Trwająca od lat dyskusja dotycząca kształtu polskiego sektora energetycznego zdaje się nie mieć końca, o czym dobitnie świadczą przedłużające się prace nad tzw. dużym trójpakiem, w tym ustawą o OZE.
W związku z tym wciąż nie wiemy, jak ma wyglądać w Polsce mix energetyczny (udział poszczególnych technologii wytwarzania w konsumpcji energii), a co za tym idzie, jakie źródła wytwórcze cieszyć się będą szczególnym wsparciem państwa.
Z uwagi na sytuację rynkową oraz niepewność regulacyjną, zauważalna jest obecnie niechęć do inwestowania w budowę nowych źródeł. Tendencja ta jest szczególnie widoczna w branży OZE, dla której wsparcie ma zostać ograniczone, co uzasadniane jest koniecznością zmniejszania obciążeń dla odbiorców końcowych.
W tym właśnie kierunku zdają się iść propozycje Ministerstwa Gospodarki, zgodnie z którymi w Polsce ma zacząć obowiązywać tzw. system aukcyjny, w którym wsparcie otrzymywać będzie ten producent zielonej energii, który zaoferuje najniższą cenę za swój produkt. Z punktu widzenia doraźnych celów, krok jak najbardziej słuszny.
Jednak przykłady innych państw wskazują, że system aukcyjny dotychczas nigdzie się nie sprawdził i może nie zapewnić Polsce sukcesu w postaci 15 — procentowego udziału energii odnawialnej w 2020 r.