Ken i Frytka w biznesie

Kazimierz Krupa
opublikowano: 2002-03-12 00:00

Wydarzenia w domu Wielkiego Brata (reality show w TVN), do niedawna, komentowane były jedynie w salonach fryzjerskich i kosmetycznych, by po ostatnich wydarzeniach wejść na prawdziwe salony. Programy typu reality show stają się tematem rozprawek socjologicznych, gdzie w uczonych słowach analizowane są skłonności człowieka do ekshibicjonizmu i pęd do popularności. Ale to pół biedy. Gorzej, że towarzyszące tym wydarzeniom zamieszanie zaczyna być analizowane przez pryzmat biznesu.

A wszystko za sprawą dwojga młodych ludzi o tych wdzięcznych pseudonimach i ich gimnastycznych wyczynów w jaccuzi i sypialni, starannie transmitowanych przez szacowną stację TVN. Otóż wiadomo, że dla telewizji wyrocznią jest oglądalność. Jak jest oglądalność, są zlecenia na emisję reklam, są pieniądze, jest OK. Po klapie, jaką zrobiła druga edycja „Big Brother”, flagowego programu TVN, szefowie stacji popadli we frustrację. I zaprzęgli do pracy sztaby specjalistów od marketingu.

Efektem ich pracy jest właśnie ta damsko-męska, i wszystkich ze wszystkimi, bitwa. I tam nikomu ona nie przeszkadza, niech sobie będzie. Tyle że ona jest tylko niesmacznym przejawem prawdziwej bitwy, jaka rozgrywa się na naszych oczach. Bitwy o kasę, w której padają ostatnie granice, wszystko zaczyna być dozwolone. No, bo czy specjaliści od marketingu TVN nie osiągnęli założonego celu: oglądalność wzrosła lawinowo. Byleby o nas mówili. Dobrze czy źle — to już odrębne zadanie dla specjalistów.