Wspólne oświadczenie w sprawie pogłębienia wszechstronnego partnerstwa i współpracy strategicznej sięga bliżej niesprecyzowanej „nowej ery”, natomiast plan rozwoju najważniejszych obszarów rosyjsko-chińskiej współpracy gospodarczej ma horyzont bardziej konkretny – rok 2030. Obie wielopunktowe deklaracje przepojone są górnolotnymi frazesami, których wydźwięk oczywiście nie jest żadną niespodzianką – Chiny i Rosja umacniają sojusz obu potężnych satrapii w starciu o globalny prymat z Zachodem. Komunistyczny cesarz i car z Kremla zapowiedzieli chęć budowy nowego światowego porządku, którego podstawą ma być tzw. wielobiegunowość.
Generalnie wygląda na to, że ze spotkania w Moskwie bardziej zadowolony jest młodszy o niecały rok Xi. Pogłębione partnerstwo gospodarcze miałoby polegać na zwiększeniu dostaw rosyjskiej energii do Chin, zaś w drugą stronę – większej ekspansji firm chińskich do Rosji. To oczywiste następstwa sankcji wobec agresora – gigantyczny rynek chiński przyjmie niesprzedaną ropę i gaz, natomiast na rosyjskim zrobiło się miejsce po ograniczeniu aktywności przez firmy zachodnie. Zupełnie inną kwestią są ogromne trudności technologiczne i logistyczne przekierowania rosyjskich surowców do Azji.
Władimir Putin na pewno liczył na zdecydowane poparcie dla wojny z Ukrainą, jednak Xi Jinping sprytnie balansuje. Powtórzył swój pseudopokojowy plan dla Ukrainy, który oznacza bezwzględne poparcie interesów Rosji, ale ubrane w ogólniki pojednawcze. Putin już się zorientował, że Chiny traktują Rosję głównie jako podstawkę do osiągnięcia lepszej pozycji w ich rozgrywce ze Stanami Zjednoczonymi o globalny złoty medal. Oczywiście podstawkę potężną, w kategoriach stricte militarnych potężniejszą, ale akurat w tym wątku sprzeciw cesarza wobec choćby tylko werbalnego potrząsania przez cara szabelką jądrową jest autentyczny.
Bardzo charakterystyczne było podczas moskiewskich rozmów zepchnięcie wojny na Ukrainie na dalszy plan. Dla agresora taka narracja jest idealna, ponieważ cała propaganda Rosji zorientowana na świat – poza Europą – sprowadza się do przedstawiania wojny jako lokalnego zatargu granicznego o ziemie, które historycznie się Rosji oczywiście należą. Pekin potwierdził bardzo silne wspieranie Moskwy – oczywiście taka sama usługa polityczna wykonywana jest w drugą stronę – na forum Rady Bezpieczeństwa (RB) Organizacji Narodów Zjednoczonych. Chińczycy z definicji blokują próby choćby zadawania przez Ukrainę pytania, na jakiej podstawie Rosja zajęła w RB dawne miejsce założycielskiego Związku Radzieckiego. Notabene 1 kwietnia Rosja przejmie rotacyjne miesięczne przewodnictwo RB i nie jest to prima aprilis. Znacznie większym absurdem było rotacyjne przewodniczenie Rosji w… lutym 2022 r., tamtą prezydencję Putin wykorzystał do propagandowych działań osłonowych przed uderzeniem 24 lutego. W tym kontekście bardzo poważnie można obawiać się rozwoju sytuacji w zbliżającym się kwietniu. Już sama okoliczność, że posiedzenia RB będzie zwoływał i im przewodniczył największy obecnie agresor świata potwierdza absurdalność struktury i degrengoladę ONZ. Ale akurat dla Chin i Rosji taka sytuacja jest wymarzona, co obaj dyktatorzy zaakcentowali podczas rozmów w Moskwie.

