Niegdyś nieodzownym obrazem Nowej Zelandii były stada owiec. Teraz na jednego Nowozelandczyka przypada zaledwie siedem sztuk. Wszystkiemu winne są krowy.
Wielkie równiny niegdyś opanowane przez owce, zdominowały krowy. Na fali wzrostu globalnego popytu na masło i sery, podczas gdy na jagnięcinę i wełnę spada. - Zysk z nabiału jest lepszy niż z hodowli owiec – powiedziała w rozmowie z Bloombergiem Susan Kilsby, analityk rynku nabiału w AgriHQ. Dużą rolę odegrały również inne czynniki, takie jak odejście od subsydiowania hodowli owiec w połowie lat 80., co sprawiło, że farmerzy musieli zmierzyć się z siłami wolnego rynku.