Wnętrza, przedmioty, ludzie, obyczaje i sytuacje — coś, co lubię, co czasem także lubią inni, co może się spodobać także Wam. Z modą i pod prąd. Co miesiąc w Business Class.
Nieśmiały blask
Prace ręczne pomagają leczyć niektóre choroby czy stany psychiczne. Katarzyna Struś — psycholog z wykształcenia, która zajmuje się wytwarzaniem biżuterii, odkryła terapeutyczne właściwości mozolnego nizania koralików podczas praktyk w szpitalu psychiatrycznym w Cardiff. Teraz w Polsce prowadzi warsztaty z dziećmi nadpobudliwymi, z zespołem ADHD, z niską samooceną oraz z tymi, które nie potrafią integrować się z grupą. Mali artyści uczą się spokojnej pracy w grupie, odkrywają też, że są w stanie zaprojektować i wykonać piękne rzeczy, które mają swoją wartość.
Katarzyna Struś, która swoje wyroby sprzedaje w warszawskich galeriach, sprowadza materiały z całego świata — Wielkiej Brytanii, Indii, Chin, USA — kamienie półszlachetne, kryształki Sworovskiego, najwyższej próby srebro. Biżuteria jest prosta, „lekka”, bezpretensjonalna, a o jej atrakcyjności decydują ładnie dobrane kolory i pewien rytm w komponowaniu ozdób. Kolczyki, naszyjniki, bransoletki są niepowtarzalne, tak jak nieprzebrane jest bogactwo form, kolorów i kształtów natury.
Rekreacje Andruchowycza
Postawa Polaków w dniach Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie świadczyła o tym, jak traktujemy naszego sąsiada i jak wiele zmieniło się w naszej zbiorowej mentalności od czasów drugiej wojny światowej. Znakomity znawca wschodu, Jerzy Giedroyc, zawsze uważał, że największą polityczną pracę wykonuje się poprzez słowo, teksty, przybliżanie myśli. Sprawdźmy zatem, jacy są współcześni Ukraińcy? Czym żyją, jakie są ich mity narodowe? Jurij Andruchowycz, ukraiński prozaik i eseista, w zabawny i przenikliwy zarazem sposób daje odpowiedź na te pytania w „Rekreacjach”. Rzecz dzieje się pod koniec maja, kiedy to po ponad 200 latach w Czortpolu na Ukrainie zorganizowano Święto Ducha Zmartwychwstałego. Sam program obchodów daje do myślenia — obok uroczystej mszy i poświęcenia cerkwi Zmartwychwstania, jest pokaz filmu „Emmanuelle”, błazenada, oratorium „Duch będzie nam hetmanił”, Droga Krzyżowa, występ zespołu rockowego Orgazm, rytualna uczta itd. Dla wszystkich uczestników ten wyjazd będzie ważny, wiele w ich życiu zmieni, pozwoli dotrzeć do korzeni i zadać pytania o swoją tożsamość, motywy działania, o miłość. Bardzo ciekawa książka, trochę ironiczna, trochę sarkastyczna, miejscami przejmująca — na pewno Was wciągnie.
Leszek Wiśniewski
Ukończył poznańską PWSSP. Jeszcze na studiach współpracował jako ilustrator ze „Szpilkami”. Na początku lat 80. wyjechał do Wiednia. Jego wszechstronność — bo z równą swobodą maluje, co rysuje i projektuje sposób ujmowania tematu, zakorzenienie w kulturze sprawiły, że znalazł się w czołówce austriackich artystów, co zresztą potwierdzają liczne wystawy i nagrody. Jak sam mówi, wymyśla swoje historie, pokazuje wnętrze tematu, jego materię. Nie jest to proste przeniesienie rzeczywistości na płótno, bo jest i komentarz, i zaduma. Uprawiając swój „ogród fantazji” stara się pamiętać o gościach — aby i oni mieli pole do rozwinięcia wyobraźni. W Polsce jego plakaty można kupić w Galerii Plakatu Krzysztofa Dydo w Krakowie, po obrazy trzeba jechać do Wiednia.
Ekwipunek miejskiego łowcy
Życie zmusza nas, pracujących w mieście, do przemyślanego wychodzenia rano z domu. Często bowiem po pracy nie zdążymy już przebrać się na kolację, wernisaż, imprezę albo na trening. Ci, którzy mieszkają pod miastem, na luksus zapomnienia czegoś w ogóle nie mogą sobie pozwolić. Dlatego też warto starannie zaplanować garderobę, dodatki, nie zapomnieć o zaproszeniu, butach na zmianę, kosmetykach, telefonie, notatniku itd. Pewną pomocą w kompletowaniu stroju myśliwego polującego na to, co atrakcyjne, mogą być torby R Town. Wymyślone przez Francuzów z intencją zapakowania wszystkiego, co potrzebne w dżungli miasta. Przede wszystkim są nieprzemakalne i lekkie, bo wykonane z materiału na spadochorony (stąd nazwa — powietrze po francusku i angielsku czyta się jak „r”). W środku mnóstwo dobrze przemyślanych i użytecznych przegródek — na telefon (jest też wyjście na słuchawki do telefonu lub CD) na karty, pieniądze, długopisy, uchwyt na klucze. Torby są charakterystyczne i mają swój styl — ciekawe kolory, sposób ich łączenia i pewna nonszalancja. Prawie każdy model sprzedawany jest w rozmiarze S, M i L, niektóre torby i torebki są dwustronne. Są niezbyt drogą i stylową jednocześnie alternatywą dla torebek skórzanych.
Nowa twarz Emilii Plater
Dobrze, że w Warszawie obok powstających nowoczesnych centrów biurowych i handlowych pojawił się też inny sposób „rekultywacji” tkanki miejskiej. Odnawianie starych kamienic i spokojne zagospodarowywanie odzyskanej przestrzeni. Dzieje się tak np. przy ulicy Emilii Plater na odcinku między Hożą a Koszykową. Szlak, który nie cieszył się dobrą sławą — szlachetnieje. Pojawiły się nowe, ładne miejsca, np. Spiżarnia — malutki lokalik, gdzie w przytulnie urządzonym wnętrzu można zjeść smaczne, domowe posiłki i kupić ręcznie robione przetwory, takie jak smalec, pasztety, marynaty i powidła — ładnie zapakowane i swojskie. Zaraz obok sklep z wyposażeniem wnętrz — PlacVendome. Na wystawie piękna sofa, w środku żyrandole, krzesła, lampy. Parę kroków dalej sklepik z prezentami „2 deco” — stylistyka babcinej szafy. Można tu wyszperać ładne drobiazgi do domu. Obok zaraz sklep firmowy Piekarni Lubaszka — pełen wybór specjałów z mąki, i dodatkowo paszteciki, coś na ząb, zawijane bułeczki — za 30 groszy można taką bułeczkę podgrzać na miejscu i przy stoliczku zjeść, popijając kawą. Tuż obok sklepik z książkami anglojęzycznymi „Jak wam się podoba?” urządzony jak stary antykwariat z piękną drewnianą biblioteką po sam sufit. Oprócz literatury z różnych dziedzin ładne i pouczające książeczki dla dzieci. A wszystkie te miejsca sąsiadują z przedwojennymi podwórzami odgrodzonymi od ulicy żelaznymi bramami, przez których pręty zobaczyć można malutkie kapliczki i święte figury.
Zachował się tutaj klimat przedwojennej Warszawy, łatwo wyobrazić można sobie mieszkańców gromadzących się w czasie wojny pod figurą Chrystusa (widać ją z ulicy, bo jedna z kamienic okalających podwórze pewnie została zniszczona). Te puste place pewnie niedługo zostaną zabudowane nowymi budynkami. Oby tylko klimat pozostał…