KRAJOWE PROMY MOGĄ ZATONĄĆ

Cezary Pytlos
opublikowano: 1999-09-24 00:00

KRAJOWE PROMY MOGĄ ZATONĄĆ

Zagraniczni operatorzy chcą odrobić straty kosztem naszych przewoźników

W GRUPIE SIŁA: Paweł Porzycki, prezes Unity Line, uważa, że w przypadku wejścia zagranicznych potentatów na polskie połączenia, jedyną szansą dla krajowych przewoźników będzie połączenie sił. fot. GK

Szefowie Unity Line twierdzą, że już jesienią zagraniczni przewoźnicy promowi zdecydują o rozpoczęciu rejsów do Polski. Jeśli te przypuszczenia się potwierdzą, krajowym przewoźnikom grozi wypadnięcie z rynku.

Obaw zarządu Unity Line nie podziela konkurencja szczecińskiej spółki — PŻB i szwedzka Stena Line. Rosnące przewozy promowe na liniach z i do Polski mogą być jednak dla zagranicznych operatorów łakomym kąskiem.

Wyścig po pasażerów

Latem najwięcej osób i pojazdów popłynęło statkami PŻB, do niedawna jedynego przewoźnika na rynku, ale największy wzrost przewozów pasażerskich i samochodowych zanotowała Unity Line ze Szczecina, należąca do Euroafriki i Polskiej Żeglugi Morskiej.

— Już prawie wykonaliśmy zakładany na ten rok budżet finansowy — twierdzi Paweł Porzycki z Unity Line.

Także przedstawiciele Stena Line są zadowoleni z tegorocznych wyników. Stena Line była od Unity nieznacznie lepsza w przewozach ciężarówek i autobusów.

— Przygotowania do sezonu zakłóciły rozmowy o przekazaniu naszych promów Unity Line — ocenia Piotr Wiktorowski, wiceprezes PŻB.

Początkowo pod zarząd operacyjny Unity Line miały trafić wszystkie promy, później mówiło się już tylko o jednym. Ostatecznie żaden prom nie zmienił dotychczas zarządcy. O przyszłości krajowych przewoźników promowych zdecyduje jesień.

— W tym okresie zagraniczni przewoźnicy operujący na liniach niemiecko-duńskich wreszcie oszacują straty wynikające ze zniesienia sklepów wolnocłowych na połączeniach wewnątrz UE i zdecydują o wejściu na polski rynek — prognozuje Paweł Porzycki.

Bez dogrywki

Barierą dla zachodnich linii mogą być jednak: coraz bliższa perspektywa wejścia Polski do UE oraz nasz stosunkowo niewielki rynek przewozowy. Połączenia z Polską to zaledwie 1 proc. wszystkich przewozów na Bałtyku — około 600 tys. pasażerów rocznie. Tymczasem jeden duży przewoźnik zagraniczny zaledwie na jednej linii duńsko-niemieckiej przewozi rocznie 1 mln pasażerów.

W takich warunkach wynik wejścia na nasz rynek zachodnich potentatów promowych byłby łatwy do przewidzenia. Krajowi przewoźnicy szybko wypadliby z gry.

Czas na nowe promy

Obaw prezesa Unity Line nie podzielają jednak PŻB ani Stena Line Polska.

— Obecnie wprowadzenie czarterowanego promu nie gwarantuje uzyskania wyniku zerowego z działalności nawet po dwóch latach eksploatacji. Dlatego na razie nie planujemy wprowadzenia nowej jednostki — mówi Ryszard Bogdan ze Stena Line Polska.

Jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego zapadnie decyzja o wprowadzeniu nowego promu do PŻB. Będzie to albo nowa, albo wyczarterowana jednostka, która zastąpi bardzo już wysłużony Rogalin (planowana jest również wymiana Nieborowa). Przewoźnik sfinansuje nowe inwestycje z zapowiadanego podwyższenia kapitału akcyjnego (ze 103 mln zł nawet do 253 mln zł).

Promem do Norwegii

Wiadomo również, że PŻB zamierza uruchomić nowe połączenie — do Norwegii. Obecnie prowadzone są wstępne rozmowy w tej sprawie, ale przedstawiciele firmy nie ujawniają bliższych szczegółów.

Stena Line uważa jednak, że takie przedsięwzięcie jest w tej chwili zbyt ryzykowne.

— Uruchomienie takiej linnii byłoby dla nas zbyt kosztowne i nawet w dłuższym okresie nieopłacalne — komentuje Ryszard Bogdan, dyrektor zarządzający Stena Line Polska.