Podczas zakończonych już konsultacji publicznych uwagi do projektu ustawy o fundacji rodzinnej zgłosiło ponad 440 podmiotów. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT), główny autor tego aktu, zapowiada, że w tym miesiącu powinno zakończyć analizę zgłoszonych, także przez inne resorty, opinii i ewentualnych możliwych zmian do projektu. Według założeń ma on trafić do parlamentu w drugiej połowie roku, aby ustawa weszła w życie na początku 2022 r.
Fundacja rodzinna ma przede wszystkim umożliwić przeprowadzenie skutecznej wielopokoleniowej sukcesji w firmach rodzinnych. Tego typu podmioty działają m.in. w Austrii, Niemczech, Szwajcarii, Lichtensteinie. Jak już wielokrotnie pisaliśmy w „PB”, zasadą jest – i tak ma być także w Polsce – że fundator przekazuje majątek do fundacji rodzinnej, która tym samym staje się jego następcą prawnym. Jej zadaniem jest chronić otrzymane mienie, a zarazem spełniać określone świadczenia na rzecz jej beneficjentów, najczęściej najbliższych członków rodziny – np. finansować czyjeś utrzymanie, kształcenie czy leczenie, ale też przekazywać datki na cele charytatywne.

Wątpliwy zakaz
Takie szczegóły, zapisane w statucie, będą wyznaczane przede wszystkim według woli fundatora, także co do zarządzania przekazanym majątkiem i jego pomnażania pasywnego. Fundacja nie będzie bowiem prowadzić działalności gospodarczej, co podniesiono, nie bez krytycznych uwag, w wielu ze zgłoszonych opinii, podobnie jak np. zasady wypłaty zachowku związanego z prawami spadkowymi najbliższych członków rodziny.
Marek Niedużak, wiceminister rozwoju, tłumaczy, że w większości państw Unii Europejskiej fundacje nie mogą prowadzić działalności gospodarczej, bo to oznacza zaciąganie zobowiązań i ponoszenie ryzyka.
– Fundacja ma być bezpiecznym portem dla majątku rodzinnego, który został na nią przeniesiony, a długoterminowo ma służyć akumulacji rodzinnego kapitału – wyjaśnia wiceminister.
W ocenie stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych (IFR) projektowana regulacja idzie za daleko, jakby prawodawca nie ufał, że przedsiębiorcy mogą mieć świadomość ryzyka biznesowego, rodzinnego czy życiowego. Zdaniem IFR projektowany zakaz jest nadmierną interwencją ustawodawczą, gdyż art. 20 oraz art. 22 Konstytucji RP zapewnia szeroko rozumianą swobodę i wolność gospodarczą. To fundator oraz jego rodzina powinni podejmować decyzję w tej sprawie. Rezygnacja z prowadzenia działalności miałaby wynikać z autonomicznej oceny ryzyka przez właścicieli firm, uwzględniającej strukturę wnoszonego majątku, jak też skład, wzajemne relacje i kompetencje członków rodziny. Według IFR należy dążyć do tego, aby fundacje powstawały jak najwcześniej, gdy ich założyciele są aktywni biznesowo. Wielu takim osobom trudno będzie pogodzić się z ograniczaniem ich działania.
– Zapewne w sposób ewolucyjny kolejne pokolenia samoistnie zechcą ograniczać ryzyko, jeżeli jemu nie podołają. Wtedy fundacje same będą wycofywać się z prowadzenia działalności gospodarczej – prognozuje w podsumowaniu uwag stowarzyszenia do projektu Dawid Rejmer, wiceprezes IFR.
W reakcji na te uwagi resort rozwoju wydaje się być skłonny wprowadzić pewne zmiany. Marek Niedużak przyznaje np. że istnieje rozdźwięk między definicjami działalności gospodarczej na potrzeby różnych obszarów prawa a działaniem bezpiecznym, polegającym z reguły na pasywnym inwestowaniu, np. w papiery wartościowe.
– Rozważamy poluzowanie zaproponowanego ograniczenia – zapowiada wiceminister.
Ryzyko zachowku
Wygląda na to, że MRPiT wprowadzi też zmiany w rozwiązaniach dotyczących zasad dziedziczenia, w tym wypłaty wspomnianego zachowku, przysługującego osobom z grona ustawowych spadkobierców nieuwzględnionych w testamencie. W ocenie Katarzyny Karpiuk, radcy prawnego z Kancelarii Ożóg Tomczykowski, te kwestie będą jednym z głównych czynników przesądzających o atrakcyjności polskiej fundacji rodzinnej. Budzą bowiem wiele kontrowersji i emocji wśród przedsiębiorców.
– Ustanowienie fundacji, a następnie wniesienie do niej firmy, wyeliminuje ryzyko podziału spółki pomiędzy spadkobierców, co może prowadzić do ewentualnych konfliktów bądź do zbycia udziałów przez jednego z nich albo kilku inwestorom spoza rodziny. Jednak projekt nie wyklucza możliwości wystąpienia roszczeń o zachowek, do którego uprawnieni są ci spośród spadkobierców ustawowych, którzy będą czuli się pokrzywdzeni, gdy na skutek testamentu bądź rozporządzeń w formie darowizn dostaną mniejszy udział w majątku niż przyznaje im ustawa. Nietrudno sobie wyobrazić, że po wniesieniu przez fundatora przeważającej części majątku do fundacji może dojść do takiego pokrzywdzenia – wyjaśnia Katarzyna Karpiuk.
Według proponowanych przepisów majątek wniesiony do fundacji będzie zaliczany do masy spadkowej, tak jak darowizny na rzecz spadkobierców fundatora i osób uprawnionych do zachowku. Projekt nie wyznacza przy tym jakiegokolwiek ograniczenia czasowego, jak w przypadku darowizny dla osoby trzeciej, która wejdzie do masy spadkowej tylko w okresie 10 lat od jej dokonania. Jeżeli spadkodawca umrze np. po 11 latach, jej wartość nie będzie zaliczana do spadku i nie będzie miała wpływu na wysokość ewentualnych roszczeń o zachowek.
– W większości zagranicznych fundacji istnieją znaczne ograniczenia w dziedziczeniu majątku wniesionego do fundacji. Proponuję, aby w Polsce czas na zaliczenie go do spadku wyznaczono na dwa czy trzy lata, w okresie od dnia wniesienia do fundacji do śmierci jej założyciela. Utrzymanie pewnego, aczkolwiek krótkiego okresu zabezpieczy także spadkobierców przed pochopnymi decyzjami dokonywanymi na łożu śmierci i ewentualnym działaniem zmierzającym do celowego pokrzywdzenia spadkobierców – mówi radca.
Jej zdaniem taka regulacja zachęci do odpowiednio wczesnego rozpoczęcia planowania sukcesji z wykorzystaniem fundacji rodzinnej.
– Szukamy złotego środka między prawem do zabezpieczenia integralności biznesu i zapewnienia niezbędnych zasobów finansowych osobom z grona najbliższych członków rodziny spadkodawcy. Usłyszeliśmy argumenty za wprowadzeniem ograniczenia czasowego w uwzględnianiu darowizn dla fundacji rodzinnej i nie wykluczamy uwzględnienia tego postulatu – zapowiada Marek Niedużak.
Miarkowanie świadczenia
Zgodnie z projektem zachowku będzie można się zrzec, odroczyć jego płatność oraz rozłożyć na raty, na okres maksymalnie pięciu lat (w wyjątkowych okolicznościach, za zgodą sądu, na okres dłuższy), a nawet obniżyć jego wysokość w przypadku uwzględniania przedsiębiorstwa przy obliczeniu zachowku. Katarzyna Karpiuk uważa, że to rozwiązanie częściowo zniweluje dolegliwości związane z wypłatą zachowku. Niemniej przy znacznej wartości firmy rodzinnej nawet te zasady, uwzględniając pieniężny charakter świadczenia zachowkowego, mogą stanowić realne zagrożenie dla płynności finansowej fundacji, a w skrajnych przypadkach doprowadzić do konieczności spieniężenia części jej aktywów. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że będzie ona dysponowała tak znacznymi wolnymi zasobami pieniężnymi.
– Oznaczałoby to, że fundacja rodzinna, zobowiązana do wypłaty zachowku, nie byłaby w stanie zrealizować swojego nadrzędnego celu, czyli zagwarantowania bezpieczeństwa i jedności wniesionego do niej majątku firmy rodzinnej. Ponadto wypłata zachowku mogłaby doprowadzić do pokrzywdzenia pozostałych beneficjentów, spoza grupy uprawnionej do zachowku – ocenia radca.