Kablownia nieprędko zobaczy inwestorów

Krzysztof Kluska
opublikowano: 2003-07-22 00:00

Nadal nie ma porozumienia w sprawie przejęcia przez ARP od Tele-Fonika KFK terenów byłej fabryki kabli w Ożarowie. Mimo zapewnień ministra Jerzego Hausnera, załoga kablowni nie widzi szans na szybkie zakończenie tej sprawy.

Przedstawiciele byłej fabryki kabli w Ożarowie Mazowieckim twierdzą, że nieprędko nowi inwestorzy zagoszczą na terenach dawnego zakładu Tele-Foniki KFK, a obecnie podstrefy Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Ich zdaniem, instytucje rządowe nie mogą osiągnąć porozumienia w sprawie przejęcia tych terenów od spółki Tele-Fonika KFK. 33 ha w Ożarowie, zdaniem właściciela, warte jest około 83 mln zł. Agencja Rozwoju Przemysłu twierdzi, że co najmniej połowę mniej.

Zdaniem Sławomira Gzika, szefa Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego, wszyscy, którzy deklarowali szybką pomoc zwolnionej załodze, teraz działają opieszale.

— Jak mamy liczyć na to, że niebawem dostaniemy pracę, skoro od kilku miesięcy słyszymy, że nie można oszacować wartości terenów zarówno tych w Ożarowie, jak i tych, które w zamian może otrzymać Tele-Fonika — pyta Sławomir Gzik.

Według Marka Indyka, dyrektora oddziału ARP w Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, w przyszły poniedziałek powinna zostać wyłoniona firma, która przeprowadzi wyceny terenów w Ożarowie oraz terenów oferowanych myślenickiej spółce.

— Wtedy będzie można powiedzieć coś więcej na temat terminów — mówi Marek Indyk.

Zdaniem byłej załogi kabli, sprawa ciągnie się tak długo, ponieważ instytucje, które są właścicielami terenów proponowanych Tele-Fonice w zamian za Ożarów, blokują wymiany, które nie są dla nich opłacalne.

— Okazuje się, że spośród kilkunastu terenów zaproponowanych Tele-Fonice na wymianę w grę wchodzi jeden, ponieważ inne mają nie uregulowany stan prawny. To nie jest profesjonalne działanie władz, które w lutym obiecywały nam pracę najpóźniej w czerwcu — mówi Sławomir Gzik.

Ostatnim pomysłem na grunty w zamian za tereny w Ożarowie było lotnisko w Sierakowie.

— Przedstawiciele naszej spółki byli w piątek w Sierakowie z zamiarem obejrzenia tych terenów, jednak Zenon Szczepankowski, starosta przasnyski, odmówił pokazania gruntów, tłumacząc, że nie jest zainteresowany całą sprawą. Trudno więc godzić się na zamianę czegoś, czego się nawet nie widziało — informuje Jerzy Jurczyński, rzecznik Tele-Fonika KFK.