O coraz większym tłoku w lobby irańskich hoteli słychać od kilku miesięcy. Kilka dni temu z misji wrócili również polscy przedsiębiorcy, którym towarzyszył wicepremier Janusz Piechociński. Przyznają, że Iran pozytywnie ich zaskoczył.

Numer cztery
— Po raz pierwszy Krajowa Izba Gospodarcza (KIG) zorganizowała tak wielką misję — wzięło w niej udział ponad 100 osób, poleciał samolot rządowy i musieliśmy wykupić miejsca w jeszcze dwóch rejsowych. W forum gospodarczym uczestniczyło ponad 300 przedstawicieli irańskich firm, którzy później odbyli rozmowy z polskimi. Polska delegacja była czwartą dużą misją z Europy, po niemieckiej, włoskiej, austriackiej i hiszpańskiej. Dobrze, że nie czekaliśmy, tylko już pojechaliśmy — mówi Andrzej Piłat, wiceprezes KIG.
— Kraj ma duży potencjał inwestycyjny, obecnie trudno zarezerwować miejsce na lot samolotem, bo rynkiem irańskim interesują się przedsiębiorcy z całego świata. Do hotelu, w którym byliśmy, przyjechali także m.in. Hiszpanie i Niemcy — dodaje Piotr Szewczyk, prezes ASP Energia.
Zdaniem Jana Wolffa, szefa eksportu w Superdrobie, taka wizyta to otwarcie drzwi, a dalej producenci muszą pchać się sami.
— Drzwi zostały uchylone i teraz szykujemy sobie grunt, by móc ruszyć od razu po całkowitym zniesieniu sankcji, czyli odblokowaniu przelewów bankowych, co ma nastąpić w styczniu. Wielu znaczących producentów drobiu — m.in. Niemców czy Francuzów — już walczy o przyszłe kontrakty. Wiemy, że Iran importuje drób głównie z Rosji i Ukrainy — nie jest więc tak, że trzeba Irańczyków przekonywać do importowanego mięsa. Kluczowe dla nas będzie znalezienie dobrego lokalnego partnera — hurtownika, który będzie odbierał towar — uważa Jan Wolff.
APS Energia nie będzie czekać do stycznia i planuje jeszcze w tym roku otworzyć spółkę w Turcji, by już w przyszłym pozyskać pierwsze zlecenia od Persów. Jeśli jednak okaże się, że działanie za pośrednictwem spółki w Turcji nie wystarczy, otworzy firmę w Dubaju, gdzie już działają banki współpracujące z Iranem.
— Zamierzamy pozyskać w Iranie kontrakty na rynku nafty i gazu, sprzedaży systemów zasilania awaryjnego, urządzeń do przesyłu ropy i gazu, a także przetwarzania węglowodorów i wydobycia — mówi Piotr Szewczyk. Andrzej Piłat przyznaje, że efekty misji przekroczyły jego oczekiwania.
— Pojechaliśmy, licząc na pokazanie Polski i rozbudzenie zainteresowania, a kilka firm już podpisało porozumienia o współpracy, w tym Ursus i Dr Irena Eris. Prezes Pesy mówił, że zainteresowanie wagonami było bardzo duże, i spodziewa się wkrótce misji z Iranu — twierdzi Andrzej Piłat.
Karol Zarajczyk, prezes Ursusa, potwierdza, że przywiózł zamówienia, ale nie jest w stanie ich zrealizować, dopóki płatności z Iranem nie zostaną odblokowane.
— Pracujemy z Iranem od ponad dwóch lat. Mamy spore nadzieje związane z tym rynkiem — w rolnictwie zatrudniona jest połowa ludności, a sprzęt wymaga wymiany na nowocześniejszy. Powszechna tu technologia to Massey Ferguson, z której korzystamy również my, mamy więc ułatwione zadanie. Światowe marki, jak New Holland czy John Deere, muszą budować rozpoznawalność od zera. Na tym etapie rozważamy dwa scenariusze: eksport i produkcję na miejscu — mamy już wyselekcjonowanych lokalnych partnerów do realizacji projektów — mówi Karol Zarajczyk.
Premier = wiarygodność
Wiele szans dla siebie widzi też Jerzy Pietrucha, prezes Pietrucha International, firmy specjalizującej się w produktach inżynierii lądowej i wodnej. — Spotkałem się z irańskimi partnerami, którzy dotychczas współpracowali z naszymi konkurentami. Widzę szansę na stworzenie sieci dystrybutorów. Rozmawiałem też z dostawcami surowców, bo Iran jest producentem polimerów. Już dostałem mejle od firm, z którymi się spotykałem. Geosiatki, które produkujemy, możemy sprzedawać od zaraz. Pierwsze projekty, np. zabezpieczanie nabrzeży czy regulacje rzek, możemy zacząć realizować w perspektywie roku-trzech lat — ocenia Jerzy Pietrucha. Całkiem szybkich efektów spodziewa się Rafał Domżalski, prezes Expomu.
Pistacjowy import
Branżą o „szczególnie dużym potencjale wzrostu wymiany handlowej” z Iranem, jak wynika z opracowania resortu gospodarki, jest sektor rolno-spożywczy. Perspektywiczne są również — przemysł kosmetyczny i farmaceutyczny, maszyny górnicze, technologie związane z efektywnością energetyczną, maszyny rolnicze i do przetwórstwa rolno-spożywczego, branża transportowa, chemia budowlana, meble, odzież, sprzęt RTV i AGD. Z Iranu dotychczas najwięcej importowaliśmy pistacji, suszonych winogron, ekstraktów kawy, blach aluminiowych, daktyli, czarnej herbaty i orzechów.
— Jestem przekonany, że w Iranie uda się sprzedać nasze konstrukcje stalowe, urządzenia dźwigowe i transportowe. To kraj bardzo niedoinwestowany, który musi unowocześnić technologie sprzed 30-40 lat. Mam konkretne przykłady: w latach 70. ubiegłego wieku polskie firmy zbudowały w Iranie wiele cukrowni, które nie były modernizowane. Współpracujemy z biurami technologicznymi i jesteśmy w stanie zaproponować technologie unowocześnienia produkcji cukru. Podczas misji odbyliśmy już rozmowy na temat cen. Teraz musimy przeanalizować cło i koszty transportu, by przygotować ofertę. Barierą nie będą certyfikaty, bo posiadane przez nas uprawnienia są wystarczające — mówi Rafał Domżalski. Pierwsze dokumentacje irańscy partnerzy prześlą pod koniec roku.
— W ciągu kilku tygodni złożymy ofertę. Na początku przyszłego roku jesteśmy gotowi lecieć do Iranu na konkretne rozmowy, a za kilka miesięcy moglibyśmy rozpocząć realizację pierwszego projektu — dodaje Rafał Domżalski.
Zdaniem Henryka Orfingera, prezesa Dr Ireny Eris, Iran należy do bardzo interesujących również dla jego branży. Choć na pierwszy rzut oka wygląda na biedny i nieuporządkowany, w rzeczywistości blisko 80-milionowy rynek zdążył przyciągnąć większość obecnych na Zachodzie marek. Opóźnienie w rozwoju rynku postrzega jako szansę dla inwestycji, ale też sprzedaży polskich produktów.
— Iranki są bardzo zadbane, więc z punktu wiedzenia branży kosmetycznej to bardzo dobry kierunek — uważa Henryk Orfinger.
Lecąc do Iranu, miał już podpisaną umowę z lokalnym partnerem. — Chcieliśmy pokazać się z polskim premierem, co jest tam bardzo dobrze odbierane i potwierdza naszą wiarygodność — dodaje Henryk Orfinger.
Świat inny niż w TV
Iran pozytywnie zaskoczył naszych przedsiębiorców.
— To zupełnie inny świat niż pokazywany w telewizji — oczywiście na korzyść kraju i społeczeństwa. Irańczycy są pogodni i przyjaźnie nastawieni, szczególnie do Polaków, a Teheran jest wieczorem bezpieczniejszy niż Warszawa — podkreśla prezes Expomu. Wtóruje mu Jerzy Pietrucha.
— To świetnie zorganizowane państwo, a Teheran może wygląda jak miasto bliskowschodnie, ale czułem się tam bardzo bezpiecznie — mówi prezes Pietrucha International. Zdaniem Karola Zarajczyka, Polacy są w Iranie bardzo dobrze odbierani. — Francuzi czy Niemcy jako autorzy sankcji witani są zdecydowanie mniej chętnie. To też aspekt, który powinniśmy wykorzystać — dodaje prezes Ursusa. Irańskie firmy przyjadą także do innych polskich firm.
— Na początku listopada przybędzie misja z Iranu. Umówiliśmy się, że nie będziemy już organizować dużych wielobranżowych misji, lecz koncentrować się na konkretnych sektorach — mówi wiceprezes KIG. © Ⓟ