Komputery będą drożeć

Tomasz Krzyżanowski
opublikowano: 1999-10-26 00:00

Komputery będą drożeć

Kataklizm na Tajwanie w pierwszej kolejności uderzy w małych producentów

Polskie firmy nie obawiają się ewentualnych konsekwencji załamania się dostaw tajwańskich podzespołów. Przekonują, że zgromadziły wystarczające zapasy i raczej nie podniosą cen. W gorszej sytuacji mogą być mniejsi producenci.

Paradoksalnie, polscy liderzy rynku mogą, co prawda nie wiadomo na jak długo, skorzystać na tajwańskim trzęsieniu ziemi. Większość z nich zdołała podobno zabezpieczyć swoje interesy długoterminowymi umowami z dostawcami części. Nie obawiają się więc ewentualnych podwyżek cen ani zakłóceń w dostawach, bo zgromadzili wystarczające zapasy.

Chwilowe problemy

— Mimo trzęsienia ziemi, właśnie we wrześniu zanotowaliśmy bardzo dobre wyniki sprzedaży. Na szczęście mamy duże zapasy — wyjaśnia Błażej Miernikiewicz, szef działu marketingu JTT.

Przyznaje on jednak, że firma miała pewne problemy z utrzymaniem ciągłości produkcji. Mimo to nie zamierza zrezygnować z przeprowadzenia przedświątecznej promocji swoich produktów.

Z kolei przedstawiciele innego producenta, warszawskiej firmy NTT, są ostrożni w prognozach.

— Chwilową słabość Tajwańczyków będą się starali wykorzystać inni dalekowschodni producenci — mówi Jacek Kozubowski, wiceprezes warszawskiej NTT.

Jego zdaniem, ceny jednak mogą wzrosnąć i to już w połowie listopada, bo skończą się zapasy tajwańskich części, magazynowanych poza wyspą.

— W uprzywilejowanej sytuacji znajdą się wówczas wielcy hurtownicy części, bo będą mogli windować ceny — podkreśla.

Przedstawiciel JTT też uznał wzrost cen za prawdopodobny.

Największy polski producent pecetów, czyli nowosądecki Optimus, nie zamierza wycofać się z już zaplanowanych promocji. Jednak w przyszłym roku może być, podobnie jak cała branża, zmuszony do podniesienia cen, m.in. ze względu na znaczący wzrost kosztów zakupu pamięci.

Wygra silniejszy

Zdaniem analityków rynku komputerowego, producenci mogą mieć jednak trudności w podnoszeniu cen komputerów.

— Odbiorcy polskiemu, kilkakrotnie biedniejszemu niż niemiecki, trudno będzie wytłumaczyć, że musi drożej zapłacić za komputer, bo na Tajwanie było trzęsienie ziemi — twierdzi inny rozmówca.

Podkreśla on również, że tegoroczna katastrofa nie powinna jeszcze wpłynąć na wyniki polskich producentów. Sytuacja w przyszłym roku będzie w dużej mierze zależała od tego, jak szybko Tajwańczykom uda się przywrócić poprzedni poziom produkcji bądź też — kto zajmie ich miejsce i jakie postawi warunki. W przypadku Polski ocenę sytuacji dodatkowo komplikuje fakt, że niewiadome jest pochodzenie znacznej liczby importowanych części do montażu sprzętu.

Kusząca okazja

Najwięcej mogą na tym ucierpieć mali producenci, którzy odbierali potentatom znaczną część (około 50 proc.) rynku. Wynika to z faktu, że mali wytwórcy często korzystali z części nie wykorzystywanych przez wielkich producentów. Po katastrofie na Tajwanie to źródło może wyschnąć. Nie oznacza to jednak, że miejsce niewielkich montowni zajmą u nas najwięksi krajowi wytwórcy komputerów. Możliwe jest, że powstałą lukę wykorzystają zachodnie firmy.