Jukos osłabił giełdę

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2003-07-18 00:00

W środę indeks rosyjskiej giełdy RTS spadł o 6 proc. Był to największy jednodniowy spadek od grudnia 1998 r. Wczoraj nastroje inwestorów nie były lepsze. Wszystko za przyczyną przedłużającego się konfliktu na linii Kreml-Jukos.

Indeks RTS, obrazujący nastroje na rosyjskiej giełdzie, spadł w środę o 6 proc., do 3751,02 pkt z 3991,48 pkt. Tak duże załamanie zanotowano ostatnio po kryzysie rosyjskim w grudniu 1998 r. Wczoraj indeks spadał dalej.

Aresztowanie głównego akcjonariusza Jukosa, oskarżenia o niepłacenie podatku, przeszukiwanie biur koncernu spowodowały jednak, że najpierw koncern paliwowy stracił ponad 7 mld USD (27,9 mld zł) wartości, a po kilkunastu dniach nastąpił odwrót inwestorów z rosyjskiego rynku. Sibnieft stracił w środę 10 proc., a Gazprom 5 proc. To znak, że inwestorzy przestali wierzyć w szybkie zakończenie sprawy Jukosa, zwłaszcza gdy rząd zaczął dawać sprzeczne informacje — najpierw podano, że zostaną zbadane zeznania podatkowe firmy, a po kilku godzinach okazało się, że to nieprawda.

Podobno kłopoty Jukosa są czysto polityczne — to rząd przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi chce zniechęcić Michaiła Chodorkowskiego, prezesa spółki, który związał się z liberalną opozycją, do brania udziału w życiu politycznym. Gdy w środę prezes Jukosa wrócił do Rosji po pobycie w USA, skrytykował nagonkę na swoją firmę.

— Z kraju wypłynie znaczny kapitał. Wiele inwestycji zostanie odwołanych. Takie wrażenie odniosłem podczas spotkań z amerykańskimi przedsiębiorcami — ostrzega Michaił Chodorkowski, którego majątek szacowany jest na 8 mld USD.

Te słowa przeraziły inwestorów.

— To całkiem wyraźny sygnał dla rynku, że Michaił Chodorkowski może myśleć o wycofaniu pieniędzy z kraju. Przez ostatnie 4-5 miesięcy to krajowy kapitał ciągnął giełdę w górę. Jeśli go zabraknie, rynek ucierpi poważnie — mówi Roland Nash z Renaissance Capital.

Wczoraj nastroje starał się poprawić Michaił Kasjanow. Zapewnił, że zakończone prywatyzacje są nieodwracalne. Oznacza to, że przynajmniej jeden ze skandali Jukosa — oskarżenie Płatona Lebiediewa, jego głównego akcjonariusza o kradzież w procesie prywatyzacji— może zakończyć się w miarę szybko.