Krótka historia inwestowania w dwa koła

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2016-08-30 22:00

Rower czy motocykl jest bardziej zwrotny niż samochód, ale z pierwszą inwestycją lepiej nie szarżować, bo łatwo skończyć w rowie

Mercedes-Benz 500K z najbliższej aukcji ma wszystko, żeby być statystycznym marzeniem Kowalskiego — to czerwony lśniący kabriolet, oklaskiwany na wystawie w latach 30. Jego wnętrze wyścielono skórą w kolorze toffi, a koła przesłania elegancko zagięta linia, do której aż nie przystaje określenie błotnik.

DROGIE CZĘŚCI:
DROGIE CZĘŚCI:
Motocykle Brough Superior powstawały z komponentów różnych producentów, ale ich jakość była na tyle stosowna do nazwy marki, że przykładowy model z 1939 r. ma na aukcji estymację 120-160 tys. GBP (609-812 tys. zł).
Bonhams

Kowalski mógłby go kiedyś odsprzedać z zyskiem, ale wcześniej polerowałby go przed blokiem każdej niedzieli, bo skoro wydał 30 mln zł, to nie po to, żeby długa maska była upstrzona przez gołębie. Z kolekcjonerskim motocyklem byłoby mniej kłopotów, bo na najdroższy z katalogu Kowalski wydałby kilkaset tysięcy złotych. Mógłby kupić też taki za kilkanaście tysięcy złotych — pod warunkiem że dowiedziałby się, że poza wgniatającymi asfalt harleyami jest się za czym rozglądać.

Nadzieja w kolarstwie

Babie lato to jeden z sezonów na zabytkowe pojazdy, a wrześniowe licytacje otworzy Bonhams, który w pierwszej połowie miesiąca zorganizuje aż trzy aukcje, na które wystawi głównie kolekcjonerskie samochody. Chcąc uporządkować sobie setki tych pozycji w głowie, można zacząć od początku, bo oferta wskazuje wyraźnie, że dobrą lokatą może być nawet stary rower, oparty na katalogowym zdjęciu o jakiś przekrzywiony płotek. Jeśli mowa o takim naprawdę wiekowym, inwestor mógłby poświęcić 400-600 GBP (2-3 tys. zł) na tzw. welocyped, który nie ma co prawda łańcucha ani hamulców, ale jest datowanym na lata 70. XIX wieku bordowym bicyklem. Gdyby jedno koło nie wystarczało, w katalogu jest też czarny tricykl z 1879 r., ale z uwagi na drewniane uchwyty, skórzane siodełko i oryginalność elementów, jego spodziewana wartość mieści się w przedziale 6-8 tys. GBP (30-40,5 tys. zł). Gdyby nie informacja o typie silnika, motocykl — który jest następny w kolejce ustawionej pod względem wieku — też mógłby być wzięty za rower.

Mający ponad sto lat Calcott ma estymację nawet niższą niż trójkołowy poprzednik, więc na jego przykładzie wyraźnie widać, że autentyczne wiekowe motocykle, którymi handluje poważany dom aukcyjny, miewają względnie przystępne stawki. Wyceniany do 4 tys. GBP (20 tys. zł) Calcott pokazuje inwestorowi w dodatku coś więcej: potencjał ma nie tylko Harley-Davidson, ale też drobny producent, który z wytwarzaniem motocykli skończył właściwie jeszcze przed I wojną światową. Znaczenie ograniczonej podaży potwierdza też fakt, że trochę młodszy model z 1925 r. może zostać wylicytowany za równowartość 90 tys. zł, bo powstał w warsztatach Raleigh, marki słynącej przecież z rowerów. Przed wojną firma montowała też motocykle i samochody, natomiast teraz wraca stylistyką do początków — przy czym retro to jednak hasło obiecujące bardziej dla hipstera, a rzadziej dla inwestora.

Aktywa klasy superior

Wyjeżdżając z lat 20. raleighiem, następny przystanek inwestor zaliczy, mijając próg 100 tys. zł. Od 25 tys. GBP (126,6 tys. zł) zaczyna się estymacja wyprodukowanego w 1937 r. modelu Comet Vincenta- HRD, którego cenę bardziej podniosła prawdopodobnie seria A niż możliwości szybkiego wyprzedzania. Vincent jest więc dobrym przykładem obiektu, któremu należy się dobrze przyjrzeć przed inwestycją, bo dom aukcyjny nie zapewnia, że stan zachowania jest bez zarzutu, tylko informuje, że motocykl nienagannie wygląda. Nikt nim przez 10 lat nie jeździł, więc konieczny będzie głębszy przegląd. Myśląc o wzroście wartości, dobrze w takich okolicznościach pamiętać naczelną regułę ekspertów, że części przyniszczone i oryginalne zawsze są warte więcej niż połyskujące, ale zamienne.

Prawie z samych części różnych producentów — tyle że poskładanych w 1939 r. — składa się natomiast legendarny Brough Superior, którego szacowana cena dochodzi do 160 tys. GBP (810 tys. zł). Model BS4 tej marki wylicytowano w tym roku do 332 tys. GBP (1,7 mln zł), mimo wyraźnej korozji i braku siodła. Produkowane w międzywojniu motocykle nazywane są przez ekspertów rolls-royce’ami w swojej kategorii, bo mają większość cech dobrze rokujących lokat — powstało ich mało, zachowało się jeszcze mniej, a jakość była na ówczesne warunki zapierająca dech. O tym, że nie zawsze taki efekt wywoływać może sam harley, da się przekonać, przechodząc do lat 40., na których wybór najbardziej kolekcjonerskich okazów sprzed wojny ewidentnie się kończy. W związku z tym, że o wartości nie decyduje połysk nowego lakieru, zdjęcia wartego 6-8 tys. GBP (30-40,5 tys. zł) Harleya-Davidsona z około 1942 r. prezentują go w pełnej okazałości, czyli przerdzewiałego, na tle starej szopy i ze zbliżeniem na spowite gęstymi pajęczynami części.

Jeśli taki widok to dla inwestora zbyt wiele, mając około 80 tys. zł, może się przenieść do lat 90., a jednocześnie na drugi biegun. Tam czeka lśniące soczystą czerwienią Ducati ze złotymi felgami, czyste i oparte o schludną śnieżnobiałą elewację. Trudno nie mieć wrażenia, że — dla zamknięcia koła — Calcott z początku katalogu wygląda przy nim jak bury grat, ale trzeba pamiętać, że próg wejścia w inwestycję w przedwojenny model jest w tym przypadku czterokrotnie niższy. A jeśli Kowalskiemu dalej doskwiera statystyczny sen o wzbudzaniu estymy na osiedlu, Bonhams ma w katalogu kilka pozycji, które go ukoją — za równowartość około 1,5 tys. zł można wylicytować odporne na zniszczenia plakiety na drzwi garażu. Do wyboru m.in. Alfa Romeo, Aston Martin i Maserati. Ostatnia — na 1,2 metra — będzie chyba najbardziej widoczna.