KŁOPOTY PKP MAJĄ WPŁYW NA OFERTĘ

Marcin Bołtryk
opublikowano: 2000-03-16 00:00

KŁOPOTY PKP MAJĄ WPŁYW NA OFERTĘ

Rywalizacja na rynku przewozów towarowych

Problemy PKP, związane z ogromnymi długami i skandalami, które towarzyszą przetargom na zakup taboru, bynajmniej nie pomagają firmie w walce o klientów z innymi przewoźnikami. Spedytorzy kolejowi mają kłopoty z wynegocjowaniem zniżek dla swoich klientów.

Zdaniem niektórych spedytorów, firmy zajmujące się drogowym transportem towarów nie konkurują z koleją. Pojawiają się jednak i odmienne opinie.

— Stosunki między firmami zajmującymi się transportem drogowym a koleją układają się bardzo różnie. Zależy to m.in. od kraju tranzytowego lub przeznaczenia ładunku — opowiada Andrzej Majewski, prezes Łódzkiego Stowarzyszenia Przewoźników i Spedytorów.

— O ile konkurencja między transportem lotniczym i morskim jest znikoma, o tyle na pewno mamy do czynienia z rywalizacją firm związanych z transportem drogowym i koleją — wyjaśnia Leszek Andrzejewski, dyrektor firmy Kźhne & Nagel.

Problemy z negocjacjami

Transport kolejowy był zawsze tańszy od przewozu towarów samochodami.

— Opłacalność transportu koleją zależy przede wszystkim od ilości i rodzaju towaru. Jeśli jest to transport masowy, np. węgla, kolej wydaje się bardziej atrakcyjna — tłumaczy Leszek Andrzejewski.

Jednak jego zdaniem, coraz więcej firm, które kiedyś przewoziły swoje towary koleją, zaczyna korzystać z transportu samochodowego.

— System, w jakim działa kolej, a także jej problemy prowadzą do tego, że spedytorzy kolejowi mają poważne trudności z wynegocjowaniem zniżek dla swoich klientów — mówi Leszek Andrzejewski (Kźhne & Nagel zajmuje się również tym rodzajem spedycji)

Dodaje, że PKP nie jest przystosowana do działania na wolnym rynku.

— Wyraźnie widać stare przyzwyczajenia z czasów, kiedy istniały duże, państwowe zakłady pracy i nie trzeba było walczyć o klienta — zauważa Leszek Andrzejewski.

Polityka, jaką prowadzi kolej, jest główną przyczyną braku jej sukcesów na rynku transportu.

— Sam fakt, że kolej bardzo rzadko udziela rabatów, na pewno nie przyciąga klientów. Zdaję sobie sprawę, że polskie koleje mają poważne problemy i muszą stosować różne zabiegi, żeby z nich wyjść. Ale klientów, szczególnie zagranicznych, mało to obchodzi — informuje jeden ze spedytorów.

Firmy zajmujące się transportem samochodowym oferują możliwość wynegocjowania zniżek, tyle że, jak zaznacza Andrzej Majewski, przewoźnicy i tak działają na granicy opłacalności.

— Jeden kilometr przewozu towaru TIR-em kosztuje średnio 1,8 zł. Wystarczy porównać to z cenami za taksówki — zauważa prezes Łódzkiego Stowarzyszenia Przewoźników i Spedytorów.

Luka informacyjna

Firmy transportujące swoje towary za pośrednictwem spedytorów zwracają uwagę przede wszystkim na jakość obsługi. Klienci często oczekują usług kompleksowych, najchętniej typu „od drzwi do drzwi”. W przypadku transportu samochodowego, można to zorganizować, gorzej, jeśli przewóz ma odbywać się koleją. Firmy składając zamówienie u spedytora wymagają nie tylko dostarczenia towaru w określonym czasie, często chcą znać drogę jego transportu i wiedzieć, co się z nim dzieje.

— Samochód jest pod tym względem znacznie bardziej wdzięczny. Firmy zajmujące się tym rodzajem transportu dostosowały się do potrzeb klientów także i w tym zakresie. Są w stanie w każdej chwili odpowiedzieć na pytania dotyczące miejsca przebywania towaru. W przypadku kolei jest to nieomal niemożliwe. Na wolnym rynku niedopuszczalna jest taka luka informacyjna — komentuje Leszek Andrzejewski.

— Tylko w przypadku transportu drogowego można załatwić wszystkie formalności w miarę szybko — dodaje Grzegorz Komorowski, prezes zarządu firmy Roko Trans.

Jego zdaniem, szansę powodzenia miałyby kolejowe połączenia kombinowane, którymi można by wozić towary w niedziele i święta, kiedy duże samochody ciężarowe nie jeżdżą.

— Współpraca firm transportu drogowego z koleją ma przyszłość, gdy kraj tranzytowy lub docelowy limituje liczbę wydawanych zezwoleń na przejazd ciężarówką, tak jak ma to miejsce w przypadku np. Austrii czy Szwajcarii. Wymaga to jednak polepszania działania systemów transportu kombinowanego — wyjaśnia Grzegorz Komorowski.

Opłaty za przewóz towarów samochodami są nadal wyższe od cen kolei. Jednak zdaniem spedytorów, dystans między kosztami transportu samochodowego i kolejowego znacznie się zmniejszył.

Odpowiedź na zarzuty

Zdaniem Janusza Mincewicza, z Dyrekcji Przewozów Towarowych CARGO w PKP, konkurencja pomiędzy kolejami i przewoźnikami samochodowymi zaostrzyła się znacznie po urynkowieniu gospodarki.

— W Polsce jest około 2,7 tys. firm transportowych, które dysponują blisko 1,5 mln aut. Na dłuższych trasach jesteśmy wobec nich konkurencyjni. PKP może przewieźć ładunki szybciej i taniej. Na niektórych trasach mamy tzw. nadzorowane pociągi logistyczne. Ich czas przejazdu jest z pewnością krótszy niż czas transportu samochodem — twierdzi Janusz Mincewicz.

Zapewnia on, że liczba takich pociągów rośnie zarówno na trasach międzynarodowych jak i krajowych.

— W tym roku PKP wzbogaci się o 63 nowoczesne tzw. kieszeniowe wagony do przewozu naczep. Obecnie jest ich 15, a zapotrzebowanie kilka razy większe — informuje Janusz Mincewicz.

— Jestem pewien, że wagony kieszeniowe będą jeździć puste. Znakomita większość polskich firm transportowych dysponuje sprzętem, który nie nadaje się do tego rodzaju przewozów. To kolejna nietrafiona inwestycja ministerstwa. W całej Europie z powodzeniem stosuje się wagony najazdowe — komentuje Andrzej Majewski.

Kolej, podobnie jak przewoźnicy drogowi, oferuje przewozy typu „od drzwi do drzwi”. Realizuje to w oparciu o transport kombinowany.

— Systematycznie rozszerzamy przewozy kombinowane. W 2000 roku przewieziemy w ten sposób 2 mln ton ładunków, czyli o 250 tys. ton więcej niż w 1999 r. Dla stałych klientów oferujemy, w zależności od przewożonej masy, stosowne zniżki — zapewnia Janusz Mincewicz.

Wadą takiego systemu jest brak odpowiedniej infrastruktury potrzebnej do wyładunku i załadunku towarów oraz fakt, że firma klienta może znajdować się daleko od stacji kolejowej.

— PKP organizują już punkty logistyczne, do których kolej sama będzie dowozić ładunki samochodami — obiecuje Janusz Mincewicz.

Jego zdaniem, jednym z głównych założeń polityki PKP, związanych z przewozem towarów, jest przeorientowanie się z przewozu ładunków masowych na przesyłki drobnicowe i skoncentrowanie na kompleksowej obsłudze klientów.

— Jest to polityka zgodna z tendencjami obowiązującymi w kolejach zachodnioeuropejskich, które już dawno mają za sobą restrukturyzację przemysłu — mówi Janusz Mincewicz.

Jego zdaniem, spadek towarowych przewozów kolejowych dotknął nie tylko nasz kraj.

— Jednak wszystko wskazuje na to, że pierwszy raz od kilku lat tegoroczne przewozy nie będą niższe od tych z roku poprzedniego — przewiduje Janusz Mincewicz.

Marcin Bołtryk

TRUDNY RACHUNEK: Leszek Andrzejewski, dyrektor firmy Kźhne & Nagel, podkreśla, że trudno precyzyjnie oszacować, ilu klientów zrezygnowało z usług kolei na rzecz transportu samochodowego. fot. ARC

OPŁACA SIĘ: Grzegorz Komorowski, prezes firmy Roko Trans, podkreśla, że rozwój transportu kombinowanego w naszym kraju byłby na rękę przewoźnikom drogowym. fot. ARC