Wiosną gospodarka urosła o 3,3 proc. r/r. To wynik, którego może nam pozazdrościć zdecydowana większość Unii Europejskiej, ale nad Wisłą panuje lekkie rozczarowanie. Duże apetyty rozbudził 3,6-procentowy wzrost PKB na początku roku i powszechne było oczekiwa nie, że w kolejnych kwartałach będzie przynajmniej tak samo dobrze, a może uda się pod koniec roku wrzucić czwarty bieg.

— Na drugą połowę roku nadal prognozujemy przyśpieszenie wzrostu, które umożliwi osiągnięcie całorocznego wyniku na poziomie 3,7 proc. Za optymistyczną prognozą przemawia silna konsumpcja i oczekiwane przez nas odbudowanie dynamiki inwestycji, oczekujemy także pojawienia się pozytywnej kontrybucji zapasów — komentuje Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
Na razie jednak inwestycyjne wzmożenie, które tak miło zaskoczyło w pierwszym kwartale, osłabło. Nakłady inwestycyjne zwiększyły się o 6,4 proc., wyhamował też wzrost konsumpcji prywatnej do 3 proc. z 3,1 proc. kwartał wcześniej, wkład eksportu netto był zerowy. Powodów do szczególnego zmartwienia, zdaniem części ekonomistów, nie ma.
— W naszej ocenie niższa dynamika wzrostu PKB jest wynikiem oddziaływania efektu statystycznego związanego z przesunięciem daty Świąt Wielkanocnych — podkreśla Krystian Jaworski z Credit Agricole i dodaje, że poprawa koniunktury w Eurolandzie do spółki z ożywieniem w inwestycjach infrastrukturalnych i budownictwie mieszkaniowym nad Wisłą podbiją nam tempo wzrostu w drugiej połowie roku. Nie wszyscy są jednak takimi optymistami, a zaniepokojenia najnowszymi statystykami nie kryją eksperci Banku Pekao.
— Nasz scenariusz na 2015 r. zakłada wzrost rocznego tempa wzrostu PKB w okolice 4 proc. r/r. Jednak dzisiejsze dane, a w szczególności możliwe dalsze wyhamowanie aktywności inwestycyjnej, wskazują na ryzyka w dół dla koniunktury w drugiej połowie roku — ocenia Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao. © Ⓟ