Dwa lata temu Citi Handlowy zaczął mocną kampanię promocyjną rachunków osobistych direct. Nie dość, że były za darmo, jeśli użytkownik wydał kartą co najmniej 100 zł, a wpływy na rachunek wyniosły 1500 zł, to jeszcze dawały zarobić. Karta do konta pełniła równocześnie funkcję karty miejskiej. Płacąc nią można było dostać zwrot 10 proc. wartości biletu. Bardzo wygodne narzędzie.
Jakiś czas potem Citi podwyższył limit transakcji na karcie do 500 zł oraz podniósł wymagany poziom wpływów do 2000 zł.
Rok temu bank w ogóle zmienił strategię – po raz kolejny w ostatnich latach – i postanowił skoncentrować się na zamożnych klientach. W Polsce zamożni ludzie nie jeżdżą komunikacją miejską. Na ostatniej konferencji prasowej tydzień temu pytałem więc prezesa Citi Handlowy co bank zamierza zrobić z kontem direct, które do nowej strategii nie pasuje. Sławomir Sikora tylko potwierdził, że bank koncentruje się na zamożniejszych klientach.
Dzisiaj Handlowy rozesłał wiadomość, że od 1 sierpnia likwiduje konto direct. Posiadacz tego rachunku może się przesiąść na Citikonto z tym, że jest ono obwarowane znacznie większymi wymogami niż directowe. Rachunek jest za darmo jeśli przelejesz na nie 3500 zł (na koto direct wystarczyło przelać 2000 zł). Jeśli wpływy wyniosą 2000 zł zapłacisz 6 zł, a 12 zł jeśli przelejesz mniej.
Wzrosną też opłaty za używanie karty. Przy koncie direct było to 5 zł. W Citikoncie będzie to 6 zł. 10-procentowa zniżka na bilety zostaje.
Zmiany uderzą też w „złotych” klientów Citka. Od stycznia przyszłego roku konto Citi Gold będzie za darmo, jeśli miesięczne saldo na rachunku wyniesie 200 000 zł oraz gdy miesięczne wpływy osiągnął poziom minimum 12 tys. zł, a saldo na rachunkach wyniesie 50 000 zł.