Mobilny internet przestał być ciekawostką. Do jego zalet przekonują się nawet ci, którzy początkowo byli wobec niego nieufni.
— Obserwujemy ciągły wzrost sprzedaży tego rozwiązania. Najważniejsze jest jednak to, że iPlusa wybiera coraz więcej osób, które jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie były świadome istnienia takiego produktu — informuje Przemysław Bukato, zastępca dyrektora ds. transmisji danych w Polkomtelu.
O coraz większym zaufaniu i zainteresowaniu klientów mówią także przedstawiciele innych operatorów, tak jak Andrzej Ochocki, dyrektor biura usług szerokopasmowych w PTC.
— Szczególnie cieszy nas fakt, że nasi klienci korporacyjni, którzy początkowo zakupili kilkadziesiąt kart Blue Connect, wyposażają w nie coraz większą liczbę swoich pracowników, doceniając zalety, jakie daje bezprzewodowa łączność z siecią — podkreśla Andrzej Ochocki.
Dobrze podane i zrozumiane
Nie bez znaczenia pozostaje tu polityka marketingowa operatorów, którzy intensywnie promują mobilny dostęp do internetu. Co ważne, nie jest to już aktywacja usługi UMTS czy podobnie niewiele mówiących użytkownikowi technologii — furorę zrobiło hasło „nieograniczonego dostępu do internetu”, za stałą miesięczną opłatą. Zdecydowanie lepiej przemawia ono do wyobraźni użytkownika, którego niezbyt interesuje, jak nazywa się technologia, której w danej chwili używa. Dla niego liczy się dostępność oraz cena usługi.
— Myślę, że ceny w najbliższym okresie nie spadną w znaczący sposób, gdyż w Polsce są one już mocno wyśrubowane. Dla przykładu abonament na usługę mobilnego dostępu do internetu w Polsce kosztuje tyle w złotych co podobne rozwiązanie na zachodzie Europy w euro — mówi Jacek Kalinowski, rzecznik Grupy TP.
Ograniczania
Tymczasem parametry dostępności mobilnej pozostają jeszcze do poprawienia. Hasło „nieograniczony” jest bowiem trochę na wyrost, jeśli weźmiemy pod uwagę limity transferu danych oraz osiągane prędkości. Jest jednak coraz lepiej. Orange w Polsce nadal jest liderem, jeśli chodzi o pokrycie EDGE, czyli technologii, która umożliwia spokojną pracę, nawet przy wysyłaniu i ściąganiu większych plików.
— Technologia ta umożliwia korzystanie z szybkiego internetu przez 86 proc. populacji. Na pozostałym obszarze, czyli dla 14 proc. populacji Orange ma zasięg GPRS, który umożliwia korzystanie z wszelakich dobrodziejstw internetu w niektórych przypadkach w lekko ograniczonej formie — tłumaczy Jacek Kalinowski.
Sieć Plus chwali się największym obecnie zasięgiem UMTS, który obejmuje kilkanaście największych aglomeracji. Natomiast przedstawiciele Ery mówią o planach pokrycia do końca roku technologią trzeciej generacji 20 proc. populacji. Nie chodzi tu tylko o UMTS, ale także jego nowocześniejszą i szybszą wersję, znaną pod nazwą HSDPA.
— Blue Connect z HSDPA zamierzamy wprowadzić komercyjnie jesienią bieżącego roku, od razu na wszystkich obszarach, gdzie dzisiaj działa lub w najbliższym czasie zostanie uruchomiony UMTS. HSDPA zapewnia prędkości przesyłu danych do 1,8 Mb/s, a więc porównywalną z DSL — wyjaśnia Andrzej Ochocki.
Nowe rozwiązania
Operatorzy komórkowi coraz wyraźniej konkurują na rynku dostawców internetu i coraz bardziej oddzielają te usługi od standardowego abonamentu. Pojawiają się też nowe rozwiązania, które mają zaspokoić potrzeby dodatkowych grup odbiorców. Ciekawą ofertę zaprezentowała ostatnio sieć Plus GSM. Przedpłacona usługa iPlus simdata trafia w potrzeby użytkowników, którzy nie chcą podpisywać dwuletniej umowy i płacić abonamentu, a także obcokrajowców, którzy mogą zaoszczędzić na opłatach roamingowych. Kolejna grupa to użytkownicy biznesowi, którzy korzystają z oferty iPlus simdata w zastosowaniach telemetrycznych transmitujących małe pakiety danych.
— Usługa iPlus booster ma z kolei rzeszę użytkowników, którzy z reguły są zlokalizowani poza wielkimi aglomeracjami miejskimi, gdzie nie ma możliwości technicznych do realizacji dostępu szerokopasmowego drogą tradycyjną. Uzyskują ją więc drogą satelitarną — tłumaczy Przemysław Bukato.
I choć z racji konieczności instalacji anteny satelitarnej trudno mówić tu o mobilnym dostępie do sieci, jest to na pewno dobry przykład tego, jak operatorzy komórkowi mogą konkurować z tradycyjnymi dostawcami internetu także w miejscach, gdzie wciąż odległe są plany pokrycia siecią trzeciej generacji.
Swego czasu głośno było o hot spotach, których sieci tworzyli wszyscy operatorzy. Miały one zrewolucjonizować bezprzewodowy dostęp do internetu. Dziś dalej systematycznie sa one rozwijane, jednak nikt nie traktuje ich jako przyszłościowego źródła dochodów. To raczej dodatkowy benefit wyróżniający ofertę.