Od początku roku ceny miedzi na londyńskiej giełdzie metali zyskały już jedna piątą i sięgają ok 10 tys. USD za tonę. W takich okolicznościach firma Miedzi Copper, należąca do kanadyjskiej Luminy Capital, wychodzi na rynek w poszukiwaniu partnera do inwestycji w miedź.
- Szukamy partnera do rozwoju dwóch projektów: Mozów i Sulmierzyce. Zostały już przygotowane teasery [prezentacje dla inwestorów – red.]. Posiadanie polskiego partnera ułatwiłoby nam funkcjonowanie na tym rynku – mówi Stanisław Speczik, dyrektor generalny Miedzi Copper.

Dwie trzecie dla partnera
Pomysł Stanisława Speczika to stworzenie z inwestorem spółki joint-venture.
- Rozważamy zachowanie około jednej trzeciej udziałów. Resztę mógłby objąć inwestor – tłumaczy Stanisław Speczik, który w przeszłości był prezesem KGHM.
Miedzi Copper ma nadzieję znaleźć partnerów do połowy przyszłego roku i wspólnie z nimi podnieść kategorię rozpoznania złóż do C1, co upoważnia do wystąpienia o koncesję wydobywczą. Szacuje, że w każde z dwóch złóż trzeba jeszcze zainwestować po około 80-120 mln zł. Do dziś na poszukiwania w Polsce Miedzi Copper wydało łącznie 140 mln USD.
Stanisław Speczik nie kryje, że do inwestycji będzie zachęcać podmioty z udziałem skarbu państwa. Argumentuje, że Polska, która zajmuje dziś 11. miejsce wśród światowych producentów miedzi, mogłaby produkować cztery razy więcej.
- W obliczu konieczności odejścia od węgla i przy rosnącym popycie na miedź wydaje się, że to atrakcyjna wizja - zwłaszcza dla państwa, które ma w planach realizowanie popandemicznego Polskiego Ładu i potrzebuje źródeł finansowania – podkreśla szef Miedzi Copper.
Oferta dla Turowa
Firma zwróciła się z ofertą współpracy m.in. do Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Mamy zamiar tę ofertę powtórzyć, bo po udokumentowaniu złóż stała się bardziej atrakcyjna – mówi Stanisław Speczik.
„PFR koncentruje się na wspieraniu odbudowy gospodarki po pandemii“– odpowiada biuro prasowe funduszu.
Naturalnym partnerem, według Stanisława Speczika, mógłby być też zakład Turów z grupy PGE.
- Jest oddalony zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów i ma w perspektywie odejście od wydobywania i spalania węgla brunatnego – zwraca uwagę Stanisław Speczik.
Zainteresowane mogłyby być też inne spółki węglowe. Szef Miedzi Copper chce je przekonać hasłem „miedź zamiast węgla”.
KGHM na dystans
O ofercie dla KGHM Miedzi Copper nie wspomina, mimo że złoża, nad którymi pracuje kanadyjska firma, znajdują się w pobliżu należących do KGHM. Firmy rywalizowały w przeszłości o koncesje. Jedną z nich, Bytom Odrzański, otrzymał w końcu KGHM, ale spór przed sądem arbitrażowym wciąż się toczy.
- KGHM otrzymał ostatnio sporne koncesje, w tym Bytom Odrzański, i zapowiedział, że zainwestuje w nie 3 mld zł. Zaskarżyliśmy tę decyzję do WSA - informuje Stanisław Speczik.
Niepowodzenia w rywalizacji z gigantem kontrolowanym przez państwo to dla Miedzi Copper drugi argument za poszukiwaniem państwowego sojusznika w biznesie. Zapytaliśmy KGHM, czy byłby zainteresowany współpracą z Kanadyjczykami. Czekamy na odpowiedź.
Nowa Sól sobie poradzi
- Generalnie mamy poczucie sukcesu i spełnionej misji. Dzięki naszym poszukiwaniom i badaniom udokumentowane państwowe zasoby miedzi zwiększyły się o 20 mln ton, do 70 mln ton. Zasobowo stawia to Polskę na trzecim miejscu na świecie – podkreśla Stanisław Speczik.
Poza Mozowem i Sulmierzycami kanadyjska spółka jest zaawansowana w badaniach złoża Nowa Sól. Dla niego jednak nie szuka inwestora.
- Nową Sól chcemy rozwijać sami, kontynuujemy wiercenia. Z końcem 2022 r. wystąpimy prawdopodobnie z wnioskiem o koncesję wydobywczą - mówi Stanisław Speczik.
Otoczenie sprzyja
Miedzi Copper przekonuje, że moment na inwestowanie w miedź jest dobry. Ceny rosną, a metal ma wzięcie w ważnych i rozwijających się branżach, jak elektromobilność i elektroenergetyka. Jednocześnie przy wzroście cen miedzi technologie kopalń głębokich, a takie są w Polsce konieczne, stają się coraz bardziej opłacalne.
- W naszych projektach plan zakłada, że na powierzchnię wyjeżdżać będzie sam koncentrat miedziowy. W dzisiejszych czasach nie ma już mowy o prowadzeniu przeróbki rudy miedzi na powierzchni. To niemożliwe ze względów środowiskowych - tłumaczy Stanisław Speczik.
Z punktu widzenia Miedzi Copper pozyskanie lokalnego partnera do inwestycji jest rozsądnym wyjściem. Koncesje firmy leżą przy koncesjach KGHM. Gdyby to lubiński koncern miał być takim partnerem, dałoby to na pewno synergię, choćby ze względu na możliwość współdzielenia istniejącej infrastruktury. KGHM koncentruje ostatnio uwagę na wydobyciu w kraju, co oceniam pozytywnie. Koncernowi brakuje kompetencji koniecznych do eksploracji złóż na innych kontynentach.
Jeśli Miedzi Copper rzeczywiście uruchomi kiedyś wydobycie, to i tak będzie prawdopodobnie współpracować z KGHM i sprzedawać koncentrat jego hutom. Pamiętajmy, że złoża w Polsce są trudne, miedź ukryta jest w skałach, a więc koncentrat jest trudny w przeróbce. Dlatego huty KGHM mieszają go z innymi koncentratami. Gdyby taki koncentrat miał być eksportowany, to trzeba by się liczyć z uzyskaniem niższej ceny.
Perspektywy dla graczy działających na światowym rynku miedzi są dziś dobre. Jeśli chodzi o stronę podażową, to w kolejnych dwóch latach nowe wchodzące na rynek projekty o wydobyciu ponad 200 tys. ton można policzyć na palcach jednej dłoni. Jeśli zaś chodzi o stronę popytową, to zapotrzebowanie na miedź będzie rosło, głównie za sprawą rozwoju elektromobilności i odnawialnych źródeł energii. Prognozy wskazują, że już w 2023 r. na rynku odczuwalny będzie deficyt.
Jednocześnie wzrost cen zachęca państwa do podwyższania podatków od wydobycia, co z kolei zniechęca inwestorów do angażowania się w nowe projekty w tej branży. Takie dyskusje toczą się teraz m.in. w Chile i Peru. Równolegle rośnie presja ze strony załóg na wzrost płac. W efekcie chęć inwestorów do podejmowania nowych wyzwań na rynku miedzi jest ograniczona.