Japonia w Wiśle

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2015-01-30 00:00

ŚCIANY: Nie trzeba lecieć do Tokio, by poczuć się jak mieszkaniec Kraju Kwitnącej Wiśni. Wystarczy wybrać się w Beskidy.

Andrzej Babski pracował kiedyś jako skrzypek, zaś jego żona Joanna — jako pianistka. I pewnie tak byłoby nadal, gdyby nie pewien dwudniowy wyjazd, na który zdecydowali się 15 lat temu.

— Wybraliśmy się na wypoczynek do Wisły. Przy okazji mieliśmy poszukać domu dla mojego brata, który planował powrót z emigracji. Co ciekawe, pierwsza obejrzana przez nas nieruchomość tak się nam spodobała, że w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Browarach Tyskich, które były jej właścicielem, i złożyliśmy ofertę kupna... dla siebie. Kilka dni później podpisaliśmy umowę przedwstępną i staliśmy się właścicielami wielkiego domu… do kapitalnego remontu — wspomina Joanna Babska. Po latach ciężkiej pracy przekształcił się on w niezwykły pensjonat w stylu japońskim. Villa Japonica, bo tak się nazywa to miejsce, przyciąga dziś gości z całego świata, a gospodarze przygotowują dla nich liczne atrakcje. Dom kupiony przez państwa Babskich zbudowano w 1936 r.

— To nieruchomość dla ludzi, którzy cenią wygodę, a jednocześnie pragną ciszy, zieleni świerkowego lasu, szumu rzeki — opowiada Andrzej Babski. Remont trwał osiem lat. Ukończyć go z sukcesem pomogły pieniądze zarobione w Japonii, do której państwo Babscy jeździli na sześć miesięcy każdego roku, począwszy od 1988 r.

— Szybko się okazało, że internet jest potęgą. Zatrudniliśmy niewielką ekipę budowlaną do remontu domu. Będąc w Japonii, codziennie dostawałem zdjęcia wykonanych prac, a przez Skype’a lub mailem uzgadnialiśmy szczegóły. Można chyba powiedzieć, że to pierwszy obiekt w Wiśle wyremontowany przez sieć — mówi Andrzej Babski.

Podczas przebudowy nie mieli jeszcze pomysłu na przeznaczenie modernizowanej nieruchomości. Narodził się dopiero w 2003 r.

— Przez wiele, wiele lat byliśmy zafascynowani Krajem Kwitnącej Wiśni, a naszą pasją było zbieranie japońskich staroci. Każdy wolny dzień spędzaliśmy na targach, w antykwariatach i rupieciarniach. Kiedy kupiliśmy dom w Wiśle, zniknął problem braku miejsca na przechowywanie naszych zdobyczy — opowiada Andrzej Babski. Małżeństwo postanowiło, że w odnowionych murach powstanie niespotykany dotychczas na polskim rynku pensjonat w stylu japońskim.

— Nareszcie mogliśmy bez ograniczeń powiększać kolekcję staroci o elementy wystroju wnętrz. Czasem były to przedmioty bardzo nieforemne, duże, trudne do przewiezienia samolotem. Przywykliśmy do tego, że po lądowaniu w Pyrzowicach zawsze byliśmy sprawdzani. Traktowano nas jednak pobłażliwie, bo co robić z facetem, który wiezie paczki ze starymi drewnianymi parawanami, ma walizkę pełną używanych lalek, posążków, masek albo... deskę klozetową naszpikowaną elektroniką — śmieje się Andrzej Babski.

Dzieło sztuki

Pensjonat państwa Babskich ruszył w czerwcu 2010 r. Wnętrza nawiązują do kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Goście mogą np. zamieszkać w typowym pokoju japońskim (washitsu), gdzie śpi się na materacach ułożonych bezpośrednio na tatami, czyli macie ze słomy ryżowej. Japońskie akcenty są także w śniadaniowym menu, z obfitą, lecz zdrową kuchnią, prawdziwą japońską zieloną herbatą i małym słodkim co nieco. Wszystko podane w krytych laką oryginalnych naczyniach ceramicznych i drewnianych, w scenerii japońskiego baru, przy spokojnym j-popie (japońska muzyka popularna). Odwiedzający willę mogą skorzystać również z typowej dla Kraju Kwitnącej Wiśni łaźni (ofuro).

— Japończycy słyną z czystości, która utożsamiana jest z pięknem. Myli się i zażywali kąpieli, kiedy w Europie uważano, że mycie ciała jest grzechem i grozi chorobami. Japończycy są narodem silnie zakorzenionym w swej tradycji. Również kąpiele wiążą się ze specyficznymi zwyczajami — wyjaśnia Joanna Babska. Gospodarze proponują gościom także szybkie kursy korzystania z japońskiej łaźni, jedzenia pałeczkami, a także podstawowych zwrotów grzecznościowych i powitań po japońsku. Villę Japonikę od innych obiektów noclegowych wyróżnia też to, że jest połączeniem hotelu i galerii, która oficjalnie ruszy 1 lutego 2015 r. i będzie otwarta dla wszystkich.

— W barze można obejrzeć m.in. cykl 55 drzeworytów Ando Hiroshige pt. „Droga Tokaido”, wyroby z laki, porcelanę, stare oryginalne elementy wyposażenia wnętrz. W jednym z pomieszczeń urządziliśmy ekspozycję naczyń do ceremonii herbacianej i do sake, starych fotografii, ozdób do włosów i innych akcesoriów kobiecych używanych w minionych latach przez gejsze. W niepogodę goście mogą usiąść przy kominku z czarką prawdziwej zielonej herbaty, posłuchać japońskiej muzyki i poczytać książki z bogatej już biblioteczki o japońskiej kulturze i sztuce czy obejrzeć bogatą kolekcję japońskich lalek. Najczęściej jednak siedzimy razem i rozmawiamy. Rozprawiamy o tajnikach życia w Japonii — dodaje Joanna Babska.

Muzyczna przyszłość

Właściciele hotelu przyznają, że nigdy nie mieli określonej strategii marketingowej. — Nie chcemy konkurować z hotelami i pensjonatami, które istnieją od wielu lat, a ich właściciele to hotelarze z krwi i kości. Prowadzimy dość niespotykany dom i robimy to tak, jak czujemy — mówi Andrzej Babski.

Takie podejście przynosi rezultaty. Z pensjonatu chętnie korzystają zarówno Polacy, jak i obcokrajowcy, w tym Niemcy, Rosjanie, Czesi, Skandynawowie, Francuzi, Holendrzy, Belgowie, ale bywają też Brazylijczycy, Kanadyjczycy, Tajwańczycy, Koreańczycy i oczywiście Japończycy.

— Najbardziej egzotycznym gościem był Saudyjczyk z żoną i trzema córkami — wspomina Andrzej Babski.

Właściciele pensjonatu Villa Japonica nie mają sprecyzowanych planów na najbliższą przyszłość i jak mówią, ewentualne zmiany będą wynikiem tego, co przyniesie życie. Jest jednak pewien scenariusz, którego można się spodziewać.

— Zakończyliśmy przygodę z muzyką, bo praca w hotelu pochłonęła nas bez reszty. Chyba jednak dojrzeliśmy do powrotu do grania. Chcemy robić dla naszych gości to, co robiliśmy przez całe życie. Wiele osób pyta o muzykę na żywo. Może więc weekendowe koncerty przypadną im do gustu — sumują Joanna i Andrzej Babscy. &