Irak da zarobić

Kazimierz Krupa
opublikowano: 2004-06-29 00:00

Agencje światowe doniosły: 28 czerwca, dwa dni wcześniej niż zapowiedziano, dokładnie o godz. 10.26 (8.26 czasu polskiego) Irak stał się na powrót państwem suwerennym, a dotychczasowa administracja okupacyjna przestała istnieć. Dwie godziny później Paul Bremer, dotychczasowy amerykański administrator Iraku, na pokładzie amerykańskiego samolotu wojskowego C-130, opuścił Irak. Uroczystość, na której Stany Zjednoczone przekazały suwerenną władzę rządowi irackiemu, kończąc oficjalnie 14-miesięczną okupację kraju, skończyła się, zanim o niej zakomunikowano i zanim dowiedzieli się o niej zwykli Irakijczycy. A przede wszystkim zanim dowiedzieli się o niej (i tu nie ma zgodności nawet w doniesieniach agencyjnych) partyzanci, bojownicy Al Kaidy, terroryści, bandyci, którzy przygotowywali na 30 czerwca (pierwotnie planowana data przekazania władzy) wzmożone ataki i zamachy.

Okupacja została zakończona, Irak odzyskał suwerenność, ale 138 tysięcy amerykańskich doradców wojskowych i 23 tysiące instruktorów wojskowych z kilkudziesięciu innych krajów, na prośbę suwerennego rządu irackiego, pozostanie. Ponieważ Stany Zjednoczone, w ciągu tych 14 miesięcy, ogromnie zaprzyjaźniły się z Irakiem, pozostawiają też na miejscu przeszło tysiąc dyplomatów, doradców i urzędników, dzięki czemu ambasada w Bagdadzie będzie największą placówką dyplomatyczną USA na świecie. Mimo tego wszystkiego, politycznie „sprawa Iraku” nie jest już tylko problemem Ameryki, ale i ONZ, i NATO.

Wojna, wojną, polityka, polityką, a biznes, biznesem. Mądrzy ludzie powiadają, że jak nie możesz kogoś pokonać, to się do niego przyłącz. Wiadomo, że w Iraku, na zbrojeniu nowej armii, modernizacji sprzętu i remontach można zarobić krocie. Wiadomo — mimo rozlicznych reguł przetargowych — że najczęściej będą wygrywały firmy amerykańskie i lokalne. Zasadę tę zdaje się rozumieć Polska Izba Producentów na Rzecz Obronności Kraju, dogadując się z Anham, zwycięzcami ostatnich przetargów. Pora na Bumar, który myśli. Dobrze by jego kierownictwo pamiętało inną przypowieść. Tę o indyku.