Ministrowie Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Karpiński oraz pełnomocnik rządu ds. górnictwa Wojciech Kowalczyk potwierdzili wczoraj zdeterminowanie strony rządowej do błyskawicznego wprowadzenia planu ratunkowego dla przeważającej części Kompanii Węglowej.

Właściwie nie musieli tego robić, skoro zgodnie z politycznym rozkazem premier Ewy Kopacz nowelizacja ustawy postępuje w anormalnym trybie. Argumenty za nieuchronnością finansową restrukturyzacji zbiera poniższy głos reprezentanta organizacji pracodawców.
Filozofia rządowego programu jest jednak brutalna — sprowadza się do strącenia z sań kilku tysięcy górników, aby kilkadziesiąt tysięcy innych mogło pojechać dalej. Plan naprawczy nic nie wspomina jednak, jak długo KW jeszcze pociągnie po amputacji pięciu kopalni i kiedy sytuacja koncernu się powtórzy.
Tryb rozegrania przez rząd problemu KW potwierdza, że dialog społeczny w Polsce rzeczywiście leży na ulicy.
Zwiastunem było zerwanie półtora roku temu przez związkowców prac Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych, uznanej przez nich za twór czysto fasadowy i nieskuteczny.
Zdumiewa jednak, że premier Ewa Kopacz rozpoczęła niezwykle trudną operację z całkowitego zaskoczenia, w atmosferze studniówkowej samochwalby 7 stycznia. Kilka godzin przed owymi obchodami ministrowi Bartoszowi Arłukowiczowi udało się zdusić konflikt z lekarzami. Wobec nabrzmiewającej obecnie eksplozji związkowej, którą wywołała sama premier w exposé bis, noworoczna zapaść systemu ochrony zdrowia wydaje się pikusiem.