Według prof. Gomułki, wokół niewprowadzania zmian w OFE narosło wiele mitów. Jednym z nich jest to, że brak takich zmian spowoduje przekroczenie progu 55 proc. PKB dla długu publicznego, a więc wymusi na rządzie gwałtowne zacieśnienie fiskalne, a w konsekwencji spowoduje recesję. Przed takim scenariuszem przestrzegał ostatnio np. Marek Belka, prezes NBP.
- Nie kwestionujemy prognozy NBP dotyczącej tego, że bez zmian w OFE przekroczony zostanie próg 55 proc. długu publicznego. Kwestionujemy jednak konsekwencje takiego przekroczenia, o których mówił prezes NBP - mówi Stanisław Gomułka.
Ekonomista ma trzy argumenty, że rezygnacja zmian w OFE nie musi oznacząć gwałtownych cieć wydatków i recesji.
- Po pieresze, informacja o przekroczeniu progu miałaby miejsce dopiero na wiosnę 2015 r. i zmuszała rząd do przygotowania „ostrego budżetu“ w 2015 roku na rok 2016 - mówi Stanisław Gomułka.
- Po drugie, obecna reguła stabilizacyjna jest dużo bardziej elestyczna niż dotychczasowa reguła 55 proc., co powinno oznaczać bardzo umiarkowane konsekwencje dla budżetu i gospodarki w pierwszych dwóch-trzech latach po przekroczeniu - przypomina prof. Gomułka.
- Po trzecie, wycofanie projektu rządowego dotyczącego OFE powiększa deficyt w 2014 r. o 9 mld zł. Jako ostateczność rząd mógłby zawiesić przekazywanie składki do OFE w roku 2014, co dałoby oszczędność po stronie wydatkowej o zbliżonej wielkości, więc w roku 2014 mogłoby nie być jakichś poważniejszych konsekwencji dla gospodarki. W razie konieczności podobną operację można by zrobić w roku wyborczym 2015 - proponuje Stanisław Gomułka.