Kärcher zagra na emocjach

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2021-04-25 20:00

Choć znany z produkcji urządzeń do czyszczenia Kärcher zakończył 2020 r. z rekordowym wynikiem, liczy się z tym, że sprzedaż w tym roku może być gorsza.

- Mamy kilka scenariuszy na 2021 r. W bazowym, bezpiecznym dla nas prognozujemy wzrost sprzedaży o 5 proc. – mówi Rafał Nęcek, dyrektor zarządu Kärchera w Polsce.

Scenariusz wzrostu i scenariusz spadku

Optymistyczny zakłada, że w drugim półroczu nie będzie restrykcyjnego lockdownu i profesjonalni klienci firmy sięgną po sprzęt do sprzątania biur, centrów handlowych, ale również magazynów.

- To pozwoliłoby nam zwiększyć sprzedaż o 15 proc. – twierdzi menedżer.

W tym trzecim, pesymistycznym, przychody firmy byłyby gorsze niż te z 2020 r., czyli 378 mln zł (wzrost o ponad 14 proc. rok do roku).

Kärcher kojarzy się dziś z ciśnieniowymi urządzeniami do czyszczenia. Jednak firma utworzona w 1935 r. dopiero od lat 70. zeszłego wieku specjalizuje się w produkcji tego typu sprzętu. Najpierw były to maszyny dla profesjonalistów, a dopiero dekadę później urządzenia domowe. Dzisiaj ten drugi segment, czyli B2C. odpowiada za większość sprzedaży i rośnie szybciej niż B2B. W zeszłym roku w Polsce sprzedaż sprzętu domowego zwiększyła się o około 20 proc. (najbardziej, bo o prawie 30 proc. – urządzeń myjących do stosowania na zewnątrz), a profesjonalnego – tylko o 7 proc. Wśród B2B najsłabiej sprzedawały się duże urządzenia, będące częścią inwestycji firm, takie jak instalacje do mycia czy myjnie samochodowe. Tu Kärcher zanotował aż 30-procentowy spadek przychodów.

Mniej technikaliów, więcej uczuć
Mniej technikaliów, więcej uczuć
Kierowany przez Rafała Nęcka Kärcher zmienia od tego roku komunikację. — Dotychczas był to przekaz techniczny, teraz włączamy do niego emocje. Nasz przekaz marketingowy ma być znacznie bardziej emocjonalny — wyjaśnia menedżer.
Tomasz Gotfryd

Sprzęty domowe popularniejsze niż profesjonalne

Od początku pandemii szczególnie dużą popularnością wśród nabywców cieszą się parownice.

– Nie byliśmy w stanie w całości sprostać zwiększonemu popytowi na ten sprzęt, zawiodła logistyka, a moglibyśmy sprzedać znacznie więcej parownic. Skończyło się na i tak niezłym jak sądzę wzroście o 10 proc. – przyznaje szef Kärchera na nasz kraj.

Dodaje, że tendencję polegającą na przewadze B2C nad B2B koncern zauważa już od jakiegoś czasu, ale tylko w Europie. W Ameryce czy w Azji takiego zjawiska nie ma.

- W Polsce urządzenia domowe w ostatnich latach odpowiadały za około 55 proc. sprzedaży, ale ich udział w minionym roku bardzo mocno urósł. Spodziewamy się, że jego dynamika nadal będzie wyższa niż dynamika segmentu B2B – mówi Rafał Nęcek.

Dodaje, że zapewne za kilka lat ten odsetek może sięgnąć nawet 70 proc.

- Nie wynika to z naszych planów, tak po prostu rozwija się europejski rynek, bo potencjał segmentu konsumenckiego jest większy niż profesjonalnego. Jednak wartość tego drugiego też z roku na rok się zwiększa, co nas cieszy, bo jest on bardziej rentowny niż segment urządzeń domowych – deklaruje dyrektor Kärchera w Polsce.

Fabryk na razie wystarczy

Kärcher ma w Polsce w wielu kategoriach sprzętu do czyszczenia pozycję dominującą. Rafał Nęcek szacuje, że w segmencie profesjonalnych myjek ciśnieniowych rynkowy udział firmy wynosi 85-90 proc., a wśród innych profesjonalnych urządzeń - 30-35 proc. Producent jest też silny w segmencie sprzętu domowego, szczególnie myjek ciśnieniowych oraz parownic – firma ma około 80-procentowy udział w rynku.

Europejskie fabryki koncernu znajdują się w Niemczech, we Włoszech, w Rumunii i na Litwie.

- Ich produkcja jest wystarczająca i nie ma ani takiej potrzeby, ani nic mi nie wiadomo o jakichkolwiek planach dotyczących uruchomienia zakładu produkcyjnego w Polsce – przekonuje Rafał Nęcek.