Zapomnieliście już o baśniach, które przenosiły was w inny świat? Jeśli tak, to pora odszukać u rodziców pożółkłe tomy historii z morałem. Czytanie baśni jest dobre nie tylko dla dzieci. Trzymają w napięciu, zaciekawiają bohaterami, a nauka moralna może nas kształtować i pomóc podjąć właściwą decyzję w życiu osobistym i w pracy.
![ALI BABA:
Z tej bajki płynie morał przydatny niedoświadczonemu szefowi: nie bój się zaufać pracownikom, a tych, których „jesteś pewny”, trzymaj blisko, szanuj i doceniaj, bo będą niczym najwierniejsi wojownicy w walce (bywa, że nieuczciwej) z konkurencją.
[FOT. ARC]
ALI BABA:
Z tej bajki płynie morał przydatny niedoświadczonemu szefowi: nie bój się zaufać pracownikom, a tych, których „jesteś pewny”, trzymaj blisko, szanuj i doceniaj, bo będą niczym najwierniejsi wojownicy w walce (bywa, że nieuczciwej) z konkurencją.
[FOT. ARC]](http://images.pb.pl/filtered/bf8c7e27-3473-4ceb-91ef-2db2b955ddc7/1d1cde81-7728-578e-b5c7-574acbbd9f58_w_830.jpg)
Ali Baba dobry headhunter
Zdanie „Sezamie, sezamie, otwórz się” pewnie pamiętamy, ale często zapominamy o innych wątkach baśni „Ali Baba i czterdziestu rozbójników”, jednej z bardziej znanych z arabskiego zbioru „Baśni tysiąca i jednej nocy”. Tytułowy bohater poznaje zaklęcie otwierające wrota jaskini ze skarbami zgromadzonymi przez złoczyńców. Kilka razy unika śmierci z ich rąk, gdy dowiedzieli się, że poznał ich kryjówkę.
Ali Babę i jego bliskich zawsze ratuje inteligentna, rozważna, ale i pełna odwagi, a przede wszystkim wierna służąca Mardżana. Morał przydatny w karierze niedoświadczonego szefa: nie bój się zaufać pracownikom, a tych, których „jesteś pewny”, trzymaj blisko, szanuj i doceniaj, bo będą niczym najwierniejsi wojownicy w walce (bywa, że nieuczciwej) z konkurencją.
„Baśnie tysiąca i jednej nocy” pomogły, według legendy, pewnemu perskiemu królowi, który cierpiał na bezsenność, za dnia był więc zmęczony i wybuchał gniewem. Opowiadane przez piękną i mądrą Szeherezadę uleczyły króla z dolegliwości. A „Baśnie braci Grimm”?
Alexandra Petri, blogerka dziennika „The Washington Post”, spróbowała na nowo odczytać ich morały. Przykład? Przyrodnie siostry Kopciuszka mają za duże stopy, by zmieścić je w znalezionym przez księcia pantofelku. Matka radzi im odciąć palec. Żoną księcia i tak zostaje Kopciuszek, a Petri radzi, by… nie modyfikować znacząco swego ciała dla pracy, której się jeszcze nie dostało. Rzeczywiście — wielu z nas decyduje się na upokarzające i nieodwracalne zmiany w życiu lub tożsamości w szaleńczej pogoni za karierą i awansem. I często zostaje z niczym…
Bajka, która leczy
— Baśnie podobnie jak anegdoty lub przypowieści wykorzystuje się w terapii z powodu metafory. Ich treść możemy rozumieć dosłownie, ale też symbolicznie jako dotyczącą czegoś w nas samych, czegoś dla nas ważnego, czego wcale nie musimy umieć nazwać, z czego nie musimy sobie zdawać sprawy. Baśń działa, jeśli nas dotyczy — uważa prof. Krystyna Drat-Ruszczak ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie.
Szczególnie dotyczy to osób wypalonych zawodowo, zmęczonych monotonią pracy, korporacyjnym drylem i życiem na ciągłym alercie. W czytaniu baśni mogą odnaleźć zachętę, by wziąć oddech, inaczej spojrzeć na siebie i swoje codzienne wybory. Prof. Krystyna Drat-Ruszczak opowiada „bajkę dla perfekcjonistów”. Pewne plemię indiańskie słynie z lepienia idealnych garnków.
Każdy dokładnie gładzą, doprowadzają do perfekcji sporym nakładem pracy. Pewnego razu najlepsze naczynie uszkadza podmuch wiatru, a wykonawcy wpadają w panikę. Szaman mówi im jednak, że przez podmuch przemówili bogowie, którzy postanowili skończyć z ludzkim dążeniem do doskonałości, bo ta przecież jest zastrzeżona dla nich. Zwykli śmiertelnicy powinni robić coś nie do końca doskonałego, bo przecież są... tylko śmiertelnikami.
— Perfekcjonista nie stanie się z dnia na dzień bardziej dla siebie tolerancyjny. Ale jest duża szansa, że w jakiejś chwili przypomni sobie tę opowieść i zmęczony własnym „wymuskiwaniem” czegoś, co mógłby już zakończyć, powie sobie: „Właściwie takie też już jest dobre” — komentuje prof. Krystyna Drat-Ruszczak.
W bajkach jest metoda
Bajki nie podsuwają gotowego rozwiązania, nie przekazują stuprocentowej odpowiedzi. Ale mogą być impulsem, który pobudzi naszą kreatywność i pomoże zacząć szukać odpowiedzi we właściwym miejscu.
— Metody alternatywne, takie jak bajki, mogą być stosowane w coachingu i bywają przydatne, ale ważne jest, by na nich nie bazować — mówi dr Joanna Żukowska, wykładowca i kierownik Studiów Podyplomowych Coachingu w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Bajki pełnią bowiem w coachingu podobną rolę jak w psychoterapii, czyli są tylko narzędziem, środkiem, ale nigdy istotą pracy. Taka metoda sprawdza się w chwilach impasu, gdy klient ma kłopot ze zrobieniem kolejnego kroku w pracy nad sobą, zamyka się na jakiś problem w swoim życiu. Bajka może wtedy pełnić rolę metafory, która otwiera nową przestrzeń rozmowy.
— Stosowanie metod alternatywnych w coachingu nie polega na tym, że przeczytam sobie bajkę i będzie wszystko w porządku. W psychoterapii lub coachingu wplata się je w profesjonalnie prowadzoną sesję. Należy jednak pamiętać, aby sesje opierały się na naukowym podejściu i żeby to było ich sedno, natomiast alternatywne rozwiązania powinny być tylko dodatkiem — podkreśla dr Joanna Żukowska.
Zadanie na jesień? Sięgnąć po baśnie Andersena, braci Grimm lub mniej znane lokalne. Polacy nie gęsi, swoje bajki też mają. Można też poczytać baśnie etniczne wydane przez „National Geographic”: arabskie, japońskie, afrykańskie. Masz problem w pracy, a w domu nie jest lepiej? Czas na wieczór z bajką — ochłoniesz i odświeżysz umysł.