Jest propozycja pomysłu

Jaek Zalewski
opublikowano: 2006-02-21 00:00

W epoce realnego socjalizmu znalazł się w powszechnym obiegu termin klucz, będący kamieniem węgielnym wielu ówczesnych inicjatyw politycznych, przedsięwzięć inwestycyjnych, decyzji personalnych etc. Kiedy towarzysze nie potrafili znaleźć żadnego racjonalnego uzasadnienia dla swoich pomysłów, właśnie wspomnianym kluczem otwierali drzwi do lepszego jutra. Wystarczyło po prostu powiedzieć: „jest propozycja” — i wszystko stawało się jasne. Anonimowość i bezosobowość owej konstrukcji logicznej umacniała jej rangę i przełamywała opór materii.

Na przełomie III i IV Rzeczypospolitej dosłownie z każdym dniem pogłębia mi się poczucie déja` vu, albowiem coraz więcej elementów polskiej rzeczywistości — na razie politycznej, zobaczymy co z gospodarczą — kopiowanych jest z „epoki przyspieszonego rozwoju”. Ale czegoś brakowało... I wreszcie bingo — wczoraj Andrzej Lepper stwierdził, bodaj w Kielcach, iż po jego rozmowie z prezesem PiS „jest propozycja”, aby Samoobrona pomogła cierpiącemu na braki kadrowe Prawu i Sprawiedliwości w obsadzaniu stanowisk państwowych. Poligonem dopełnienia koalicyjnego paktu miałyby stać się podmioty działające w rolnictwie.

Z innego miejsca Polski wspomniany prezes Jarosław Kaczyński tradycyjnie zbeształ zakłamane media, insynuujące jakoby istniał jakiś plan przejmowania przez PiS kontroli nad spółkami skarbu państwa. Przy okazji wyjaśnił, skąd się wzięła „przygotowana przez jednego z profesorów SGH” (z tą profesurą to chyba przesada) lista kandydatów do władz strategicznych spółek, którzy mieliby je „merytorycznie umocnić”. Otóż po prostu... „był taki pomysł”.

Z uwagą będziemy obserwować ewo- luowanie i przenikanie się obu ter- minów kluczy — wyciągniętego z PRL-owskiej podświadomości przez wicemarszałka Andrzeja Leppera (to całkowicie naturalne) oraz wyznaczającego standardy III/IV Rzeczypospolitej według prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Merytorycznie sprowadzają się przecież do wspólnego mianownika.