Dopiero w czwartym przetargu udało się syndykowi sprzedać to, co pozostało po Hucie Irena, słynącej w latach 70. z produkcji kryształów i szklanek. Trzy czwarte jej majątku (dział produkcji kryształów i prawo do znaku firmowego) kupił za cenę wywoławczą 9,7 mln zł biznesmen z Iranu. Zapłaci w ratach. Przejmie zakład 15 maja.
— Do przetargu zgłosił się jeden oferent. Jego oferta spełniała wszystkie warunki — informuje Grzegorz Floryszak, syndyk Huty Irena. Niewiele już pozostało do przejęcia.
— Na zagospodarowanie czeka pozostały majątek, czyli wydział produkcji szkła sodowego, sklep i parking — podaje syndyk. Upadłość Huty Irena została ogłoszona w 2010 r.
Mimo wielu prób, przez długi czas syndykowi nie udało się znaleźć inwestora dla zakładu, w którym produkcję wygaszono ponad rok temu (zwolniono 150 osób).
Hutę zamknięto po tym, jak na przełomie 2011-12 główny kontrahent (notabene z Iranu) zerwał umowę, uzasadniając to „wrogą postawą Unii Europejskiej”, która rozważała wprowadzenie embarga na zakup ropy z Iranu, dokąd trafiało 80 proc. kryształów Ireny.
W pierwszym przetargu cena wywoławcza sięgała 40 mln zł. Nie udało się sprzedać. Później, mimo że cena spadła do 20 mln zł oraz 17 mln zł, także nie.
W styczniu tego roku z syndykiem negocjował ostatni chętny, przedsiębiorca z Estonii. Jednak wycofał się. Kupiec z Iranu nie podał, jakie ma plany wobec huty. Nieoficjalnie — zamierza kontynuować produkcję kryształów. Huta Irena w 1992 r. była jedną z pierwszych firm notowanych na GPW.