proc. W kraju indeksy niemal przez całą sesję były warte ponad 1 proc. mniej niż na poniedziałkowym zamknięciu.
— Już wczoraj widać było pierwsze sygnały tego, co czeka inwestorów w najbliższych dniach. Wystąpienie Colina Powella może wywołać spadki przez kolejne 2-3 sesje. WIG20 dąży do poziomu 1040 punktów. Jego pokonanie może doprowadzić do głębszej przeceny — ocenia Katarzyna Płaczek, dyrektor inwestycji własnych Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Kolejnej fali spadków spodziewa się większość specjalistów.
— Inwestorzy boją się wojny. Każde oświadczenie dotyczące Iraku może okazać się dobrym pretekstem do przeceny. Do momentu wybuchu wojny indeksy giełdowe będą traciły. Jednak w momencie rozpoczęcia działań zbrojnych rynki powinny odrabiać straty — uważa Grzegorz Leszczyński, prezes Internetowego Biura Maklerskiego.
W Polsce — podobnie jak na innych rynkach — brakuje chętnych do kupna tanich akcji.
— Ostrożność inwestorów widać po bardzo niskich obrotach , które nieznacznie przekroczyły 100 mln zł — podkreśla Katarzyna Płaczek.
Jednak nie wszyscy przywiązują wielką wagę do wystąpienia Colina Powella.
— Dzisiejszy dzień nie będzie dla rynku tak istotny, jak początek wojny z Irakiem, która wydaje się być nieunikniona. Do momentu wybuchu konfliktu na giełdach nic znaczącego nie powinno się wydarzyć. Jeśli działania wojenne będą przebiegały sprawnie i nie potrwają długo, to giełdy na tym zyskają. Jednak jeśli dojdzie do komplikacji przedłużających interwencję w Iraku, przecena na rynkach akcji będzie bardzo długa — ostrzega Grzegorz Cimochowski, wiceprezes GTFI.