KDPW CHCE ZA DUŻO

Tomasz Furman
opublikowano: 1999-10-08 00:00

KDPW CHCE ZA DUŻO

Polityka opłat za dokonywane na rynku publicznym transakcje zniechęca inwestorów i maklerów

ZMIAN RACZEJ NIE BĘDZIE: Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych, któremu szefuje Elżbieta Pustoła, nie zamierza na razie zmieniać zasad ściągania opłat z rynku. fot. ARC

Polityka opłat pobieranych przez Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych za realizację zleceń na rynku publicznym dyskryminuje tych inwestorów, których zlecenia rozbija się na kilka mniejszych transakcji. Brak alternatywy może w przyszłości zniechęcić do rynku kapitałowego dotychczasowych i nowych uczestników.

Inwestorzy o realtywnie niewielkim potencjale inwestycyjnym już na starcie obciążeni są dużymi kosztami liczonymi w ujęciu procentowym w stosunku do wkładanego kapitału. Dotyczy to zarówno wchodzenia na rynek, jak i funkcjonowania na nim.

Przedstawione obok zestawienie pokazuje wielkość i strukturę prowizji pobieranych przez brokerów od transakcji, które zawierane są z jednym kontrahentem. Wynika z niego, że procentowy udział kwoty, którą otrzymuje KDPW z całości prowizji rośnie, kosztem brokera, wraz z rozbijaniem zlecenia na kilka mniejszych transakcji.

Zdecydowanie za dużo

Większość specjalistów działających na rynku twierdzi, że opłaty pobierane przez Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych są zdecydowanie za wysokie.

Z punku widzenia inwestora realizującego małe transakcje, kwota 2,90 zł, ustalona jako opłata operacyjna za jedną operację ewidencyjną, jest ogromna.

— Oczywiście inwestor nie płaci jej bezpośrednio KDPW, dlatego też zdecydowana większość uczestników rynku nie zawsze zdaje sobie sprawę, skąd biorą się tak duże koszty prowizyjne w biurze maklerskim. Jeszcze pod koniec 1996 roku koszty te wynosiły zaledwie 60 groszy. Od tego czasu wzrosły prawie pięciokrotnie — tłumaczy jeden z brokerów.

Wpływ to podstawa

— Opłata ewidencyjna została podwyższona, ponieważ chcemy upodobnić charakter KDPW do podobnych instytucji działających w krajach rozwiniętych, gdzie wpływy z tego rodzaju opłat stanowią podstawowe źródło przychodów. Proszę również pamiętać, że w wyniku dokonanych obniżek prowizji nasze przychody i tak zmalały o około 40 proc. — twierdzi Ludwik Sobolewski, wiceprezes KDPW.

Mali mogą mniej

Konsekwencją takiej struktury opłat jest, zdaniem uczestników rynku, małe zainteresowanie walorami, których — w ujęciu wartościowym — niewiele znajduje się w obrocie. Jeżeli inwestor miałby ponosić rzeczywiste koszty od zawieranych tam transakcji, to niejednokrotnie mogłyby one przekroczyć wartość walorów.

— W wielu krajach domy maklerskie łączą zlecenia w duże bloki i dopiero wtedy wysyłają je do realizacji. W Polsce maklerom nie wolno tego robić — uważa Krzysztof Grabowski, prezes Związku Maklerów i Doradców.

Za plecami inwestora

Tymczasem inwestor, który dysponuje niewielkim portfelem, zdaje sobie sprawę z tego, że często niemożliwe jest zawarcie jednej dużej transakcji z jednym kontrahentem.

Co gorsza, nikt nie ma pojęcia, w ilu transakcjach złożone zlecenie zostanie wykonane. Biura maklerskie mogą jedynie domyślać się, ile zapłacą KDPW.

— Domy maklerskie powinny zaakceptować ryzyko związane z rozbiciem zlecenia na szereg transakcji, a co za tym idzie — większe opłaty ewidencyjne. To normalne ryzyko ciążące na tych instytucjach w krajach o rozwiniętych rynkach kapitałowych — dodaje Ludwik Sobolewski.

Patologia rynku

Nie do końca jednak zgadzają się z tą tezą inni uczestnicy rynku.

— Zjawiskiem patologicznym jest sytuacja, w której biura maklerskie generują znaczne straty z tytułu prowadzenia podstawowej działalności. Potwierdza to opublikowany niedawno raport GUS. Bezzasadne jest zatem dodatkowe obarczanie maklerów ryzykiem związanym z wysokością odprowadzanych prowizji — uważa Krzysztof Grabowski.

Nie można przewidzieć

Zdaniem Krzysztofa Grabowskiego, z tego powodu domy maklerskie nie powinny w ogóle być zainteresowane realizacją małych zleceń. Nie mogą jednak przewidzieć, w ilu transakcjach zostanie jedno, nawet duże, zlecenie zrealizowane.

Z tego też względu maklerzy starają się bronić przed negatywnymi zjawiskami stosując różne strategie. Skutkiem tego jest m.in. nasilający się ostatnio wzrost minimalnej wartości prowizji pobieranej zarówno od małych, jak i dużych transakcji.

Są jednak jeszcze i tacy brokerzy, którzy świadomie biorą na siebie ryzyko związane z wielkością odprowadzanej dla depozytu prowizji.