Konkurencja pozorowana

PROF. DR HAB. INŻ. PIOTR KACEJKO kierownik Katedry Sieci Elektrycznych i Zabezpieczeń, rektor Politechniki Lubelskiej
opublikowano: 2013-11-15 00:00

KOMENTARZ

W zaprezentowanym przez MG materiale „Schemat zoptymalizowanych mechanizmów wsparcia…” najczęściej powtarzanym słowem jest właśnie optymalizacja. Jako naukowca interesuje mnie, jaką funkcję celu wybrano w procesie podlegającym optymalizacji. W tym przypadku jest ona następująca „koszty osiągnięcia poziomu 19 proc. energii z OZE ponoszone przez odbiorców”. Tym samym sankcjonowany jest pogląd wielu grup społecznych i zawodowych, że OZE to zło konieczne narzucone przez Unię i niemiły obowiązek wykonywany z uwagi na grożące kary. Liczba osób wyznających ten pogląd poszerza się, a klasa polityczna mniej lub bardziej milcząco go wspiera.

Dziwię się, że mnie, jako konsumentowi energii elektrycznej, nikt nigdy nie zadał pytania: o ile drożej możesz (lub chcesz) zapłacić za 1 kWh obciążoną zieloną subwencją? Wtedy mógłbym się zastanowić, czy 5000 MWh wyprodukowane przez typowy wiatrak w ciągu roku warte jest dopłaty, która spowoduje, że jeden pociąg z węglem (2500 t) nie zostanie przepuszczony przez kominy elektrowni, ze wszystkimi konsekwencjami klimatycznymi, środowiskowymi i ekonomicznymi. Chyba jednak zadecydowano, że mnie na dopłatę nie stać i pytać nie warto.

Mam także wrażenie, że zarówno przedstawione propozycje „optymalizacji” systemu wsparcia, jak i uregulowania prosumenckie w PE, mogłyby być zaproponowane w krajach, w których moc instalacji OZE osiągnęła niebezpiecznie wysoki (z punktu widzenia możliwości bilansowych i wysokości subwencji) poziom — tymczasem w Polsce tylko moc zainstalowana w energetyce wiatrowej (3000 MW) może być uznana za względnie znaczącą (choć możliwą do absorpcji przez system). Moc małych elektrowni wodnych nie ulega zmianom od lat, a moc instalacji fotowoltaicznych i biogazowni jest wciąż wprost śladowa. Czy możliwe jest określenie technicznych barier dla mocy tych urządzeń — z pewnością tak, ale obiektywizm metod inżynierskich bardzo łatwo naruszyć „opakowanymi naukowo” tendencyjnymi założeniami — dotyczy to obydwu stron, zarówno inwestorów, jak i operatorów systemu.

Nowość w propozycjach MG to system aukcyjny zakupu energii z OZE. W proponowanej formie jest on trudny do akceptacji — obciąża inwestora wieloletnim ryzykiem i skazuje na 15 lat niezmiennej ceny. Dodatkowo projektodawca chce wprowadzić rozwiązania, które tylko pozornie umożliwią konkurencję między technologiami OZE. W dokumencie „Schemat zoptymalizowanych mechanizmów wsparcia…” ministerstwo rozważało wprowadzenie tzw. kryterium stabilności, które istotnie i na podstawie subiektywnych ocen zniekształciłoby konkurencję pomiędzy technologiami. Ostatecznie w projekcie ustawy opublikowanym 13 listopada 2013 r. znalazł się zapis ograniczający udział w aukcjach technologii OZE, które produkują mniej niż 3500 MWh rocznie. To również budzi wiele wątpliwości. Z drugiej strony system aukcyjny prowadzony osobno dla mocy z różnych technologii mógłby być skutecznym narzędziem realizacji przez państwo polityki budowy miksu energetycznego. I właśnie ten problem — uaktualnionej wizji struktury polskiego SEE w perspektywie 20-30 lat — powinien być bazą wyjściową do konstruowania nowych i naprawiania istniejących systemów wsparcia dla OZE.