Gdyby nie resort skarbu, można byłoby zaryzykować tezę, że to był nudny rok. Owszem, w połowie roku doszło do trzęsienia ziemi w wałbrzyskiej strefie, gdzie bez gracji podziękowano wieloletniemu prezesowi, ale poza tym do wyborów parlamentarnych i ukonstytuowania nowego rządu kontrowersji o charakterze personalnym raczej brakowało (może z wyjątkiem opisywanych przez „PB” w tekstach „TKM ą la PO” przypadków szturmowania przez partyjnych działaczy spółek skarbu państwa). Minister Grad odszedł, przyszedł minister Budzanowski i... już mamy dwie rezygnacje. Z PGE i PGNiG pożegnali się Tomasz Zadroga i Michał Szubski. Nasze źródła twierdzą, że kolejne „rezygnacje” prezesów spółek skarbu państwa są tylko kwestią czasu.
Jakich kandydatów powinien szukać minister skarbu? Łowcy głów mają w głowach obraz idealny, nieskażony politycznymi puzzlami. Menedżer wysokiego szczebla na 2012 r. to osoba, która ma przede wszystkim doświadczenie w dwóch obszarach: sprzedaży i finansach. To będą kluczowe kompetencje w niepewnych czasach. To także osoba, która już rozważnie kierowała dużą organizacją w czasie niedawnego tąpnięcia globalnej gospodarki i po upadku Lehman Brothers nie wykonywała pochopnych posunięć. To również osoba, która zgodzi się uzależnić wynagrodzenie od wyników, rezygnując w rozmowach z pracodawcą z nacisku na wysokość zasadniczej płacy.
Łowcy głów są zresztą umiarkowanymi optymistami. Owszem, narzekają na media, że wytwarzają atmosferę strachu i wstrzymują firmy przed decyzjami o zatrudnianiu nowych menedżerów. Ruchu w interesie jednak nie zabraknie. I dobrze, bo to jeden z barometrów stanu gospodarki. Piotr Wielgomas, prezes firmy doradczej Bigram, prognozuje, że dużo się będzie działo w sektorach: zasobów naturalnych, przemysłu, informatyki, finansów czy handlu. Zwłaszcza w łupkach — skoro minister skarbu żąda przyspieszenia od spółek skarbu państwa, prywatni konkurenci nie będą zwlekać.
Obok przypominamy najważniejsze wydarzenia personalne 2011 r. Życzymy sobie, byśmy za rok mogli więcej pisać o awansach niż o rezygnacjach czy dymisjach, a wszystkim menedżerom — czytelnikom „PB” — mnóstwa wyzwań, odporności na słowo „kryzys”, świetnych wyników i oczywiście stosownych wynagrodzeń.