Nikogo to nie zaskoczyło — otwarcie lotniska dla tanich linii znów się opóźnia. I tu niespodzianka: port wcale nie musi powstać w Modlinie.
Wczoraj, już po raz siódmy, zebrał się zespół zajmujący się projektem Portu Lotniczego Modlin. Tym razem oprócz przedstawicieli resortu transportu, Polskich Portów Lotniczych (PPL) i przyszłych udziałowców zaproszono przewoźników. Usłyszeli oni, że lotnisko w podwarszawskim Modlinie powinno ruszyć jesienią 2007 r. A zaraz potem… że jego start może się opóźnić. Ile? Miesiąc, dwa, a może więcej.
— Wydaje się, że projekt Modlin może się jeszcze mocno przeciągnąć w czasie — mówi Tomasz Kułakowski z Ryanair.
— Chcemy wreszcie poznać szczegóły dotyczące infrastruktury, cen i dojazdu do lotniska — dodaje Eryk Kłopotowski, rzecznik SkyEurope.
Przedstawiciele PPL mówili, że opóźnienia są możliwe z braku zgód budowlanych i środowiskowych.
Minister transportu Jerzy Polaczek zapowiadał w kwietniu, że lotnisko powstanie do jesieni 2007 r. — pod warunkiem że spółka dostanie grunt. Nieruchomość Agencji Mienia Wojskowego miał przejąć samorząd. Miał. Termin minął z końcem czerwca. Resort transportu jednak podtrzymuje terminy.
„Pomimo opóźnienia w przekazaniu województwu mazowieckiemu nieruchomości przyszłego lotniska publicznego w Modlinie zainteresowane strony twierdzą, że termin uruchomienia lotniska na jesieni 2007 r. nie jest zagrożony” — napisało ministerstwo w odpowiedzi na pytanie „PB”.
Na spotkaniu pojawiły się jednak propozycje innych lokalizacji.
— Sochaczew i Mińsk Mazowiecki chciałyby, by lotnisko cywilne powstało na ich terenie. Kto pierwszy uruchomi port, ten wygra — wyjaśnia Tomasz Kułakowski.
— Alternatywne propozycje są ciekawe, ale podobnie jak Modlin, za mało konkretne, by podejmować decyzje — podsumowuje Eryk Kłopotowski.