Inwestorzy pokonują urzędnicze przeszkody

Jacek Zalewski
opublikowano: 1999-04-09 00:00

Inwestorzy pokonują urzędnicze przeszkody

Statystyka inwestycji zagranicznych w Polsce wykazuje ich stały wzrost. Ciemną liczbą pozostaje natomiast wartość inwestycji — nie tylko zagranicznych, ale i krajowych — które nie doszły do skutku ze względu na niedoskonałość prawa oraz opór biurokracji. Można wyodrębnić co najmniej siedem administracyjnych barier hamujących rozwój rynku budowlanego w Polsce.

PIERWSZĄ i chyba najważniejszą jest brak prawnych uregulowań własności nieruchomości. Uniemożliwia to pozyskiwanie terenów pod inwestycje oraz racjonalne gospodarowanie zabudowywanymi gruntami. Utrudnione jest także uprawomocnianie się decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu oraz pozwoleń na budowę.

NASTĘPNĄ barierą są gigantyczne zaległości i opóźnienia w zakładaniu hipotek oraz w rejestrze gruntów. Brak aktualizacji rejestru gruntów bywa podstawą do odwołań od decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Utrudniony jest dostęp do sprawdzania obciążeń hipotecznych gruntu oraz do uzyskania kredytów hipotecznych.

KOLEJNĄ kłodą pod nogami inwestorów, która może stać się ich „problemem 2000”, są miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego gmin. Ich jakość oceniana jest nisko, ale przynajmniej istnieją. Niestety, większość tych planów ustawowo traci ważność z dniem 1 stycznia 2000 r. Tymczasem każda inwestycja, przed uzyskaniem pozwolenia na budowę, wymaga ustalenia warunków zabudowy i zagospodarowania terenu, które z kolei wydawane jest na podstawie ważnego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Procedura uchwalania nowego planu jest tak żmudna, czasochłonna i kosztowna, że zdecydowana większość spóźnionych już gmin ma niewielkie szanse na zdążenie z tym do końca roku. Powszechnie oczekuje się uchwalenia specustawy, odsuwającej termin wygaśnięcia ważności istniejących planów co najmniej o dwa lata.

CZWARTĄ przeszkodą jest brak infrastruktury na wielu atrakcyjnych terenach. Inwestorzy zmuszani są do ponoszenia dodatkowych wydatków, związanych z uzbrajaniem terenu poza własną działką i niekiedy wielokilometrowym doprowadzaniem na własny koszt sieci komunalnych. Następnie są one nieodpłatnie przejmowane przez zewnętrznego administratora, a inwestor nawet nie uzyskuje ulg w opłatach eksploatacyjnych. Gminy są przy tym mało zainteresowane wprowadzaniem opłat adiacenckich dla użytkowników sieci.

BEZZASADNE i bezkarne oprotestowywanie przez sąsiadów i specjalnie do tego powoływane organizacje decyzji dotyczących inwestycji jest barierą piątą, jakże uciążliwą dla inwestorów. Ponoszone są przez nich dodatkowe koszty, związane nie tylko z opóźnieniem budowy, ale także nieuzasadnionymi świadczeniami wymuszonymi przez protestującą społeczność.

SZÓSTĄ stanowi niedoskonałość prawa budowlanego oraz rozporządzeń wykonawczych. Forma i zakres projektu budowlanego pozwala na nadinterpretację urzędników, którzy bezzasadnie ingerują w jego merytoryczną zawartość, zgłaszając swoje „autorskie” poprawki. Złożoność i wielostopniowość wymaganych uzgodnień dokumentacji zajmuje średnio połowę czasu przygotowywania projektu. Przy okazji administracja bezzasadnie żąda od projektantów obiektów także projektów przyłączy do sieci komunalnych.

I WRESZCIE ostatnia w tym zestawieniu, siódma bariera: opieszałość, niedowład decyzyjny i brak kompetentnej kadry wśród urzędników. Często wyznaczają oni własne zasady procesu budowlanego, oczekując dodatkowej — a karalnej — przychylności inwestora dla swoich interesów. Nic dziwnego, że każda zmiana gminnej władzy zauważalnie wpływa na procesy decyzyjne.

ZAPRAWDĘ, wielki szacunek powinni zyskiwać inwestorzy — szczególnie zagraniczni — którym udaje się ukończyć gonitwę przez tyle przeszkód.