Krach na zielono

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-02-01 00:00

Branża OZE alarmuje, że załamanie ceny zielonych certyfikatów zaowocuje bankructwami. Wini za to resort gospodarki.

Przedsiębiorcy z sektora odnawialnych źródeł energii stracili cierpliwość. Albo przestraszyli się nadchodzącej katastrofy. Rozdrobniona branża, reprezentowana przez prawie 20 organizacji branżowych (o charakterze regionalnym lub sektorowym: wiatrowym, biogazowym, wodnym etc.) przemówiła nagle jednym głosem, a raczej krzykiem. Boli ją krach na rynku zielonych certyfikatów. „Narastające od kilku miesięcy zagrożenie bankructwem weszło w fazę krytyczną!” — alarmują we wspólnym oświadczeniu. Chodzi o załamanie ceny zielonych certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia energiielektrycznej produkowanej przez instalacje wykorzystujące odnawialne źródła. W ciągu dwunastu miesięcy wartość certyfikatów spadła o jedną trzecią, co uderzyło w przychody firm z sektora odnawialnych źródeł (sprzedaż certyfikatów to połowa ich przychodów) i w ich możliwości inwestycyjne (banki zamroziły kredyty do czasu ustabilizowania się cen certyfikatów). Winny? „Resort gospodarki uchyla się od sprawowania efektywnego nadzoru nad rynkiem zielonych certyfikatów. Nie zareagował na bardzo szybki rozwój współspalania biomasy z węglem kamiennym i brunatnym, przez co dopuścił do tego, że dziś blisko połowa energii zaliczanej do odnawialnej pochodzi z tych szkodliwych ekonomicznie i ekologicznie procesów. Nie zredukował też wsparcia dla dużej energetyki wodnej, gdzie koszty inwestycji ponoszono 40-50 lat temu” — punktują przedstawiciele branży OZE. Resort gospodarki odpowiada, że problem zielonych certyfikatów ureguluje ustawa, nad którą trwają prace, ale sektora OZE to nie przekonuje. „W Sejmie nie znalazła się jakakolwiek propozycja mechanizmu zapobiegania nadpodaży świadectw pochodzenia” — twierdzą przedsiębiorcy.