Krew jest potrzebna bez względu na pogodę

Robert Rybarczyk
opublikowano: 2023-11-03 14:45

Co to jest Profesor Plaża? Przy jakiej temperaturze zamarzają kanapki? Dlaczego najgorszym wyborem na plażę są buty z membraną wodoszczelną? Tego można się dowiedzieć, biorąc udział w akcji społecznej Ultrakrew. To przejście wybrzeża bałtyckiego, by promować krwiodawstwo. Ósma zimowa edycja odbędzie się w styczniu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pisarz Piotr Paziński od lat w wolnym czasie włóczy się po wybrzeżu Bałtyku. Nie w ramach jakiejś akcji społecznej. Ot tak, po prostu. „Od Świnoujścia do Helu jest 330 km wybrzeża. Lepiej iść z zachodu na wschód, droga przyjemniej się układa, słońce dłużej grzeje w plecy, ucieka za ciebie, musisz odwrócić się, żeby je złapać, nim zatonie w siniejących falach” – relacjonował na dwutygodnik.com.

A w „Tygodniku Powszechnym” radził: „I najważniejsze, ciepła czapka, nawet w czerwcu. Krótkie spodnie i T-shirt wystarczą, pod warunkiem, że masz zakryte uszy. Nikt nie wytrzyma godziny północno-zachodniego wiatru, wiejącego prosto w lewe ucho. Gdy wędrujesz przez góry, wiatr się zmienia, nad morzem jest jednostajny. To też trzeba brać pod uwagę, zwłaszcza że idziesz przez wiele kilometrów w tym samym kierunku”.

– Nie korzystamy podczas pokonywania trasy z butów z membraną. Są cudowne, chronią przed wodą, ale na plaży odradzam. Swoją funkcję pełnią do pierwszego zalania. Wtedy woda już tam zostanie. Nie odparuje, a stopę zamieni w bolesny kalafior z odparzeniami. Zimą skutecznie wychłodzi. Jeżeli z mrozu wejdziesz do ciepłego, a później wyjdziesz ponownie na mróz, to jest wysokie prawdopodobieństwo, że wilgoć, która się rozmroziła, przeszła do wnętrza buta i zacznie stopy wychładzać – zdradza swoje patenty na pokonywanie wybrzeża Bałtyku ultramaratończyk Jacek Bastian, prezes Stowarzyszenia Ultrakrew i pomysłodawca akcji oddawania krwi.

Start od zachodu do wschodu Polski

Maratończycy ruszą 8 stycznia 2024 r. ze Świnoujścia. Planują zakończenie 15 stycznia w Piaskach – to około 550 km wzdłuż linii brzegowej. I nieskromnie mówią, że „dystans nie jest największym wyzwaniem. Przynajmniej na nas nie robi już wrażenia”. Co robi? Pogoda.

– Być może zabrzmi to niewiarygodnie, ale bez względu na to, czy temperatura jest dodatnia czy ujemna, jest równie trudno. Gdy jest na plusie, to rozmięka plaża. Od kilku lat Ultrakrew organizuje Powitanie lata na Mierzei Wiślanej. Dystans 100 km na trasie Mikoszewo–Piaski (granica państwa) – Mikoszewo. Ekstremalny wysiłek ze względu na kopny piach i upały. Co roku jedna z najtrudniejszych dla mnie tras. Jestem wykończony, stopy zmaltretowane od piachu i zaparzeń. Była edycja Powitania lata, kiedy na Mierzei nastąpiła awaria wodociągów. Mieliśmy tyle wody co na sobie, sklepy pozamykane. Jednocześnie przez Mierzeję przetaczała się ekstremalna burza, a później upał. Było ciekawie, od wychłodzenia do totalnego zagotowania ciała – wspomina szef stowarzyszenia.

Dlaczego akcja odbywa się zimą?

Biorący udział w marszu odpowiadają: „bo wtedy jest najtrudniej. Nie może być łatwo. Chcemy w ten sposób pokazywać, że krew jest potrzebna bez względu na pogodę. Dlatego bez względu na to, co spotyka nas na plaży, idziemy do granicy z Rosją”.

– Bałtyk zimą jest zmienny. Pogoda może się zmienić w ciągu kwadransa. Gdy temperatura jest ujemna, to powstają pola lodowe na plaży. Połączone z minimalnym śniegiem sprawiają, że trasa wygląda jak przejście przez pole minowe. Pamiętam edycję, kiedy w drugim dniu na najdłuższym odcinku mieliśmy dziesiątki upadków. Po pewnym czasie byliśmy w stanie odróżniać, gdzie jest lód ukryty pod śniegiem. Biel miała troszeczkę inny odcień – mówi Jacek Bastian.

Plaża nie wybacza błędów

Zimowa akcja wymaga przede wszystkim odpowiedniego ubioru.

– Podczas pierwszej edycji przyszło nam iść nocą, w największym sztormie od 25 lat. Śnieżyce, temperatura odczuwalna -29 stopni. Było tak zimno i wilgotno, że kanapki w plecakach zamarzły. Wyzwaniem było odmrażanie kęsów i połknięcie. Plaża nie wybacza błędów. Podczas deszczu nawet warstwy zewnętrzne nie uratują przed wychłodzeniem. Rękawiczki z membranami przemoczą się tak samo, jakby były w praniu. Dlatego na trasie mamy dwie pary rękawic. Siła wiatru potrafi zerwać rękawicę z dłoni. Miałem tak dwa razy. Profesor Plaża, tak nazywamy plażę. To on nas co roku egzaminuje, a my jesteśmy skromnymi studentami – śmieje się ultramaratończyk.

Zima wynika też z historii Ultrakrwi i zakładu Jacka Bastiana z samym sobą, gdy osoba z jego rodziny walczyła o życie. Że jeśli przeżyje, to przejdzie wybrzeżem Bałtyku właśnie zimą. Wtedy, by ta jedna osoba mogła przeżyć, 171 osób musiało oddać krew.

W akcji stowarzyszenia startuje ekipa ultramaratończyków, grupa przyjaciół wspierająca Jacka Bastiana. Bieg ma formułę otwartą. W wybranych miejscach będzie można dołączyć do biegaczy. Cały zespół Ultrakrwi liczy 16 osób. Dzieli się na tych, którzy pokonują 550 km w edycjach zimowych, i na zespół wsparcia. Ten musi być w każdej chwili gotowy na wyjazd ratunkowy w razie jakiejkolwiek kontuzji lub opadnięcia z sił i przygotowanie wyżywienia. Ogarnia też zbiórki krwi na trasie.

– Zespół sportowy ma proste zadanie. Na całej drodze zimowej Ultrakrwi, z wyjątkiem odcinka Hel–Władysławowo, musi mieć wodę po lewej stronie. Tylko tyle. A wsparcie to prawdziwi bohaterowie. Bez nich nie byłoby akcji – mówi szef stowarzyszenia.

Zgrana ekipa

Poznali się przy okazji aktywności sportowej, zawodów biegowych. Takich jak np. ultramaraton Tor Des Geants, o którym Jacek Bastian pisał na bieganie.pl: „Ultramaraton Tor Des Geants (330 km/24 000 m przewyższeń). Pierwszą rzeczą, jaką mi dał, to wolność. Drugą, silne poczucie autentyczności. Bo ultramaraton to ekstremalne doświadczenie. Tu jest wszystko. Żadnej emocji nie stępisz. Żadnej myśli nie zagłuszysz. Nie walczysz na siłę, bo wróci ze zdwojonym efektem. Potrzebujesz robić swoje, pomimo tego, co czujesz i myślisz. Czasem pomimo tego, co czują nogi i żołądek. Byłem z ludźmi z całego świata, których łączyła wspólna pasja oraz szacunek do gór i do siebie. Szacunek okazywany sobie przez ultramaratończyków oraz ich otwartość sprawiła, że poczułem się u siebie”.

– Nie jestem pewien, czy potrafię oddać słowami istotę szacunku, którego tam doświadczyłem. Tor Des Geants to przygoda mojego życia – mówi założyciel Ultrakrwi.

Czy są kryzysy na plaży? Mnóstwo.

– Największym jest senność. I pojawiające się jak inflacja pęcherze. Woda i piach to zabójcza mieszanka dla stopy. Piach zawsze dostanie się do wewnątrz buta, masakruje stopy. Zrobi to wolniej lub szybciej, ale zawsze. To masz jak w banku. Na trasie nie jesteśmy mistrzami tempa. Mocno pilnujemy, by nie było za szybkie. Plaża jest jak pieniądze pożyczone u lichwiarza – zawsze upomni się o swoje. Szybkie tempo, jego rwanie to wręcz zaproszenie do opadania z sił – mówi ultramaratończyk.

Promocja krwiodawstwa

W trakcie dotychczasowych siedmiu edycji zebrali ponad 7100 litrów krwi. Dało to szansę na uratowanie życie 51 tys. osób. We wszystkich edycjach zimowych i letnich (1100 km wzdłuż Wisły w roku 2022 i Tor des GSB, czyli 502 km Głównym Szlakiem Beskidzkim) pokonali ponad 5600 km.

Bohaterem jest krew. A sport narzędziem do promocji krwiodawstwa. Od 1 grudnia 2023 do 31 stycznia 2024 r. będzie trwała zbiórka krwi i jej składników, do której każdy może dołączyć. Wystarczy zgłosić się w dowolnej stacji krwiodawstwa lub akcji mobilnej w kraju i podczas rejestracji podać, że donacja jest na hasło Ultrakrew. To zgłoszenie jest rejestrowane w systemie informatycznym centrum krwiodawstwa. W poprzedniej zimowej edycji Stowarzyszenie Ultrakrew zebrało ponad 1800 litrów krwi i jej składników.