Kraśnik: do prywatyzacji

Tomasz Krzyżanowski
opublikowano: 1999-08-11 00:00

Kraśnik: do prywatyzacji

Z czterech polskich fabryk łożysk w rękach państwa pozostała już tylko jedna, ale za to największa. Zakład w Kraśniku ma zostać sprywatyzowany do końca roku. Możliwe, że firmę przejmie japońskie Kojo lub francuski SNR.

Problemy z prywatyzacją Kraśnika spowodowane są m.in. tym, że w fabryce produkuje się łożyska na potrzeby wojska. Kraśnik ma przez to status zakładu o znaczeniu strategicznym, co poważnie komplikuje wszelkie procedury prywatyzacyjne.

Prywatyzację ma więc także ułatwić wydzielenie produkcji wojskowej ze struktury zakładu. Część fabryki w Kraśniku produkująca na potrzeby armii pozostałaby w rękach państwa. Znalazłoby w niej zatrudnienie około 10 proc. z liczącej 4050 osób załogi. Reszta zakładu zostałaby sprzedana inwestorowi strategicznemu.

Zły czas na sprzedaż

Ale prowadzenie produkcji zmilitaryzowanej to nie jedyny kłopot Kraśnika. Przygotowania do prywatyzacji trafiły na okres stagnacji w niemal całym przemyśle łożyskochłonnym.

— Pocieszamy się, że to już jest to dno, od którego można się tylko odbić do góry — mówi Ryszard Mozgawa, dyrektor ds. handlowych w Kraśniku.

Szczęściem w nieszczęściu jest to, że spośród odbiorców łożysk stosunkowo najmniejsza zadyszka dotknęła przemysł samochodowy (w Kraśniku blisko 35 proc. produkcji stanowią właśnie łożyska samochodowe). Zdaniem dyrektora Mozgawy, nie należy się jednak spodziewać dalszego wzrostu udziału łożysk samochodowych w całej produkcji. Z polskimi producentami chętnie współpracuje włoski Fiat, natomiast źle układa się współpraca z innym potentatem na rynku samochodowym — koreańskim koncernem Daewoo.

Jeżeli zła sytuacja w przemyśle będzie się utrzymywać, Kraśnikowi może być trudno znaleźć dużego inwestora z branży. W takim przypadku najważniejsi gracze będą myśleć raczej o utrzymaniu stanu posiadania niż o kolejnych inwestycjach.

Najwięksi już tu są

W ostatnich latach na polskim rynku pojawili się wszyscy najważniejsi gracze z branży łożyskowej. I tak fabrykę w Sosnowcu kupił amerykański Timken, w Kielcach zainwestował japoński koncern NSK, a w fabryce w Poznaniu amerykański SKF. Trudno przypuszczać, by któryś z tych koncernów zdecydował się na kolejny zakup w Polsce.

Nie oznacza to jednak, że Kraśnik zostanie bez inwestora. W grę wchodzi m.in. japońskie Kojo, które kupiło wcześniej fabrykę w Rumunii, lub francuski SNR należący do koncernu Renault. Francuzi mają równie szeroką co Kraśnik ofertę produkcyjną.