Klucz do mieszkania otworzy niewiele drzwi

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2025-02-21 15:25

Nie będzie łatwo załapać się na nowy program dopłat do kredytów w największych miastach. Oferta kwalifikujących się mieszkań jest znikoma, a ich standard pozostawia wiele do życzenia.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

-jaki odsetek mieszkań kwalifikuje się do wsparcia nowym programem kredytowym rządu

-gdzie oferta takich lokali jest największa, a gdzie najmniejsza

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zapowiedziany w minionym tygodniu przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) program Klucz do mieszkania wciąż budzi emocje. Jedną z częściej podnoszonych kwestii są limity cenowe, które dla całej Polski mają wynieść 10 tys. zł za 1 m kw., a dla największych miast - Warszawy, Gdańska, Krakowa, Poznania i Wrocławia - o 1 tys. zł więcej. Do tego dochodzi wymóg, by kupowana z dopłatą nieruchomość miała co najmniej pięć lat, a jej dotychczasowy właściciel posiadał ją przez minimum trzy lata.

Otodom wyliczył, ile lokali - przy takich założeniach – mogłoby zostać objętych wsparciem. Okazuje się, że jedynie w Gdańsku odsetek jest dwucyfrowy i wynosi ok. 19 proc. W pozostałych największych miastach jest to średnio niecałe 3 proc.

- Warto zauważyć, że w ostatnim czasie tempo wzrostu cen mieszkań na rynku wtórnym przewyższało dynamikę podwyżek w segmencie deweloperskim. W czwartym kwartale 2024 r. wzrost cen nieruchomości z drugiej ręki osiągnął 8,8 proc. w skali roku, podczas gdy w przypadku nowych lokali było to 7,6 proc. Co istotne, mieszkania z rynku wtórnego nie zawsze stanowią tańszą opcję – np. w Warszawie ich średnia cena za 1 m kw. w 2024 r. wyniosła 18,5 tys. zł, a w Krakowie 16,4 tys. zł, co oznacza, że są droższe niż w przypadku ofert deweloperskich – tłumaczy Milena Chełchowska, ekspertka rynku mieszkaniowego w serwisie Otodom.

Gdyby program mieszkaniowy z zapowiadanym limitem został wprowadzony dziś, największe trudności ze znalezieniem odpowiedniej nieruchomości mieliby nabywcy w Krakowie, gdzie odsetek mieszkań spełniających kryterium wieku i ceny wynosi 0,7 proc. Niewiele większy wybór jest w Warszawie - mieszkania spełniające przyjęte parametry stanowią zaledwie 1 proc. dostępnej oferty. We Wrocławiu potencjalni nabywcy mogliby wybierać spośród ok. 4,5 proc. tamtejszych ogłoszeń. W przypadku Poznania odsetek ten wynosi 6 proc.

- Sprawdziłem i zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie można znaleźć mieszkania z cenami poniżej 11 tys. zł za 1 m kw. Problem w tym, że mają one często bardzo duże metraże, znacznie powyżej 100 m kw. albo są w kiepskim stanie technicznym i nadają się do gruntownego remontu. Mam wątpliwości, czy to na pewno dobry pomysł, by zachęcać młodych ludzi do kupowania mieszkań w takim standardzie. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że - w ramach polityki klimatycznej - wzrosną koszty ogrzewania. Oczywiście, można zainwestować w termomodernizację, ale wiąże się ona z potężnym wydatkiem. Z drugiej strony, pamiętajmy, że nie możemy patrzeć na rynki mieszkaniowe wyłącznie przez pryzmat Warszawy czy Krakowa. Program zaprezentowany przez resort rozwoju na pewno spowoduje, że więcej osób będzie mogło kupić własną nieruchomość na rynku wtórnym w miejscowościach okalających największe metropolie, mniejszych miastach wojewódzkich czy też w miastach powiatowych, w których mieszkania "łapią się" na limit 10 tys. zł za metr. I są to często nieruchomości dwu- czy trzypokojowe. Jest zatem szansa na to, że program zatrzyma mieszkańców niektórych, gwałtownie wyludniających się w ostatnich latach, ośrodków – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.