Wygląda na to, że pracodawcy zatrudniający obcokrajowców będą mieli dylemat. Rząd sprawił im kłopot, z którego być może nie zdawał sobie sprawy, jak zauważają prawnicy komentujący nowelizację ustawy o cudzoziemcach. Parlament tego problemu nie usunął. Nowela już tylko czeka na publikację w Dzienniku Ustaw, wejdzie w życie po 14 dniach od ogłoszenia. W rezultacie w pewnych przypadkach obowiązkiem firm przyjmujących do pracy obywateli np. Ukrainy będzie wynagradzanie takich pracowników w wysokości nie niższej niż wynosi minimalna płaca – niezależnie od tego, czy będą wykonywali swoje obowiązki na pełny etat czy na jego część. Ustawodawca wprowadza zatem płacową nierówność w zakładach pracy.
Pół nie równa się pół
– W rezultacie w 2022 r. Polak zatrudniony na pół etatu może być wynagradzany w wysokości 1505 zł, bo tyle od nowego roku wynosi połowa płacy minimalnej. Natomiast cudzoziemiec, po nowelizacji przepisów, zatrudniony na takim samym stanowisku i w takim samym wymiarze czasu pracy ma mieć pensję nie mniejszą niż 3010 zł – mówi Karol Wysocki, kierownik działu #Global MobilityDesk w grupie prawniczej JP Business Law Firm.

– Co istotne, takie wynagrodzenie ma być należne bez względu na podstawę prawną zatrudnienia – czy to stosunek pracy, czy umowa cywilnoprawna typu zlecenie – podkreśla Kinga Kowalska-Szura, adwokat w kancelarii B2RLaw Jankowski, Stroiński, Zięba i Partnerzy.
Jednym z warunków uzyskania zezwolenia na pobyt czasowy i pracę w Polsce jest gwarancja określonych zarobków. Cudzoziemiec powinien wykazać, że ma stabilny i regularny dochód wystarczający na pokrycie kosztów utrzymania siebie i członków rodziny.
– Dotychczas przyjmowano, że wynagrodzenie cudzoziemca samotnie gospodarującego powinno wynosić co najmniej 701 zł, a mającego w Polsce rodzinę – minimum 528 zł na osobę. Kwoty te ustalano na podstawie kryteriów przyznawania świadczeń z pomocy społecznej, co służyło temu, aby obcokrajowcy nie musieli obciążać systemu opieki społecznej. To proste rozwiązanie, jasno wyznaczające, ile trzeba zarabiać, chcąc uzyskać zezwolenie na pobyt czasowy w Polsce. Jednak prowadziło ono także do fikcyjnego zaniżania wynagrodzeń – wyjaśnia Karol Wysocki.
Dowód na stabilność finansową
Zdarzało się – jak mówi – że np. cudzoziemiec zatrudniony w wymiarze części etatu dołączał do akt sprawy o zezwolenie pobytowe umowę najmu mieszkania na kwotę zbliżoną do jego wynagrodzenia, więc po opłaceniu czynszu oficjalnie nie miał pieniędzy na utrzymanie. Mogło to rodzić wątpliwości co do jego faktycznych zarobków, ale zezwolenie wydawano, bo kwota pensji była wyższa niż 701 zł.
– Rozwiązaniem tego problemu mógłby być powrót do przepisów sprzed 2014 r., kiedy cudzoziemiec musiał wykazać określony dochód, od którego odliczano koszty najmu mieszkania, opłat eksploatacyjnych, wywozu nieczystości, aby ustalić jego faktyczną sytuację finansową – przypomina ekspert JP Business Law Firm.
Uchwaloną w grudniu minionego roku nowelizacją badanie stabilności finansowej zostało zastąpione koniecznością wykazania zarobków na poziomie co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę.
– Zgodnie z intencją wyrażoną w uzasadnieniu do nowelizacji ma to zapewnić bezpieczeństwo socjalne cudzoziemców, którzy relokują się do Polski i nie mają w naszym kraju żadnego wsparcia. Rodzi to jednak ryzyko niekorzystnego traktowania innych osób w tym samym zakładzie pracy, zatrudnionych na tych samych stanowiskach i wykonujących podobną pracę. Nasuwa się zarzut dyskryminacji w stosunku do pracowników polskich. Co ciekawe, dopuszczalnej nowymi przepisami – zauważa Kinga Kowalska-Szura.
W jej opinii niezamierzonym skutkiem nowych regulacji może być zaistnienie wewnątrzkrajowego dumpingu socjalnego.
– Pracodawcy niezatrudniający cudzoziemców będą bardziej elastyczni cenowo w stosunku do tych, którzy przyjmują obcokrajowców do pracy, gdyż ci drudzy będą ponosili wyższe koszty zatrudnienia – wyjaśnia przedstawicielka kancelarii B2RLaw.
Konieczność wykazania wynagrodzenia (po zmianie ustawy odpowiadającego co najmniej minimalnej płacy) dotyczy jednak tylko części cudzoziemców – tych, którzy chcą otrzymać zezwolenie na pobyt czasowy i pracę w Polsce. Karol Wysocki zwraca uwagę, że obowiązek ten nie obejmuje osoby przebywającej w naszym kraju na podstawie wizy i wykonującej pracę po otrzymaniu zezwolenia na nią lub zarejestrowaniu przez pracodawcę specjalnego oświadczenia. Taki obcokrajowiec może więc uzyskiwać dochód niższy od minimalnej pensji.
Dwie strony medalu
Ekspert JP Business Law Firm wskazuje, że według nowych przepisów nie w każdym przypadku pracodawca będzie musiał cudzoziemcowi przyjmowanemu na część etatu i ubiegającemu się o zezwolenie na pobyt czasowy i pracę w Polsce zapewnić wynagrodzenie w kwocie minimalnej płacy. Wymóg gwarancji uzyskiwania zarobków w takiej wysokości będzie bowiem spełniony także wtedy, gdy obcokrajowiec osiągnie je łącznie z więcej niż jednego stosunku pracy.
– Może więc pracować na rzecz dwóch pracodawców, u każdego w wymiarze połowy etatu i wtedy suma obu pensji będzie musiała wynosić co najmniej tyle, ile minimalne wynagrodzenie za pracę – zauważa Karol Wysocki.
Zdaniem Kingi Kowalskiej-Szury takie rozwiązanie może pozwolić cudzoziemcom na większą elastyczność w zatrudnieniu. Ma jednak także ujemne dla nich strony.
– Wielu przedsiębiorcom przyszły model może w ogóle się nie opłacać. Projektowane przepisy mogą spowodować, że pracodawcy chętniej zaczną poszukiwać innych pracodawców do wspólnego zatrudnienia cudzoziemca, aby uzbierać na przysługujące mu przynajmniej minimalne wynagrodzenie za pracę. Może się to okazać niekorzystne dla obcokrajowca. Mimo zakładanej ustawowo stabilności socjalnej zostanie on dodatkowo obciążony koniecznością podróżowania pomiędzy firmami, które dadzą mu pracę – wyjaśnia adwokat z kancelarii B2RLaw.
Jednocześnie uważa, że mimo wątpliwości i zamętu, jakie wywołuje nowela, nie wydaje się, aby firmom przestało opłacać się zatrudnianie cudzoziemców. W większości przypadków – mówi – polscy pracodawcy przyjmują ich na pełen etat, a ich zarobki odpowiadają co najmniej minimalnej płacy. Nowelizacja może w rezultacie wpłynąć na niewielką część rynku pracy i raczej nie powinna w znaczący sposób zmienić dotychczasowych praktyk w zasadach wynagradzania obcokrajowców. W rzeczywistości są one bowiem kształtowane przez inne czynniki – liczbę osób chętnych do pracy, podaż pracy w danym okresie, sytuację ekonomiczną firm, otoczenie makroekonomiczne. Nowe przepisy mogą natomiast faktycznie przyspieszyć rozpatrywanie wniosków pobytowych przez urzędy. Przyjęte regulacje znoszą bowiem wymóg zapewnienia miejsca zamieszkania cudzoziemcom, co zmniejszy obciążenie organów przy prowadzeniu postępowania dowodowego.
– Na pewno znajdą się pracodawcy, którzy będą stosowali nieuczciwe praktyki i w tym zakresie nowelizacja przepisów niczego nie zmieni. Na razie trudno przesądzać, w jaki sposób będą oni próbowali nadużyć nowe zasady. Przedsiębiorcy poza szukaniem rozwiązań optymalnych dla nich pod względem ekonomicznym powinni mieć świadomość, że naruszenie prawa, jak choćby ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, może wiązać się z odpowiedzialnością o charakterze wykroczeniowym, a co za tym idzie z sankcjami w postaci grzywny – przestrzega Kinga Kowalska-Szura.