Inwestorzy czekają na śląskie cukrownie
Wschodni Bank Cukrownictwa chce współpracować z Polskim Cukrem
Inwestorzy nadal czekają na ogłoszenie przetargu, który rozpocznie prywatyzację Śląskiej Spółki Cukrowej. O możliwość przejęcia 16 cukrowni z tego holdingu starają się również pomysłodawcy utworzenia monopolistycznej spółki Polski Cukier. Śląska grupa zagwarantuje właścicielowi 30-proc. udział w krajowym rynku cukru.
Pomysłodawcy utworzenia spółki Polski Cukier, wspierani przez część prawicowych posłów, domagają się wstrzymania prywatyzacji i włączenia do spółki wszystkich cukrowni, które jeszcze nie zostały sprzedane zagranicznym inwestorom.
Inwestorzy są zdania, że bez pomocy zachodniego kapitału rząd nie będzie w stanie przygotować przemysłu cukrowniczego do konkurencji na europejskim rynku.
— W Polsce mogłoby działać 5, 6 grup cukrowych. Jedna z nich może się opierać na polskim kapitale. Tu pojawia się pytanie, czy w Polsce znajdzie się inwestor, który będzie w stanie wyprowadzić ten przemysł z zapaści ekonomicznej. Niedopuszczalne natomiast w gospodarce wolnorynkowej jest tworzenie monopolistycznej struktury — uważa Janusz Pierun, przedstawiciel generalny niemieckiego koncernu cukrowego Pfeifer und Langen w Polsce.
Śląsk w poczekalni
Zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy utworzenia Polskiego Cukru interesują się przede wszystkim Śląską Spółką Cukrową — jedynym holdingiem, który będzie prywatyzowany bez podziału na grupy regionalne. Inwestorzy — niemieckie firmy Sźdzucker i Pfeifer und Langen oraz francuski Saint Louis Sucre — liczą, że jeszcze w tym tygodniu ukaże się wreszcie zaproszenie do udziału w przetargu na śląską spółkę. 16 fabryk z tej grupy zagwarantuje przyszłemu właścicielowi 30- proc. udział w krajowym rynku cukru. Jeżeli jednak Minister Skarbu Państwa poprze projekt wstrzymania prywatyzacji i przekazania akcji cukrowni do Polskiego Cukru, spółka przejmie kontrolę nad tym segmentem rynku.
Cukrownie są zadłużone na 1,5 -1,8 mld zł. Ich straty określa się na co najmniej 1,2 mld zł. Zagraniczne firmy powątpiewają w możliwości finansowe Polskiego Cukru.
— Potrzeba kilku miliardów złotych na spłacenie wierzycieli. Nie wystarczy jednak wyjść na zero — drugie tyle będzie potrzebne na inwestycje, które podniosą konkurencyjność cukrowni — mówi Adam Koziołek, przedstawiciel niemieckiej firmy Nordzucker.
Pierwszy chętny
Roman Wierzbicki, przewodniczący NSZZ Solidarność RI, jeden z pomysłodawców utworzenia Polskiego Cukru, uważa, że banki chcą finansować działalność spółki. Zainteresowany projektem jest Stanisław Miedziak, prezes Wschodniego Banku Cukrownictwa.
— Powodzenie Polskiego Cukru zależy także od tego, jaką część rynku uda mu się przejąć. Przy odpowiednich regulacjach spółka będzie w stanie sama wypracować środki na inwestycje. Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba, będę kredytował jej działalność. Będzie to mniej ryzykowne niż pożyczanie pieniędzy pojedynczym cukrowniom — tłumaczy prezes Stanisław Miedziak.
WYCIĄGNIĘTE RĘCE: Na cukrownie ze śląskiej spółki mają ochotę co najmniej trzy zagraniczne koncerny z branży. Fabryki te mają być także największym atutem Polskiego Cukru, ponieważ już na starcie dają inwestorowi 30-proc. udział w rynku.