Oczekiwanie na kolejne wystąpienie prezydenta USA i atak na Irak spowodowało, że na rynki giełdowe powróciły wzrosty. Cena ropy była niestabilna, ale dolar się umacniał.
W środę indeksy na światowych rynkach akcji znów zyskiwały. Do południa wzrosty były jednak umiarkowane. W górę poszła też cena ropy, a dolar przestał odrabiać straty.
— Teraz jest gra na wyczekiwanie. Na rynkach w ciągu ostatnich kilku dni widać być duże ruchy cen. Teraz może nie być jakichś znaczących zmian, dopóki nie rozpocznie się wojna — mówi Christopher Bellew, makler Prudential Bache International w Londynie.
Sytuacja na rynkach zmieniła się diametralnie tuż po południu, gdy agencje podały informację o wkroczeniu amerykańskich żołnierzy do tzw. strefy zdemilitaryzowanej na granicy iracko-kuwejckiej.
— Ten ruch pokazuje, że wojna jest coraz bliżej. To kwestia godzin. Znikają więc kolejne obszary niepewności dotyczące konfliktu — tłumaczył Robert Kerr, strateg w Bank of America Securities.
Wraz ze wzrostem indeksów ponownie zyskał dolar. Kurs ropy podlegał wahaniom, ale na giełdzie towarowej w Londynie nie przekraczał granicy 30 USD za baryłkę. Z kolei na nowojorskiej giełdzie paliw cena baryłki ropy w dostawach na kwiecień po informacji o wejściu wojsk do strefy zdemilitaryzowanej wzrosła do 32,05 USD. Drożały także akcje firm związanych z sektorem naftowym — kurs BP i Shella wzrósł o około 2 proc.
Euforii na rynkach nie zmienił fakt, że informacji o wkroczeniu wojsk do strefy zdemilitaryzowanej, którą podały źródła wojskowe w Kuwejcie i Katarze, nie potwierdzili ani Amerykanie, ani Brytyjczycy. Państwa koalicji utrzymywały jedynie, że artyleria i piechota przegrupowują się w kierunku granicy Kuwejtu z Irakiem.
Agencja BBC podała, że — według źródeł oficjalnych w Pantagonie — żadne działania wojskowe nie będą podjęte przed wygaśnięciem ubiegłej nocy (czasu polskiego) ultimatum władz USA wobec Saddama Husajna. Jednak pytani przez brytyjskich dziennikarzy eksperci określali przegrupowania wojsk USA i Wielkiej Brytanii jako „formowanie szyku przed atakiem”.
Na otwarciu giełd w USA indeks Dow Jones zyskał wzorem europejskich odpowiedników (+0,2 proc.). Nasdaq nieznacznie tracił (-0,4 proc.) w związku z negatywnymi doniesieniami ze spółek informatycznych, zwłaszcza Oracle.
Inwestorzy odliczali już minuty do przewidywanego ataku na Irak i czekali na wystąpienie prezydenta Busha.
Na tle zachodnich rynków polska giełda zachowywała się słabo —główne indeksy GPW spadły. Osłabł także złoty, a rentowności obligacji niemal się nie zmieniły.