LĄDOWISKA BĘDĄ ZNIKAĆ Z MAP LOTNICZYCH

Beata Turkowicz
opublikowano: 2000-02-01 00:00

LĄDOWISKA BĘDĄ ZNIKAĆ Z MAP LOTNICZYCH

Prywatny biznes lotniczy ucierpi wskutek zmiany przepisów

WCIĄŻ POMIJANI: Zarządzenie o lądowiskach nie bierze w ogóle pod uwagę prywatnego lotnictwa. Jeżeli nie zostanie ono uzupełnione o dodatkowy przepis, lotnictwo gospodarcze przestanie funkcjonować — twierdzi Jerzy Orłowski, prezes firmy lotniczej Aviaeco. fot. ARC

Zmiana przepisów dotyczących lądowisk, stawia pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie około 400 tego typu obiektów. Prywatne firmy lotnicze i aerokluby, które nie mają funduszy na przystosowanie swoich obiektów do wymagań stawianych lotniskom, będą musiały zakończyć swoją działalność.

11 lutego 1999 r. MTiGM wydało rozporządzenie, że w ciągu trzech lat lądowiska muszą być przerejestrowane na lotniska. W Polsce jest ponad 400 lądowisk. Powstały one na mocy obowiązującego do dziś prawa lotniczego z 1962 r., które nie uwzględnia istnienia prywatnych lotnisk w Polsce. Aby ominąć ten problem, Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej specjalnym rozporządzeniem zezwoliło na zakładanie prywatnych lądowisk.

Poza prawem

Pierwsze powstały pod koniec lat 80., kiedy pojawili się w kraju pierwsi właściciele prywatnych samolotów. Nie mogli oni zarejestrować na siebie lotniska, ale mieli prawo posiadać lądowisko. Jego właścicielem mógł zostać każdy.

— Wystarczyło, aby przyszły właściciel posiadał teren, który umożliwi starty i lądowania samolotu na minimalnej długości pasa 300 m. Lokalizację nanoszono na mapy, zaznaczając granice, kierunek startów i lądowań — mówi Zbigniew Mączka, główny inspektor lotnictwa cywilnego z Generalnego Inspektoratu Lotnictwa Cywilnego.

Coraz więcej pasów

W ten sposób w Polsce powstało kilkaset lądowisk. 21 zarejestrowanych jest jako lądowiska stałe, na których prowadzi się typową, komercyjną działalność lotniczą. Pozostałe służą do prac sezonowych, np. do świadczenia niektórych usług agrolotniczych lub są pasami startowymi dla prywatnych samolotów.

Warunkiem przerejestrowania lądowiska na lotnisko jest wykonanie dokumentacji, która stwierdza, że parametry techniczne lądowiska odpowiadają wymogom stawianym lotniskom. Muszą one posiadać teren pod trwałą zabudowę. Wiele lądowisk spełnia te wymagania, jednak koszt wykonania dokumentacji zniechęca wielu użytkowników do ich przerejestrowania.

— Aeroklub Polski posiada trzy lądowiska, które spełniają te wymogi. Ale będziemy musieli je zlikwidować, ponieważ nie mamy 45 tys. zł na wykonanie niezbędnej dokumentacji. Pracę może stracić kilkanaście osób, a ponad 400 członków Aeroklubu pożegna się z możliwością nauki latania — mówi Brunon Łachwa, starszy specjalista ds. lotniskowych Aeroklubu Polskiego.

Zarządzenie ministerstwa jest trudne do zaakceptowania dla wszystkich użytkowników lądowisk. Na przykład Lasy Państwowe zlecają firmom lotniczym usługi w zakresie ochrony przeciwpożarowej i zwalczania szkodliwych owadów. Do obsługi samolotów służą leśne bazy lotnicze, w których skład wchodzą lądowiska.

— Do tego typu prac lądowiska są nam niezbędne, ale nie wiemy, w jaki sposób możemy spełnić stawiane wymagania, aby przyleśne lądowiska wpisać do rejestru lotnisk cywilnych — zastanawia się Ryszard Kapuściński, naczelnik wydziału ochrony lasu w Ministerstwie Środowiska.

— Wprowadzenie nowych przepisów uniemożliwi dotychczasową działalność wielu firmom wykorzystującym lądowiska. Przyczyni się do zwolnienia z pracy setek ludzi. Dostosowanie do wymagań MTiGM mojego lądowiska na Orlej Górze, usytuowanego na skarpie, jest niemożliwe. Przez 17 lat bezkolizyjnie wykonano z niego 250 tys. lotów. Według rozporządzenia, mogę je wykorzystywać tylko do lutego 2002 r. Potem, jeżeli go nie przerejestruję, będę musiał je zlikwidować, bo nie spełnia norm bezpieczeństwa i warunków UE — twierdzi Jerzy Orłowski, prezes Przedsiębiorstwa Lotniczego Aviaeco.

Nie ma, ale są

MTiGM argumentuje, że wprowadzenie rozporządzenia jest zgodne z przepisami obowiązującymi w państwach UE, w których nie ma lądowisk. Stwierdzeniem tym zaskoczony jest Bertram Unger, dyrektor firmy lotniczej Flug Service w Berlinie. Twierdzi on, że w Niemczech każdy, kto posiada samolot, może mieć teren do startów i lądowań. Warunkiem jego zarejestrowania jest jedynie potwierdzenie, że grunt ten spełnienia warunki określone w instrukcji użytkowania konkretnego typu samolotu.

— Poza tym w Niemczech działa wiele lądowisk pozostałych po byłej NRD i nikt ich nie likwiduje — dodaje Bertram Unger.

Brak lądowisk w Europie Zachodniej potwierdza inspektor Łachwa. Twierdzi jednak, że w lotniczych przepisach unijnych ICAO nie istnieje pojęcie lądowiska.

— Nie musimy likwidować lądowisk, aby przystosować się do wymogów Unii. Tam najniższej kategorii lotnisko spełnia warunki polskiego lądowiska. Powinniśmy zatem dostosować się do rozporządzeń dotyczących lotnisk — uważa Brunon Łachwa.

W Polsce jest około 100 prywatnych właścicieli samolotów. Swoje maszyny hangarują na aeroklubowych lotniskach lub na własnych lądowiskach. Zarządzenie MTiGM likwiduje lądowiska, a prywatnych lotnisk nie przewiduje. Jednak nawet gdyby ministerstwo umożliwiło osobom prywatnym posiadanie lotnisk, chętnych jest niewielu.

— Do trzymania jednego lub dwóch samolotów nie potrzebuję lotniska. Moje lądowisko zupełnie mi wystarcza. Jeżeli miałbym ponieść dodatkowe koszty związane z przerejestrowaniem go, które przerosłyby np. wartość samolotu, wolę wynajmować hangar na najbliższym lotnisku — mówi Jan Borowski, przedsiębiorca — dealer amerykańskiej wytwórni lotniczej PIPER i MAULE.

Wprowadzenie tego zarządzenia jest niezrozumiałe dla całego środowiska lotniczego.

— Z jakiego prawa lotniczego to zarządzenie wynika? — zastanawia się prezes Orłowski.

Nowej ustawy Prawo Lotnicze, która zezwalałaby na posiadanie prywatnych lotnisk, wciąż nie ma.